- To jest filozof, ciągle jeszcze niedoczytany - mówił o Sławomirze Mrożku w TVN24 Olgierd Łukaszewicz. Zmarłego w czwartek dramatopisarza, prozaika i rysownika wspominają jego przyjaciele, znajomi.
- Jego literatura to są rzeczy uniwersalne - mówił o Mrożku na antenie TVN24 dziennikarz Jacek Żakowski. Wyjaśnił, że dzieła Mrożka były z entuzjazmem przyjmowane na całym świecie. - Mrożkowskie sytuacje można odnaleźć też w dzisiejszej rzeczywistości. To jest coś, co może bawić i uczyć dzisiejszych zarówno 60-latków, jak i 18-latków - ocenił.
- Jako jeden z niewielu pisarzy dożył takiej chwili, w której jego nazwisko stało się "rzeczownikiem pospolitym" - powiedział Żakowski i wyjaśnił, że słowo Mrożek stało się synonimem absurdu.
"Po prostu geniusz"
Rysownik i satyryk Andrzej Mleczko powiedział, że w latach 70. korespondował z będącym na emigracji Mrożkiem. - To był dla mnie ogromny zaszczyt i ogromna przyjemność - wspominał Mleczko. - Nie był to człowiek brat-łata, z którym się łatwo rozmawiało. Był niezwykle zamknięty w sobie i depresyjny - przyznał.
"Modelował nasze myślenie"
Aktor Olgierd Łukaszewicz podkreślał, że wspomina Mrożka jako człowieka milczącego, zamkniętego w sobie. Zwracał uwagę, że był "postacią, która zmienia myślenie". - Pokazywał nam absurdy naszej rzeczywistości - ocenił. - Były lata, kiedy modelował nasze myślenie - dodał.
- Przede wszystkim Mrożek pozostawił literaturę, z którą należy się zapoznać - ocenił Łukaszewicz.
- To jest filozof, ciągle jeszcze niedoczytany - powiedział. Łukaszewicz ostatnio "odrabiał lekcję z Mrożka" i najbardziej przejmujące teksty pochodzą sprzed wojny, tuż po jego chorobie.
Według niego emigracja pozwoliła Mrożkowi "ostrzej widzieć nas" i pokazać epokę, w której żyjemy.
Pilch: Piorunujące wrażenie
- Miałem niesłychane szczęście, że jako człowiek bardzo młody, ale już świadomy, widziałem legendarne przedstawienie "Tango" Jerzego Jarockiego z Janem Nowickim w roli Artura w Teatrze Starym. To zrobiło na mnie piorunujące wrażenie, taki sposób widzenia rzeczywistości - wspomina Sławomira Mrożka Jerzy Pilch. Pisarz przyznał, że od tamtego czasu stał się wielkim fanem dramaturga. - Ceniłem też jego prozę. Pierwsze wydania były ilustrowane przez Daniela Mroza. Stanowili (z Mrożkiem) taki duet, który szalenie określał klimat tych książek - ocenił Pilch.
"Ludzie w sierpniu się bawią, a jedynym człowiekiem stojącym pod ścianą jest Mrożek"
- Sławomir Mrożek był człowiekiem, który bardzo rzadko brał udział w publicznych wydarzeniach. Był natury samotniczej - dzięki temu dużo pisał, a rodzaj pisarstwa, reprezentowanego przez niego był niezwykle rzadki: był to wyrafinowany intelektualizm ujęty w formie wysokiego lotu żartu i swobody literackiej - wspomina Sławomira Mrożka poetka Julia Hartwig.
- Był trudny, jeśli chodzi o życie społeczne. Prawie w ogóle się nie udzielał towarzysko. Nie był jednak niemiły. Ludzie w sierpniu się bawią, a jedynym człowiekiem stojącym pod ścianą jest Mrożek. Nie był człowiekiem zakompleksionym, po prostu nie interesowało go to - mówi Hartwig. I dodaje: "Razem byliśmy zaproszeni do Kolonii na wspólny wieczór autorski; pamiętam, że czekałam na dworcu lotniczym, słabo go wówczas znałam i czułam małą tremę - w końcu słyszałam, że nie lubił ludzi. Okazał się miły, potrafił w osobistych stosunkach być troskliwy i dbały. Jednak gdy jedliśmy śniadanie, jadłam osobno - on obkładał się gazetami." Jak wspomina poetka, Mrożek prawie nigdy nie wypowiadał się w sprawach zasadniczych, omijał te tematy, zostawiając je dla sztuki. Nie dbał o to, co się o nim sądzi jako o człowieku, a można było sądzić dobrze. Po prostu nie interesowała go opinia ludzi. Czuł się osobny, choć przecież dużo podróżował, przyjaźnił się z naszymi pisarzami emigracyjnymi. Nie był zupełnym odludkiem, ale postacią niezwykle oryginalną. - Gdy go poznałam, zadziwił mnie swoim wyglądem. Ubierał się w stylu dandysowskim, nosił bardzo wąskie spodnie. Gdy ktoś go o nie zapytał, odpowiedział, że sam je sobie uszył. Wszystko miał według własnego pomysłu. Zauważał także ubrania innych osób: gdy skomplementował kiedyś mój ubiór, zdziwiło mnie to; wydawałoby się że to ostatnia rzecz, którą Mrożek mógłby zauważać - opowiada Hartwig. - Smucę się, bo to wielka strata, ale wiem, kim był i wiem, że niczego nie żałował. Rozwinął swoją osobowość na wielką skalę - podsumowuje poetka.
W czwartek rano w Nicei zmarł Sławomir Mrożek, dramatopisarz, prozaik i rysownik - poinformowały na swojej stronie Wydawnictwo Literackie i Oficyna Noir Sur Blanc. Autor m.in. "Tanga" miał 83 lata.
Autor: pk, ktom/bgr/zp / Źródło: tvn24