- Tusk i Żurek skomentowali piątkowy wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie w sprawie Wołodymyra Żurawlowa.
- Szef rządu jeszcze przed sądową decyzją mówił, że sprawa jest "skomplikowana też w wymiarze międzynarodowym".
- Sędzia, odczytując wyrok, wyjaśnił, dlaczego niemiecki wniosek o ekstradycję nie zasługuje na uwzględnienie.
"Polski sąd odmówił ekstradycji do Niemiec Ukraińca podejrzewanego o wysadzenie Nord Stream 2 i zwolnił go z aresztu. I słusznie. Sprawa zamknięta" - napisał w piątek premier Tusk w serwisie X po zapadnięciu wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie w sprawie Wołodymyra Żurawlowa.
Głos w tej sprawie zabrał też minister sprawiedliwości i prokurator generalny Waldemar Żurek. "To dobra i odpowiedzialna decyzja - zgodna z polskim prawem i w interesie Państwa Polskiego" - ocenił.
Wołodymyr Żurawlow był poszukiwany Europejskim Nakazem Aresztowania (ENA), wydanym przez niemiecki Federalny Trybunał Sprawiedliwości w Karlsruhe, w związku z podejrzeniem sabotażu konstytucyjnego, zniszczeniem mienia oraz zniszczeniem rurociągu Nord Stream. Zatrzymano go w końcu września w Polsce. W piątek Sąd Okręgowy w Warszawie nie zgodził się na wydanie go stronie niemieckiej i uchylił mu tymczasowy areszt.
Tusk: prawdziwym problemem była budowa Nord Stream 2
Wcześniej w piątek, jeszcze przed ogłoszeniem przez warszawski sąd tej decyzji, premier został zapytany przez dziennikarzy w Sejmie o wynik sondażu, w którym blisko połowa (49,2 procent) ankietowanych uznała, że Polska nie powinna wydać niemieckim służbom Wołodymyra Żurawlowa.
- Jest kilka oczywistych powodów, dla których państwo polskie nie jest zainteresowane tym, żeby ścigano tych, którzy walczą z Rosją, ale są też z drugiej strony przepisy europejskie, Europejski Nakaz Aresztowania, więc sprawa jest cholernie skomplikowana też w wymiarze międzynarodowym, a na końcu, jak wiecie, sąd decyduje - powiedział Tusk.
Stwierdził też, że historia "ciągle polega na tym samym". - To znaczy w naszej ocenie prawdziwym problemem była budowa Nord Stream 2, a nie jego wysadzenie, jakkolwiek te słowa brzmią brutalnie i jak mogą denerwować niektórych Niemców - mówił szef rządu.
Sąd: strona niemiecka przesłała jedynie ogólne informacje
Do zniszczenia trzech z czterech nitek Nord Stream 1 i Nord Stream 2, przeznaczonych do transportu gazu ziemnego z Rosji do Niemiec, doszło 26 września 2022 roku (ponad siedem miesięcy po wybuchu pełnoskalowej rosyjskiej agresji na Ukrainę) na głębokości około 80 metrów, na dnie Morza Bałtyckiego.
Według niemieckiej prokuratury osoby odpowiedzialne za zniszczenie gazociągu skorzystały z jachtu, który wypłynął z portu w Rostocku. Łódź mieli wynająć od niemieckiej firmy na podstawie fałszywych dokumentów tożsamości i z pomocą pośredników. Według śledczych nurkowie przymocowali do nitek rurociągów co najmniej cztery ładunki wybuchowe, a po akcji zostali odebrani przez kierowcę i zawiezieni do Ukrainy.
Wołodymyr Żurawlow został zatrzymany 30 września na podstawie ENA w podwarszawskim Pruszkowie. 49-letni Ukrainiec twierdzi, że nie miał nic wspólnego z atakiem i że w czasie, gdy do niego doszło, przebywał w Ukrainie.
Sędzia Dariusz Łubowski powiedział w piątek, że wniosek władz niemieckich o wydanie obywatela Ukrainy nie zasługuje na uwzględnienie. Podkreślił, że przedmiotem postępowania nie jest ustalenie, czy ścigany dopuścił się zarzucanego mu przez stronę niemiecką czynu, a jedynie czy czyn ten może stanowić podstawę do wykonania Europejskiego Nakazu Aresztowania. - Sąd polski nie dysponuje w tej sprawie żadnymi dowodami, albowiem strona niemiecka przesłała jedynie bardzo ogólne informacje - dodał.
Na postanowienie warszawskiego sądu okręgowego można wnieść zażalenie do Sądu Apelacyjnego.
Autorka/Autor: sz/akw
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Radek Pietruszka