- W duchu apelu pani premier, byśmy zmniejszyli konflikty w naszej debacie politycznej, byśmy wypuścili powietrze i jad z tej debaty, która powinna dotyczyć ważnych spraw merytorycznych, nie będę się wypowiadać w tej sprawie - powiedział w "Faktach po Faktach" Jacek Rostowski (PO), komentując zawieszenie polityków PiS.
Trzech posłów PiS: Adam Hofman, Mariusz A. Kamiński oraz Adam Rogacki zostało zawieszonych w prawach członków partii. To konsekwencja sprawy delegacji służbowej wspomnianych parlamentarzystów do Madrytu. Mieli wziąć tam udział w posiedzeniu komisji zagadnień prawnych i praw człowieka Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. W wyjeździe posłom towarzyszyły żony i z ich udziałem doszło do incydentu na pokładzie samolotu. Z kolei jak dowiedział się portal tvn24.pl, politycy wzięli kilkanaście tysięcy złotych zaliczki na służbową podróż do Madrytu. Posłowie PiS zgłosili wyjazd do Madrytu samochodem, ale w rzeczywistości polecieli tanimi liniami lotniczymi, co kosztowało mniej. Ponadto posłowie nie uczestniczyli we wszystkich obradach. Jak dowiedziały się "Fakty" TVN, Mariusz Kamiński był obecny tylko na przedpołudniowym spotkaniu 30 października. Natomiast Adam Rogacki i Adam Hofman zarejestrowali się dopiero po południu i natychmiast opuścili budynek parlamentu, nawet nie wchodząc do sali, gdzie odbywało się spotkanie. Poinformował o tym unijny urzędnik.
Rostowski nie chce "atakować przeciwnika"
Co to mówi o naszej klasie politycznej? - Mam nadzieję, że nie będziemy twierdzili, że implikuje coś o całej klasie politycznej. To może coś znaczyć o kilku posłach - stwierdził w "Faktach po Faktach" Jacek Rostowski (PO). Były minister finansów dodał, że nie chce się wypowiadać w tej sprawie, "póki nie znamy wszystkich szczegółów". - Myślę, że w duchu apelu pani premier, byśmy zmniejszyli konflikty w naszej debacie politycznej, byśmy wypuścili powietrze i jad z tej debaty, która powinna dotyczyć ważnych spraw merytorycznych, nie będę się wypowiadać w tej sprawie. Zawsze łatwo jest apelować, by inni nas nie atakowali. W tym kontekście może lepiej jest dać dobry przykład i nie atakować przeciwnika. Na pewno nie mam zamiaru tego robić - podkreślił Rostowski.
"Jest wiele innych powodów, żeby PO wygrała wybory"
B. wicepremier przekonywał, że jeżeli jest to sprawa bulwersująca, "a jest to możliwe", to jest przekonany, że z czasem wszystkie szczegóły wypłyną. Dodał jednak, że nie chciałby, by sytuacja z posłami PiS była powodem zwycięstwa PO w nadchodzących wyborach. - Uważam, że jest wiele innych powodów, żeby PO wygrała te wybory - stwierdził Rostowski. Jak dodał, Platforma przez siedem lat udowodniła, że potrafi zdobywać i bardzo dobrze gospodarować środkami unijnymi. - Nasi radni w sejmikach, miastach, gminach udowodnili, że umieją te środki unijne, które są wielkim motorem rozwoju gospodarczego Polski, a szczególnie wielkim motorem rozwoju regionów, naprawdę zdobywać, a po drugie bardzo rozsądnie i efektywnie wydawać - mówił Rostowski w TVN24. I dodał: Chcę, żeby PO wygrała te wybory. Ale chciałbym, żeby wygrała właśnie z tego powodu, a nie dlatego, że jakaś grupa posłów nadużyła swojej pozycji.
"Nowa epoka"
Jacek Rostowski był pytany także o sobotnią konwencję PO, podczas której Donald Tusk ma złożyć rezygnację z kierowania partią i przekazać władzę premier Ewie Kopacz. Czy to oznacza, że kończy się pewna epoka?
Zdaniem Rostowskiego tak, ale także zaczyna się nowa. - Bardzo się cieszę, że ta nowa epoka będzie. I to już widać po tym pierwszym miesiącu rządów pani premier, że będzie epoką mniejszych konfliktów, większego spokoju, większej gotowości do współpracy z opozycją - ocenił b. wicepremier. Jak dodał, z jego perspektywy, opozycja prawicowa była za rządów Donalda Tuska "trudna do współżycia". - I jak raz to się stało, to ta spirala konfliktu się w naturalny, bardzo niefortunnie, ale jednak naturalny sposób nakręcała. Pani premier wykorzystała sytuację, że jest nowym premierem i chce to przeciąć - stwierdził Rostowski.
Autor: kde/tr/kwoj / Źródło: tvn24