Po wielu miesiącach wznowiono rozmowy między ministerstwem edukacji a działającymi w oświacie związkami zawodowymi. Minister Przemysław Czarnek zaproponował nauczycielom 9 procent podwyżki od 1 stycznia 2023 roku. Związkowców propozycja nie zadowala. - Od 1 września uruchamiamy pogotowie protestacyjne - mówi tvn24.pl Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Przerwa w rozmowach związkowców, samorządowców i przedstawicieli Ministerstwa Edukacji i Nauki, którzy spotykali się w ramach zespołu do spraw statusu zawodowego pracowników oświaty, trwała ponad osiem miesięcy.
W tym czasie minister Przemysław Czarnek przekonywał, że związkowcy - przede wszystkim ZNP - odrzucili "wysokie podwyżki", które im proponował. Związkowcy tłumaczyli zaś, że podwyżki były iluzoryczne, bo w zamian za większą pensję zwiększone miało być też tzw. pensum, czyli liczba godzin przy tablicy.
Nowa propozycja ministra
Na spotkaniu, do którego doszło 23 sierpnia, minister Czarnek zaproponował związkowcom nowe rozwiązanie. Chodzi o podwyższenie od 1 stycznia 2023 roku tzw. kwoty bazowej dla nauczycieli o 13,8 procent - z 3537 zł obecnie do 4025.
Według resortu Przemysława Czarnka, pozwoli to na podwyżki w oświacie rzędu 9 proc. Po takiej podwyżce średnie wynagrodzenie nauczycieli wzrosłoby - jak podali związkowcom przedstawiciele MEiN - od 399 do 612 złotych. Najmłodsi stażem zarabialiby wówczas średnio 4831 złotych, a ci najbardziej doświadczeni 7407 złotych brutto.
Problem w tym, że nauczyciele od dawna apelują do resortu, by w negocjacjach nie posługiwać się średnim wynagrodzeniem, które mówi niewiele o realiach ich pracy.
Branżowy "Głos Nauczycielski" tłumaczy to tak:
Średnie wynagrodzenie to termin stworzony na potrzeby księgowych – chodzi o rozliczenie otrzymywanej przez samorządy subwencji oświatowej. Do średniego wynagrodzenia wlicza się więc elementy, których nie otrzymuje żaden nauczyciel w Polsce - wszystkie możliwe dodatki, nagrody, premie, a nawet odprawę emerytalną.
Jeśli nie "średnie", to co?
Dlatego związkowcy chcą się posługiwać wynagrodzeniem zasadniczym, które obowiązuje wszystkich nauczycieli w Polsce. A to wyniesie od 1 września: 3424 złote dla nauczycieli początkujących (to nowy stopień awansu, który zastąpił nauczycieli stażystów i kontraktowych), 3597 złotych dla nauczyciela mianowanego oraz 4224 złote dla nauczycieli dyplomowanych.
Związkowcy przypominają też, że podwyżka o 9 proc. od 1 stycznia 2023 r. nie zrekompensuje nauczycielom rekordowej, wynoszącej w lipcu aż 15,6 proc. inflacji.
Związek Nauczycielstwa Polskiego i Forum Związków Zawodowych domagają się 20-procentowych podwyżek od 1 września.
Pogotowie protestacyjne od września
Po spotkaniu wiceprezes ZNP Krzysztof Baszczyński mówił dziennikarzom: - Pan minister przedstawił nam propozycje rozwiązań dotyczących roku 2023. Oczywiście wysłuchaliśmy ich. Jeżeli jednak tak, to wystarczyło wcześniej przesłać nam tę propozycję choćby po to, żebyśmy mogli się nad nią pochylić. Chcemy rozmawiać z premierem. Z ministrem już bowiem nie ma o czym rozmawiać. Mamy jak zdarta płyta powtarzać ciągle ten sam postulat? - dopytywał.
ZNP na 24 sierpnia zwołało nadzwyczajne posiedzenie prezydium zarządu głównego, by omówić propozycje resortu.
- Zdecydowaliśmy, że od 1 września uruchamiamy pogotowie protestacyjne - mówi tvn24.pl Sławomir Broniarz, prezes ZNP. - To będzie ogólnopolska akcja, pokazująca dramatyczną sytuację w edukacji. Chcemy w każdej placówce umieścić symbole związku i plakaty oraz informacje, dlaczego dochodzi do tej akcji. Nie skupiamy się w niej tylko na płacach, bo dobra edukacja to też pytanie o nakłady na nią, o to jak wzrost cen energii dotknie samorządy i jak to odbije się na sytuacji materialnej szkół. A, że się odbije, możemy być pewni - podkreśla.
Broniarz informuje, że ZNP nie jest zadowolone z propozycji ministra. - Realnie to będzie wzrost o 350 złotych brutto dla nauczycieli dyplomowanych, ale dopiero od stycznia. Ceny wszystkiego w kraju cały czas rosną, a my mamy czekać? Nie wiemy też, co na te ministerialne obietnice premier Morawiecki - zastrzega Broniarz.
Czy możliwy jest strajk, podobny do tego z 2019 roku? - Mamy różne scenariusze, o kolejnych krokach zdecydujemy w przyszłym tygodniu - komentuje Broniarz.
Na 31 sierpnia zaplanowano spotkanie wszystkich central związkowych.
Tymczasem na tydzień przed rozpoczęciem nowego roku szkolnego w wielu szkołach wciąż brakuje kompletu nauczycieli - według różnych szacunków od 13 do nawet ponad 20 tysięcy.
Źródło: tvn24.pl