Jeżeli jest prowadzony podsłuch telefoniczny, to dokonuje się również kontroli ludzi, którzy z podsłuchiwanym rozmawiają. Obserwując członka kampanii wyborczej pana Rafała Trzaskowskiego, to wiedza była zbierana również o pozostałych członkach biura czy biorących udział w kampanii - mówił w "Jeden na jeden" w TVN24 mecenas Antoni Kania-Sieniawski, obrońca Sławomira Nowaka.
Warszawski sąd okręgowy zdecydował we wtorek, że były minister transportu Sławomir Nowak pozostanie w areszcie. Były polityk jest podejrzany o żądanie i przyjmowanie korzyści majątkowych i osobistych w zamian za przyznawanie prywatnym podmiotom kontraktów na budowę i remont dróg na Ukrainie, a także o pranie pieniędzy i kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą. W efekcie tych przestępstw miał, według prokuratury, uzyskać 1,3 miliona złotych.
"Warunki ma znośne"
O pobycie Nowaka w areszcie mówił w środę w "Jeden na jeden" w TVN24 obrońca Sławomira Nowaka, mecenas Antoni Kania-Sieniawski. - Nie jest to ciekawe życie, natomiast warunki ma znośne. Ma celę dwuosobową, dzieli ją z podejrzanym, który jest podejrzany o przestępstwa gospodarcze, więc nie ma kontaktu z tak zwanymi kryminalistami - mówił adwokat.
Pytany, jakie były argumenty sądu za utrzymaniem w mocy decyzji o areszcie dla Nowaka, wyliczał, że była to surowa kara, która grozi Nowakowi, obawa matactwa, duże prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa. - Odpadł argument ukrywania się i ucieczki, który sąd pierwszej instancji podnosił w swoim postanowieniu o zastosowaniu aresztu tymczasowego - mówił.
Pełnomocnik Nowaka odniósł się także do komentarza wiceministra sprawiedliwości Michała Wójcika, który stwierdził, że skoro sąd podtrzymał decyzję o utrzymaniu aresztu dla byłego ministra transportu, to świadczy o tym, że materiał dowodowy "jest bardzo mocny". - Może bym nie stawiał tego zero-jedynkowo, bo stwierdzenie, że materiał dowodowy jest bardzo mocny, stawia pana Nowaka w świetle takim, jakby był winien. O areszcie decydują zupełnie inne przesłanki niż to, czy jego wina została udowodniona. Więc stawianie takiej tezy na początku postępowania przygotowawczego, po zastosowaniu aresztu, że materiał jest bardzo mocny, jest zbyt pochopne. Ja bym się z tym wstrzymał do wyroku czy do zakończenia postępowania karnego. Wtedy będzie można mówić, czy materiał był mocny, czy nie - mówił pełnomocnik Nowaka.
"Nie ma wprost powiedziane, że pan Nowak otrzymał te pieniądze"
Kania-Sieniawski został również zapytany, czy z materiałów, z którymi się zapoznał, wynika, że te zarzuty mają uzasadnienie. - One brzmią bardzo mocno: grupa przestępcza, pranie brudnych pieniędzy. Medialnie to się bardzo dobrze sprzedaje, natomiast z wypowiedzi pani rzecznik prokuratury okręgowej wiemy, że chodzi o kwotę milion 300 tysięcy złotych - wskazywał.
- W porównaniu z innymi wielomilionowymi aferami ta kwota staje się kwotą niewielką, biorąc pod uwagę, czego dotyczy ta kwota. Nie ma wprost powiedziane, że pan Nowak otrzymał te pieniądze, to są zupełnie inne kwestie. To będzie badane w toku postępowania - mówił.
- W sprawie o korupcję musi być ktoś, kto daje i ktoś, kto bierze. Z oświadczenia mojego klienta wynika, że tych pieniędzy nie otrzymał. Jest tylko podejrzenie. Trzeba jeszcze udowodnić, że je otrzymał, a to jest różnica - zwracał uwagę adwokat.
"Jeżeli obserwuje się figuranta, to też osoby, z którymi się spotyka"
Mecenas Kania-Sieniawski odniósł się także do zarzutów, jakie padały ze strony opozycji, że służby mogły wykorzystywać założony Nowakowi podsłuch w celu zdobycia informacji ze sztabu wyborczego Rafała Trzaskowskiego w czasie trwania kampanii przed wyborami prezydenckimi. Nowak doradzał sztabowcom Trzaskowskiego.
Minister koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński mówił 23 lipca: Oskarżanie CBA o wykorzystanie śledztwa w sprawie Sławomira Nowaka do inwigilowania sztabu wyborczego Trzaskowskiego "jest zupełnie bezpodstawne". Przyznał, że wobec Nowaka stosowano kontrolę operacyjną, ale zapewnił, że zakończyła się ona przed 1 października 2019 roku.
- Jeżeli już się dokonuje obserwacji tak zwanego figuranta, w tym przypadku mojego klienta, to nie obserwuje się tylko jego, ale też osoby, z którymi się spotyka. Jeżeli jest prowadzony podsłuch telefoniczny, to dokonuje się również kontroli ludzi, którzy z nim rozmawiają. Logicznie myśląc, obserwując członka kampanii wyborczej pana Rafała Trzaskowskiego, to ta wiedza była zbierana również o pozostałych członkach biura czy biorących udział w kampanii - mówił dalej Kania-Sieniawski.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24