Wciąż czekamy na dogłębne wyjaśnienia. My tak naprawdę wciąż nie wiemy, że ten pocisk to rakieta Ch-55. Nikt nie powiedział, czy to był rzeczywiście przypadek - mówił na antenie TVN24 dziennikarz "Czarno na białym" Piotr Świerczek, autor reportażu "Pocisk", który szukał odpowiedzi na pytania, co wydarzyło się w lesie pod Bydgoszczą 16 grudnia zeszłego roku. Podkreślał, że kiedy był w miejscu znalezienia szczątków rakiety, wciąż unosił się zapach paliwa lotniczego.
16 grudnia zeszłego roku w Zamościu pod Bydgoszczą spadła rakieta. Sprawa wyszła na jaw pod koniec kwietnia, kiedy przypadkowo odnaleziono jej szczątki. Do dziś rządzący nie wyjaśnili obywatelom, co tak naprawdę się wydarzyło. Pytań jest wiele, bo tuż przy naszej wschodniej granicy toczy się regularna wojna. Odpowiedzi szukał reporter "Czarno na białym" Piotr Świerczek.
Jego reportaż "Pocisk" można oglądać w TVN24 GO. Na antenie TVN24 zostanie wyemitowany o godzinie 20.30.
"Wciąż unosił się zapach paliwa lotniczego"
O sprawie i swoim materiale Piotr Świerczek mówił w czwartek we "Wstajesz i wiesz" w TVN24.
Jak relacjonował, w miejscu, w którym spadła rakieta "trwa coś, co popularnie nazywa się już turystyką rakietową". - Wciąż przychodzą nowe wycieczki i pytają okolicznych mieszkańców, gdzie jest to słynne miejsce, czy można je zobaczyć. Każdy chce dotknąć, zobaczyć, powąchać - dodał.
- To jest też istotne, że kiedy tam byłem, wciąż unosił się zapach paliwa lotniczego, którym przesiąknięta była cała gleba i cała okolica - opowiadał. Zaznaczył, że "nawet jeżeli rzeczywiście nie ma tam już dużych szczątków rakiety, to wciąż można znaleźć małe części, przewody, kable".
"Wciąż czekamy na dogłębne wyjaśnienia"
Jak mówił Świerczek, na część pytań dotyczących tego, co się wydarzyło "poznaliśmy już odpowiedź pod wpływem opinii publicznej". - Wciąż czekamy na dogłębne wyjaśnienia nienarażające nas na utratę bezpieczeństwa, na to, że ujawnimy jakiekolwiek tajemnice - podkreślił.
- My tak naprawdę wciąż nie wiemy, że ten pocisk to rakieta Ch-55. Przecież nikt tego nie powiedział. Nikt nie powiedział, czy to był rzeczywiście przypadek, a główne informacje w tej sprawie ujawniają, o dziwo, nie przedstawiciele Ministerstwa Obrony Narodowej, a takie dosyć, wydaje mi się, przypadkowe ni to wrzutki, ni to sformułowania sztabu prezydenta (Andrzeja) Dudy - mówił.
Dodał, że "jego główny doradca, ale też szef BBN ujawnili w sumie najwięcej informacji, których brakowało, żeby to złożyć". - Na przykład, że nie była to głowica bojowa, tylko pocisk z odważnikiem betonowym - wskazał.
Świerczek: skoro wszyscy wszystko wiedzieli, to jak to się stało, że nie wiedzieli o tym politycy
Świerczek powiedział, że reportaż "Pocisk" odsłania dwie sfery. - Jedna to sfera informacji, czyli w jaki sposób rząd nie poinformował swoich obywateli o tym, co się właściwie wydarzyło, a jak już mógł poinformować, z zachowaniem reguł bezpieczeństwa kraju, to de facto nie zrobił tego - mówił.
- Druga cześć poświęcona jest technikaliom. Co się właściwie tego 16 grudnia stało? Jaki mógł być przebieg informacji, kto o czym wiedział, bo nie ma żadnych wątpliwości, że o tym pocisku wiedziało całe NATO - opowiadał.
- By poderwać dyżurną parę samolotów, a potem jeszcze parę amerykańską, musiały o tym wiedzieć najwyższe czynniki, najwyższe struktury NATO. Znajdują się one głównie w Niemczech z racji położenia geopolitycznego i tam zapadały decyzje o tym, żeby te myśliwce uruchomić. Tam też amerykańskie dowództwo, które też znajduje się w Niemczech, decydowało o starcie pary amerykańskiej - wskazał.
- Skoro wszyscy wszystko wiedzieli, bo wiedziały też poszczególne jednostki radiolokacyjne w Polsce, wiedziało Centrum Operacji Powietrznych (…), to jak to się stało, że nie wiedzieli o tym politycy? - pytał.
Wspomniał, że w to trudno uwierzyć emerytowanemu generałowi, byłemu szefowi Sztabu Generalnego WP Mieczysławowi Gocułowi, który "mówi wprost, że minister (Mariusz) Błaszczak kłamie". - On nie wierzy, że politycy 16 grudnia w ogóle nic o tym nie wiedzieli - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24