Chcieliśmy na forum komisji dać panu prezesowi NIK-u szansę na przedstawienie swoich racji - powiedział w "Kropce nad i" marszałek Senatu Tomasz Grodzki z Koalicji Obywatelskiej. Marian Banaś nie skorzystał z zaproszenia na posiedzenie senackiej komisji. Grodzki przyznał, że jest "rozczarowany" tą nieobecnością.
Prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś nie pojawił się na wtorkowym posiedzeniu senackiej Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej, pomimo zaproszenia, które ta wystosowała do niego w związku z wątpliwościami wokół jego oświadczeń majątkowych.
W zapowiadającym absencję piśmie przesłanym w poniedziałek do przewodniczącego komisji Zygmunta Frankiewicza prezes NIK oświadczył, że Izba zgodnie z artykułem 202 konstytucji podlega Sejmowi.
"Traktowałem to jako szansę dla prezesa NIK"
O sprawie prezesa NIK mówił w "Kropce nad i" w TVN24 marszałek Senatu Tomasz Grodzki z Koalicji Obywatelskiej. Przyznał, że jest "rozczarowany" brakiem obecności Banasia. - Chcieliśmy na forum komisji dać panu prezesowi NIK-u szansę na przedstawienie swoich racji - wyjaśniał.
- Z pewnością traktowałem to jako szansę dla prezesa NIK - mówił Grodzki. Dodał, że "było od początku wiadomo, że nie musi przyjść".
Marszałek przyznał, że na posiedzeniu chciał się dowiedzieć, "jak to się stało, że w momencie jego wyboru (na szef NIK - red.) - a Senat brał udział w tym procesie - nie wiedzieliśmy aż tylu informacji na temat jego stanu majątkowego".
"Mamy zamiar z tego skorzystać"
Marszałek wskazywał, że przewodniczący senackiej Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej senator Zygmunt Frankiewicz "zapowiedział, że w takim razie zaprosi przedstawicieli służb".
- O ile ABW Senatowi tak nie do końca podlega, to CBA składa coroczny raport (do Senatu - red.) - mówił Grodzki. Dodał, że Senat może także wezwać CBA do składania wyjaśnień.
- Mamy zamiar z tego skorzystać, żeby zapytać, jak to się stało, że poważne, duże państwo popełniło na przestrzeni - i to nie paru dni, tylko wielu miesięcy - taką istotną pomyłkę - wyjaśniał.
- Mnie się marzy państwo, w którym wszyscy są równi wobec prawa, w którym to prawo obowiązuje tak samo szeregowego Kowalskiego, jak i potężnego polityka, gdzie istnieją mechanizmy trójpodziału władzy, gdzie jest pewna równowaga - podkreślił Grodzki. Jego zdaniem "sprawa pana prezesa NIK-u pokazuje jak w soczewce, że to wszystko zostało zburzone i przez rok warzono piwo, które teraz nawet nie bardzo jest jak wypić".
"To jest podstawowa rola prezesa NIK-u, jeżeli stwierdza marnotrawstwo publicznych pieniędzy"
Najwyższa Izba Kontroli przedstawiła we wtorek wnioski z kontroli realizacji programu "Praca dla więźniów". Za program odpowiadał Patryk Jaki, wówczas wiceminister sprawiedliwości. Izba podjęła decyzję o skierowaniu 15 zawiadomień do prokuratury.
Grodzki przekonywał, że obecny europoseł Patryk Jaki "powinien się z tego wytłumaczyć". Dodał, że złożenie zawiadomień "to jest podstawowa rola prezesa NIK-u, jeżeli stwierdza marnotrawstwo publicznych pieniędzy".
Pytany, czy jego zdaniem NIK będzie teraz stopniowo sprawdzała działalność PiS, odparł: - Nie wykluczam tego.
- Od dawna było wiadomo, że w Prawie i Sprawiedliwości, czy w Zjednoczonej Prawicy, toczy się pewna walka pod dywanem, tylko teraz te buldogi zaczynają spod tego dywanu wychodzić - dodał.
"Nie można być hipokrytą do tego stopnia"
Marszałek Senatu odniósł się także do ustaleń portalu tvn24.pl, według których Stanisław Karczewski jako senator, a potem wicemarszałek Senatu, w latach 2009-2015 zarobił ponad 400 tysięcy złotych, odbywając płatne dyżury w szpitalu, w którym był na bezpłatnym urlopie na czas wykonywania mandatu senatora.
Z dokumentów, do których dotarliśmy, wynika, że Ministerstwo Zdrowia uznało wtedy taką sytuację za niedopuszczalną. Podobną opinię wyrazili eksperci oraz Główny Inspektor Pracy. - Działałem w pełnym przekonaniu, że wszystko odbywa się zgodnie z prawem - tłumaczył portalowi tvn24.pl wicemarszałek Senatu.
Tomasz Grodzki zwrócił uwagę, że "sama nazwa urlop bezpłatny mówi, że jest bezpłatny". - Ta sprawa wymaga z pewnością wyjaśnienia - dodał.
Jego zdaniem sytuacja ta "jest szczególnie przykra w kontekście tego, co pan marszałek mówił do rezydentów, do nauczycieli o pracy dla idei". Nawiązał do głośnych słów ówczesnego marszałka Senatu z października 2017 roku, który w czasie protestu lekarzy rezydentów pouczał młodych medyków, że powinni pracować "dla idei". Podobnych słów użył komentując tegoroczny strajk nauczycieli.
- Nie można być hipokrytą do tego stopnia - dodał Grodzki.
Autor: akr//kg / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24