Polski rząd nie spotykając się z delegacją Komisji Weneckiej wysyła sygnał, że coś złego dzieje się w naszym kraju - ocenił w "Kropce nad i" Robert Biedroń, europoseł, który ma być kandydatem Lewicy na prezydenta. - Całe szczęście, że jest marszałek Senatu, który zabiega o to, żebyśmy w tej walce o praworządność nie byli osamotnieni i żeby takie ciała jak Komisja Wenecka miały wgląd w to, co się dzieje w Polsce - dodał.
Delegacja Komisji Weneckiej na zaproszenie marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego w czwartek i piątek przebywa w Warszawie. Przedstawiciele delegacji prowadzą rozmowy w związku z pracami nad przygotowaniem opinii na temat nowelizacji ustaw sądowych, którą w grudniu uchwalił Sejm.
W związku z tym, że Senat ma zająć się nowelą na posiedzeniu w przyszłym tygodniu, Komisja Wenecka postanowiła, że jej sprawozdawcy przygotują opinię w trybie pilnym. Z delegacją nie spotkał się żaden przedstawiciel polskiego rządu.
Biedroń: polski rząd stchórzył i nie spotkał się z Komisją Wenecką
Gościem "Kropki nad i" w TVN24 był w czwartek Robert Biedroń, europoseł, który ma być kandydatem Lewicy na prezydenta. Podkreślił, że "Komisja Wenecka ma bardzo silny autorytet". - Jest ciałem Rady Europy, jednym z najważniejszych gremiów, jeśli chodzi o ekspertów prawa konstytucyjnego. Nie tylko w Europie, ale i na świecie. Bardzo prestiżowa, ceniona komisja - stwierdził.
- Całe szczęście, że mamy jeszcze instytucje, które mają odwagę walczyć o demokrację, o przestrzeganie praw człowieka, o ład konstytucyjny. Całe szczęście, że jest marszałek Senatu, który zabiega o to, żebyśmy w tej walce o praworządność nie byli osamotnieni i żeby takie ciała jak Komisja Wenecka miały wgląd w to, co się dzieje w Polsce - mówił Biedroń.
Jego zdaniem "gołym okiem widać, że rząd Prawa i Sprawiedliwości realizuje idee państwa autorytarnego i nie będzie szanował demokracji, a Komisja Wenecka wykonuje po prostu swoją pracę".
- Gdyby ten rząd nie miał nic do ukrycia, to by usiadł do stołu z przedstawicielami komisji i zaczął z nimi rozmawiać. A stchórzyli, po prostu stchórzyli - podkreślił. W jego ocenie polski rząd nie spotykając się z delegacją "wysyła sygnał, że coś złego się dzieje".
"Prezydent, który będzie rządził Polską od 2020 roku, musi być alternatywą dla Andrzeja Dudy"
Biedroń był pytany o swoje szanse w wyborach prezydenckich. - Wierzę w coś, w co wszyscy ludzie dobrej woli powinni dzisiaj uwierzyć, że opozycja naprawdę ma szansę wygrać te wybory - odpowiedział.
Podkreślił, że on ma wizję i cel. - Wiem, dlaczego ja chcę kandydować. Wiem, że dzisiaj Polska potrzebuje czegoś więcej niż tylko to, co było, że prezydent, który będzie rządził Polską od 2020 roku musi być alternatywą dla Andrzeja Dudy. Musi pokazać, że Polska jest w XXI wieku, że decyzje, które będzie podejmował prezydent, muszą odpowiadać polskiej rzeczywistości, a rzeczywistość jest taka, że nadal nie mamy rozdzielonego państwa od Kościoła, że nadal ponad milion emerytów dostaje emeryturę poniżej 1000 złotych - podkreślił europoseł.
- Chciałbym, żebyśmy mieli głowę państwa, która pojedzie do Yad Vashem i będzie mówiła o tym, co się wydarzyło podczas II wojny światowej w Polsce - dzisiaj nas tam nie ma. Chciałbym głowę państwa, która będzie miała odwagę powiedzieć, że nie ma czegoś takiego jak kompromis aborcyjny - jest piekło kobiet, które trwa już zbyt długo - mówił.
"Pewne standardy, które obowiązują w Europie, powinny obowiązywać u nas"
Biedroń pytany o związki partnerskie opowiedział się za ich wprowadzeniem. - Przecież to jest standard na całym świecie - zauważył. Dopytywany o adopcję dzieci przez pary homoseksualne, odpowiedział, że to nie jest dzisiaj kwestia do uregulowania przez ustawodawcę. - To jest kwestia wyroków sądów. To sądy decydują o tego typu sprawach. To nie prezydent decyduje o tym - mówił. Jak zaznaczył, przy wprowadzeniu związków partnerskich zostanie uregulowanych wiele innych kwestii.
- Prezydent powinien doprowadzić do tego, że pewne standardy, które obowiązują w Europie, powinny obowiązywać u nas, żeby Polska była w końcu nowoczesna, otwarta, tolerancyjna. Dlatego dzisiaj będzie alternatywa - albo Andrzej Duda, albo krok do przodu. Ja chciałbym zrobić ten krok do przodu dla Polski - podkreślił.
- Proszę sobie wyobrazić, że Polska wybiera kogoś takiego jak ja, że w końcu nie musimy się wstydzić, że jest prezydent, który zna języki obce, jest obyty na świecie, marzy i ma wizję Polski otwartej, nowoczesnej, europejskiej, która jest inną Polską od Andrzeja Dudy, inną od moich konkurentów na opozycji, których szanuję, ale to jest inna wizja, to jest wizja postępowa - podkreślił.
Biedroń odpowiada Giertychowi: adoptuję kotkę i nazwę ją Pierwsza Dama
Europoseł został zapytany o wpis byłego szefa resortu edukacji, mecenasa Romana Giertycha, który po informacji o tym, że Biedroń ma być kandydatem Lewicy napisał na Twitterze: "To naprawdę ekscytujące prawybory na lewicy. Wciąż nie wiemy, czy p. Śmiszek będzie kandydatem na prezydenta, a p. Biedroń na pierwszą damę, czy na odwrót. Naród zamarł w oczekiwaniu".
Biedroń powiedział w "Kropce nad i", że ma dobrą informację dla Giertycha. - Jeżeli zostanę prezydentem, będzie pierwsza dama w Pałacu Prezydenckim. Jedną z moich pierwszych, prywatnych decyzji będzie to, że pojadę do schroniska, adoptuję kotkę, którą nazwę Pierwsza Dama i pan minister Giertych będzie zadowolony - zadeklarował.
Autor: ads//kg / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24