Beata Szydło powiedziała, że ten szpieg działał już od ośmiu lat. Nie wiem, skąd ona ma taką wiedzę. Czy miała ją, kiedy była premierem, czy posiada ją teraz? Jeżeli teraz, to w jaki sposób? Powinna ją przesłuchać prokuratura - powiedział w "Kawie na ławę" wiceszef MSZ Andrzej Szejna, komentując sprawę sędziego Tomasza Szmydta. Stanisław Tyszka z Konfederacji stwierdził, że to "zdrajca o unikalnej wiedzy". Zwrócił uwagę, że Szmydt "od 2012 roku sprawował funkcję, która rodzi podejrzenia, że mogła być w zakresie zainteresowania obcych wywiadów".
W poniedziałek białoruska agencja prasowa BiełTA opublikowała relację z konferencji prasowej, na której sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie Tomasz Szmydt poinformował, że zwrócił się do białoruskich władz o azyl. Jest podejrzany o szpiegostwo, grozi mu nawet dożywocie. Szmydt był jednym z bohaterów tzw. afery hejterskiej w Ministerstwie Sprawiedliwości w czasie rządów PiS. Tomasz
O sprawie sędziego Szmydta rozmawiali goście "Kawy na ławę": Kamila Gasiuk-Pihowicz (KO), Krzysztof Hetman (PSL), Piotr Mueller (PiS), Andrzej Szejna (Lewica) i Stanisław Tyszka (Konfederacja).
Gasiuk-Pihowicz: normalnie by leciały rządy, a w państwie PiS nic
- Tomasz Szmydt, i jest to czarno na białym w dokumentach, był bliskim współpracownikiem wielu polityków PiS-u, Solidarnej Polski, w tym Zbigniewa Ziobry w Ministerstwie Sprawiedliwości. To on osobiście powoływał go do elitarnego zespołu, który miał się zajmować prześladowaniem niezależnych sędziów. Minister (Michał) Wójcik także go delegował - powiedziała Gasiuk-Pihowicz.
Przypomniała, że w 2019 roku wybuchła afera hejterska, wszczęto postępowanie dyscyplinarne i sprawą zaczęła zajmować się prokuratura. - Normalnie by leciały rządy i osoby byłyby pociągane do odpowiedzialności, a w państwie PiS nic, cisza i spokój. Ten człowiek nie został nigdy rozliczony i mógł przez to pływać, być cały czas sędzią Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Nie przeszedł żadnego postępowania dyscyplinarnego - zauważyła.
Jak dodała, "z perspektywy państwa fundamentalne jest pytanie, dlaczego przez cztery lata prokuratura Ziobry nie zrobiła absolutnie nic i pozwoliła temu człowiekowi pływać".
Hetman o Szmydcie: jego pierwszym zadaniem było podważanie zaufania do wymiaru sprawiedliwości
- Nie sądzę, żeby którykolwiek agent i szpieg przy pierwszym poznaniu sprawiał wrażenie, że jest szpiegiem. Wręcz przeciwnie, sądzę, że ci ludzie są tak szkoleni, że od siebie odsuwają tego typu oskarżenia - stwierdził Krzysztof Hetman.
Przypomniał historię Kima Philby'ego, jednego z najsłynniejszych szpiegów KGB. - Jego radziecka żona pisała, że pierwszym zadaniem, jakie otrzymał od Rosjan, było to, aby był jednym z najbardziej antyradzieckich, antysowieckich osób w tamtym czasie w Wielkiej Brytanii, co udało mu się świetnie - powiedział.
Jak dodał, "jest wielu polityków i wiele osób w Polsce, które są totalnie antyrosyjskie, a mamy co do ich postępowania wątpliwości". Mówiąc o sprawie Szmydta stwierdził, że "mógł mieć różnego rodzaju problemy i to mogło być wykorzystane do tego, żeby został zwerbowany".
- Pytanie brzmi tylko, kiedy to się stało. Czy przed tym, zanim został zaproszony do pracy w Ministerstwie Sprawiedliwości przez ówcześnie rządzących do robienia różnego rodzaju łajdactw? - zastanawiał się. Zwrócił uwagę, że jego pierwszym zadaniem w resorcie było "podważanie zaufania do ludzi, do wymiaru sprawiedliwości, do sędziów". - To jest stara metoda, zarówno radziecka, jak i rosyjska. Oni zawsze celowali w samo serce cywilizacji zachodniej, podważanie zaufanie do instytucji, do ludzi i to w przypadku polityki radzieckiej i rosyjskiej na przestrzeni kilkudziesięciu lat się nie zmieniło. Kiedyś finansowali ekstremistyczne lewicowe ugrupowania, teraz radykalne prawicowe - mówił Hetman.
Jak dodał, "jeśli prawdą jest to, co mówi pani premier Szydło, to oznacza, że przez osiem lat rządów PiS-u ten człowiek został zaproszony do Ministerstwa Sprawiedliwości, współpracował z wywiadem obcego państwa i nikt się tym nie interesował".
Mueller: najprawdopodobniej służby tego pana nie zidentyfikowały w ostatnich latach
Piotr Mueller powiedział, że o sprawie Szmydta rozmawiał z byłym premierem Mateuszem Morawieckim. - Nigdy takich informacji o tym panu nie otrzymał - stwierdził. - Ja stawiam roboczą tezę, że najprawdopodobniej służby tego pana nie zidentyfikowały w ostatnich latach. I z tego, co wynika z wypowiedzi pana ministra (Tomasza) Siemoniaka, nawet w ostatnich dniach - dodał.
Zwracając się do posłanki Koalicji Obywatelskiej oznajmił: - Jeśli postawić tezę, że za czasów PiS służby wiedziały (o szpiegowskiej działalności Szmydta - red.), to za waszych czasów też wiedziały i pozwoliły mu wyjechać z kraju.
Zaznaczył, że on takiej tezy nie stawia. - Proponuję obniżyć emocje wokół tego i zastanowić się, co wspólnie możemy zrobić, jako wszystkie partie polityczne, aby w Polsce było bezpieczniej. Bo wszystko może być zaraz winą PiS-u i będziecie to powtarzać w kółko w wyścigu partyjnych bijatyk - powiedział Mueller.
Tyszka: to jest człowiek o unikalnej wiedzy
Stanisław Tyszka przypomniał, że Szmydt był mianowany przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, później przez Lecha Kaczyńskiego, a następnie przez prezydenta Bronisława Komorowskiego. - Prezydent Komorowski mianował go do sądu wojewódzkiego, w którym zajmował się sporami między funkcjonariuszami służb a ich szefostwem. On miał dostęp do tajemnic natowskich i europejskich. To jest człowiek, niestety zdrajca, o unikalnej wiedzy - zauważył Tyszka. Dodał, że Szmydt "od 2012 roku sprawował funkcję, która rodzi podejrzenia, że mogła być w zakresie zainteresowania obcych wywiadów".
- Czy sytuacja tej wiecznej wojny antypaństwowej, polsko-polskiej między PiS-em i Platformą, zamiast naprawiania państwa, zamiast zajmowania się usprawnieniem naszego państwa, choćby w zakresie funkcjonowania służb, ta wieczna nawalanka, to nie jest coś, co przepięknie zdrajca Szmydt rozegrał przeciwko naszemu państwu? - zastanawiał się Tyszka.
Szejna: prokuratura powinna przesłuchać Beatę Szydło
- Beata Szydło powiedziała, że według niej ten szpieg działał już od ośmiu lat. Nie wiem, skąd ona ma taką wiedzę. Czy miała ją, kiedy była premierem, czy posiada ją teraz? Jeżeli teraz, to w jaki sposób? Powinna ją przesłuchać prokuratura - stwierdził.
- Nie chcę powtarzać tych argumentów, które są oczywiste, o nieudolności państwa PiS, o niedziałaniu służb, o przeoczeniu szpiega na najwyższych stanowiskach, który miał dostęp do polityków PiS-u, takich jak Zbigniew Ziobro, jak pan (Łukasz) Piebiak i tak dalej - mówił Szejna.
Zwrócił uwagę, że Szmydt był dyrektorem departamentu Krajowej Rady Sądownictwa. - Przez jego ręce przechodziły akta neosędziów. Te akta mógł przekazywać służbom specjalnym Białorusi i Rosji, akta wrażliwe - zauważył, dodając, że dla Moskwy i Mińska był "bezcenny".
Według Szejny "należałoby nie tylko przejrzeć całą jego działalność w Krajowej Radzie Sądownictwa, w Naczelnym Sądzie Administracyjnym, Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym, ale również wszystkie nominacje sędziowskie, które zostały przyznane w czasie, kiedy on zasiadał w KRS-ie".
- To mogą być nominacje, które trzeba przeanalizować i zastanowić się, do jakich informacji miał dostęp, jakie dokumenty mógł kopiować, co mógł przekazać służbom - powiedział Szejna.
Sprawa Tomasza Szmydta
6 maja na konferencji prasowej w Mińsku Tomasz Szmydt poinformował, że zwraca się do białoruskich władz o azyl. Mówił również o "rezygnacji ze stanowiska sędziego" RP "ze skutkiem natychmiastowym". Przekonywał, że rezygnacja ze stanowiska to wyraz "protestu przeciwko polityce prowadzonej przez władze polskie wobec Białorusi i Rosji". Dotychczas pracował jako sędzia w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Warszawie.
Prezes NSA przyjął oświadczenie Tomasza Szmydta o zrzeczeniu się urzędu sędziego. Następnie Sąd Dyscyplinarny przy Naczelnym Sądzie Administracyjnym uchylił immunitet Szmydta, zezwolił na jego zatrzymanie i na zastosowanie wobec niego tymczasowego aresztowania. Dzięki temu Prokuratura Krajowa wszczęła postępowanie i postawiła już Szmydtowi zarzut szpiegostwa, za który grozi mu nawet dożywocie.
Były już sędzia Tomasz Szmydt jest jednym z bohaterów afery hejterskiej z czasów rządów PiS, która dotyczyła szkalowania sędziów przeciwnych reformom Zjednoczonej Prawicy w sądownictwie.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24