|

Tajemnicza choroba po zjedzeniu ryby z Zalewu Wiślanego. Co trzeba o niej wiedzieć?

Przystań rybacka w Piaskach nad Zalewem Wiślanym
Przystań rybacka w Piaskach nad Zalewem Wiślanym
Źródło: Tomasz Słomczyński
"Sprzedajecie zatrute ryby" - krzyczeli w maju klienci obwoźnego sklepu w Elblągu. Służby sanitarne wszczęły "dochodzenie epidemiologiczne" i po miesiącu je zakończyły. Tymczasem kolejni pacjenci trafiali do szpitali. Jak to możliwe, że z objawami poważnej choroby Haff zmagało się w tym roku 20 osób, a wcześniej przez dekadę nie zgłoszono żadnego zachorowania?Artykuł dostępny w subskrypcji
Kluczowe fakty:
  • W maju tego roku dziesięć osób trafiło do szpitali po zjedzeniu ryby z Zalewu Wiślanego. Kolejnych dziesięć osób zachorowało w następnych miesiącach.
  • Przebadano ryby, których spożycie poprzedzało wystąpienie objawów choroby. Wszystkie parametry mieściły się w normie.
  • Choroba Haff, zwana chorobą Zalewu Wiślanego, objawia się między innymi rozpadem mięśni. Nie wiadomo, co ją wywołuje.
  • Wiadomo jednak, jak się uchronić przed zachorowaniem, nie rezygnując z jedzenia ryb.

Zaczęło się 14 maja o godzinie 22:38 od wpisu na Facebooku na profilu Forum Tolkmicko: "UWAGA! W ostatnim czasie odnotowano 5 przypadków podejrzenia choroby Zalewu Wiślanego (…). Pacjenci byli hospitalizowani z objawami klinicznymi obejmującymi bóle mięśni, ciemne zabarwienie moczu oraz cechy niewydolności nerek".

Arkadiusz Marszałkowski zauważył tego posta dopiero następnego dnia. Zanim zajrzał do internetu, odebrał kilka telefonów.

- Zaczęło się od tego, że zadzwonił klient z Bieszczad. Pyta mnie: "O co chodzi? Co jest z tą twoją rybą?". I zrezygnował z zamówienia.

Arkadiusz Marszałkowski, właściciel przetwórni ryb z Tolkmicka, skontaktował się z administratorem facebookowej grupy, którego zna osobiście.

- Zadzwoniłem do niego, mówię: "poczekaj kilka godzin, niech wypowie się sanepid, służby weterynaryjne, oni są od tego, niech to potwierdzą".

Czytaj także: