|

Czy Elon Musk zabierze nam internet? "To miałoby katastrofalne skutki"

Elon Musk w Capital One Arena
Elon Musk w Capital One Arena
Źródło: PAP/EPA/ALLISON DINNER

Czy Elon Musk może nam wyłączyć internet? Czy państwa europejskie zrezygnują ze współpracy z amerykańskim miliarderem, doradcą prezydenta Donalda Trumpa? Teoretycznie mogłoby to nastąpić, ale nikomu to się nie opłaca. - Z biznesowego punktu widzenia miałoby to katastrofalne skutki - wyjaśnia tvn24.pl ekspert branży kosmicznej. O co więc chodzi w awanturze o Starlink?

Artykuł dostępny w subskrypcji

Burza rozpętała się w niedzielę, 9 marca. Najpierw Elon Musk napisał w należącym do niego serwisie X: "Mój system Starlink jest podstawą ukraińskiej armii. Jeśli go wyłączę, cały front upadnie".

Chodzi o dostęp do internetu dla ukraińskich wojsk. Siły Zbrojne Ukrainy korzystają bowiem z satelitów Starlink należących do Elona Muska.

Odpowiedział mu minister spraw zagranicznych RP Radosław Sikorski: "Starlinki dla Ukrainy są finansowane przez polskie Ministerstwo Cyfryzacji kosztem około 50 milionów dolarów rocznie. Abstrahując od etyki grożenia ofierze agresji, jeśli SpaceX okaże się niewiarygodnym dostawcą, będziemy zmuszeni szukać innych dostawców".

Do dyskusji włączył się też szef dyplomacji USA Marco Rubio. Stwierdził, że szef polskiej dyplomacji "zmyśla". Zażądał od niego podziękowań, bo - jak napisał - bez Starlinka "Ukraina dawno by przegrała tę wojnę, a Rosjanie byliby teraz na granicy z Polską".

Z kolei Musk zwrócił się do polskiego ministra spraw zagranicznych, nakazując Sikorskiemu, żeby "był cicho". Nazwał go "małym człowiekiem", twierdząc, że Polska ponosi "mały ułamek kosztów" Starlinków.

naczytka
Ostra wymiana zdań między Muskiem, Sikorskim i Rubio
Źródło: TVN24

Ostatecznie Elon Musk zapewnił, że nie odetnie wojskom ukraińskim dostępu do internetu: "Aby było jasne, po prostu stwierdzałem, że bez Starlinka ukraińskie linie by się załamały, ponieważ Rosjanie mogą zagłuszyć wszystkie inne linie komunikacyjne! Nigdy nie zrobilibyśmy czegoś takiego ani nie użylibyśmy tego jako karty przetargowej".

Obecnie po tak zwanej niskiej orbicie okołoziemskiej (ang. - low Earth orbit, LEO - od 200 do 2 000 kilometrów nad Ziemią) krąży ponad siedem tysięcy satelitów Starlink, które zapewniają globalny dostęp do szybkiego internetu.

O to, czym w istocie są owe satelity Starlink Elona Muska, kto z nich korzysta i czy możliwe jest zastąpienie ich innymi, podobnymi urządzeniami, zapytaliśmy Macieja Myśliwca, założyciela firmy Space Agency, eksperta branży kosmicznej.

Tomasz Słomczyński: Czy Elon Musk może nam wyłączyć internet?

Maciej Myśliwiec: Na poziomie technologicznym - tak, może.

I nie będziemy mieli wtedy internetu w telefonach?

Oczywiście, że będziemy mieli internet.

Musimy rozdzielić dwie rzeczy: internet, który mamy w komórkach, "idzie" po sieciach telefonii komórkowej. Na co dzień korzystamy z sieci LTE, czy 5G…

Ten internet "bierze się" z masztów naziemnych.

Tak. Korzystamy z technologii, która "idzie" po sieciach nadawczych z telefonii komórkowej. A jeśli chodzi o internet, który może wyłączyć Elon Musk, to jest to internet satelitarny, gdzie sygnał "idzie" z satelity znajdującego się na orbicie Ziemi. Natomiast problem polega na tym, że nie wszędzie mamy dostęp do telefonii komórkowej, a co za tym idzie, również do internetu. I w tamtych miejscach "wchodzi" łączność satelitarna.

Kto najczęściej korzysta z internetu satelitarnego?

Na przykład ludzie, którzy jadą w dalekie ekspedycje. Wtedy korzystają z telefonu satelitarnego. Rządy różnych państw, wojsko, a także klienci korporacyjni i indywidualni, na przykład ci, którzy chcą mieć internet, ale mieszkają w miejscach, gdzie sygnał z instalacji naziemnych nie dociera. Wówczas płacą abonament, kilkaset złotych miesięcznie, i mają internet satelitarny ze Starlinków.

Czyli z krążących wokół Ziemi satelitów?

Tak.

Jak to działa?

Każdy z nas widział kiedyś antenę satelitarną na dachu domu czy na balkonie. Za jej pomocą korzystamy z sygnału przekazywanego drogą satelitarną, sygnału telewizyjnego. Na tej samej zasadzie działają, w dużym uproszczeniu oczywiście, satelity telekomunikacyjne. Do jakiegoś czasu ten sygnał zależał od tego, czy byliśmy w zasięgu działania satelity - dlatego że satelita komunikacyjny krąży po orbicie wokół Ziemi. Jedno okrążenie może trwać na przykład 90 minut. I nie zawsze był nad daną lokalizacją, danym miastem czy wsią.

Elon Musk wymyślił więc, że żeby rozwiązać ten problem, trzeba stworzyć tak zwane konstelacje satelitów. Czyli trzeba stworzyć coś, co będzie pokrywało jak największą powierzchnię nieba, które widzimy. No i dzisiaj Starlinki latają w tak zwanych pociągach. Przelatuje ich na przykład dziesięć, jeden za drugim…

Starlinki w Opolu
Starlinki w Opolu
Źródło: Tomek/Kontakt24

Jak wagoniki?

Tak, dokładnie. I mamy wiele takich przelotów po różnych trajektoriach w odległości 340, 550 i 1150 kilometrów od Ziemi.

I w ten sposób zawsze jesteśmy w zasięgu jakiegoś Starlinka?

Tak. Obecnie dwie trzecie wszystkich satelitów na orbicie Ziemi to są Starlinki Elona Muska i dzięki tej ogromnej ilości duża powierzchnia nieba jest pokryta satelitami. Więc tak zwany transmiter, czyli urządzenie odbiorcze znajdujące się na Ziemi, "widzi" takiego Starlinka, otrzymuje od niego sygnał i w ten sposób internet jest przekazywany.

Aktualnie czytasz: Czy Elon Musk zabierze nam internet? "To miałoby katastrofalne skutki"

Potocznie mówi się, że Musk może "zabrać" Starlinki Ukraińcom. Jak to rozumieć?

Starlinki to satelity, które krążą wokół Ziemi. Nikt ich stamtąd nie zabierze, będą dalej krążyć. Armia ukraińska dostała do nich "dostęp". A mówiąc wprost - otrzymała czterdzieści tysięcy urządzeń odbiorczych, czyli takich małych antenek, punktów dostępowych, które mogą połączyć się ze Starlinkami. Bo nie każdy może wycelować sobie cokolwiek w kierunku satelity i dzięki temu mieć internet. Musi mieć odpowiednie urządzenie, czyli tą, powiedzmy, antenkę satelitarną. Więc nie wynajmuje się Starlinka jako takiego, tylko wykupuje się abonament. To tak samo jak kupuje pan dostęp do jakiejś telewizji cyfrowej i płaci za dekoder, prawda? Tak samo działa Starlink, na tej samej zasadzie, więc kupujemy abonament, płacimy abonament…

I dostajemy antenkę, żebyśmy mogli korzystać.

No i teraz - jeżeli nie płacimy, to można zablokować takie urządzenie, tak samo jak można komuś, kto nie płaci rachunków, zablokować dekoder.

I tu należy wspomnieć o jednej ważnej rzeczy. Elon Musk wcale nie podarował wojskom ukraińskim dostępu do internetu, jak to się niekiedy przedstawia. To nie było żadne charytatywne działanie. Owszem, na krótki czas wstrzymał produkcję urządzeń odbiorczych dla klientów innych niż wojsko ukraińskie, żeby jak najszybciej dostarczyć do Ukrainy tych czterdzieści tysięcy urządzeń. Ale nie zrobił tego za darmo. Rachunki za ten internet wystawia Ukraińcom, a płaci je - w ramach pomocy dla Ukrainy - między innymi Polska, a także inne kraje europejskie, również płacił mu Departament Stanu USA.

O to właśnie chodziło Radosławowi Sikorskiemu, który powiedział: hola, hola, ale my płacimy rocznie pięćdziesiąt milionów za Starlinki dla Ukrainy.

Czyli - z technicznego punktu widzenia - może zabrać Ukraińcom ten dostęp z dnia na dzień i wojsko ukraińskie zostanie bez dostępu do internetu?

Z technicznego punktu widzenia - tak, może. Ale już wiemy, po tych dyskusjach sprzed kilku dni, że tego nie zrobi, bo sam Marco Rubio powiedział, że Amerykanie tego nie zrobią. I można uznać, że to był taki fortel Sikorskiego, bo zmusił ich swoją wypowiedzią do zadeklarowania publicznie tego, że nie zabiorą Ukraińcom dostępu do Starlinków. Dlatego uważam, że ta dyskusja miała finalnie dobry efekt.

A prawda jest taka, że Elon Musk nie zabierze Ukraińcom dostępu do Starlinków, bo z biznesowego punktu widzenia miałoby to katastrofalne skutki.

To znaczy?

Była taka sytuacja, że podczas prowadzenia operacji na Morzu Czarnym zaczęły Ukraińcom szwankować Starlinki. Wówczas pojawiła się informacja, że być może ktoś tutaj kombinował - czytaj w domyśle: Musk - nad tym dostępem, żeby utrudnić przeprowadzenie działań Ukraińcom. Czy tak było, czy nie, nie wiemy. Pojawiły się spekulacje na ten temat, które zaszkodziły wizerunkowi Elona Muska i firmie SpaceX, która jest właścicielem Starlinków.

Dlaczego o tym wspominam? Chodzi mi o to, że w momencie gdyby Elon Musk zabrał Ukraińcom dostęp do Starlinków, straciłby całą biznesową wiarygodność.

Kto będzie chciał kupić, nawet do wykorzystania cywilnego, dostęp do Starlinków, jeżeli wyjdzie na to, że właściciel firmy, która je sprzedaje, może na podstawie własnego widzimisię taki dostęp po prostu wyłączyć? To jest sytuacja, która z biznesowego punktu widzenia jest bardzo niebezpieczna dla całej firmy SpaceX.

Widzimy, jak w ostatnich dniach akcje Tesli poleciały w dół. Podobnie może być z akcjami SpaceX. Klienci mogą szukać bardziej wiarygodnego partnera…

Aktualnie czytasz: Czy Elon Musk zabierze nam internet? "To miałoby katastrofalne skutki"

No właśnie, chyba niektórzy już szukają. Na przykład firmy europejskiej. Mówi się, że Eutelsat może zastąpić Starlinki Elona Muska. To prawda?

Tak, to prawda. Eutelsat jest francuską firmą, która proponuje podobne rozwiązania jak Starlink, ma swoje satelity, które krążą wokół Ziemi i mogą tak samo dostarczać sygnał internetowy z kosmosu. Eutelsat dysponuje 650 satelitami na niskiej orbicie okołoziemskiej.

Tak samo? Mogą zastąpić Starlinki Elona Muska?

Globalnie Eutelsat ma mniej tych satelitów niż SpaceX, natomiast jeżeli chodzi o Europę, to jest ich wystarczająco dużo, żeby Europejczykom internet z satelitów dostarczyć na tym samym poziomie i tej samej jakości, co Elon Musk. Z technicznego punktu widzenia możliwe byłoby, żeby rządy państw europejskich zrezygnowały z usług Elona Muska i skorzystały z oferty Eutelsatu.

Również ukraińskie wojsko?

Francuzi twierdzą, że wyprodukowanie i dostarczenie do Ukrainy czterdziestu tysięcy nowych urządzeń odbiorczych…

...czyli zastąpienie amerykańskich "antenek" francuskimi…

... tak, że zajęłoby im to jakieś dwa miesiące.

Wierzy pan, że to może się wydarzyć, że rządy państw europejskich "przejdą" na Eutelsat?

To byłaby dla SpaceX, dla Starlinków bardzo ogromna strata wizerunkowa i finansowa. Taka decyzja miałaby też z pewnością poważne konsekwencje polityczne. Można by się spodziewać jakichś reperkusji ze strony amerykańskiej.

Czyli cała ta dyskusja nad wycofaniem Ukraińcom dostępu do Starlinków, nad rezygnacją Europy z usług SpaceX, to burza w szklance wody? Bo przecież nikomu by się to nie opłacało.

No cóż, Elon Musk napisał dwa zdania w serwisie X i wywołał szum. Tak dzisiaj wygląda biznes i polityka.

Czytaj także: