Nie będzie w Polsce na stałe wojsk NATO - pisze "Rzeczpospolita", powołując się na opinię szefa MON Tomasza Siemoniaka. Według gazety Sojusz nie chce drażnić Rosji.
- Nie sądzę, aby w dokumentach szczytu użyto określenia "stała obecność wojskowa" - przyznaje w rozmowie z "Rz" szef MON Tomasz Siemoniak.
W jego opinii 4 września w Newport zapadnie raczej decyzja o uruchomieniu cyklu ćwiczeń z udziałem wojsk poszczególnych państw sojuszu w Polsce, na Litwie, Łotwie i w Estonii, a także o rozbudowaniu na terenie tych państw infrastruktury i magazynów potrzebnych do szybkiego przyjęcia natowskich posiłków na wypadek wojny.
- Nam taka koncepcja odpowiada, nie czynimy ze słowa "stały" jakiegoś fetyszu. Lepiej jest, gdy żołnierze państw sojuszniczych, którzy do nas przyjeżdżają, ćwiczą z naszymi żołnierzami, a nie siedzą w koszarach - mówi "Rz" szef MON.
- Już od wiosny mamy zresztą stałą rotację około 300–400 żołnierzy amerykańskich i kanadyjskich. Jesienią przyjmiemy po 400 brytyjskich żołnierzy w trzech rotacjach. Zachęcamy innych sojuszników do ćwiczeń na terenie Polski. Obecność wojsk sojuszniczych jest już więc nie tylko faktem, ona się zwiększa - dodaje.
Zdaniem Siemoniaka kluczowe dla naszego bezpieczeństwa jest wykonanie zobowiązań art. 5, czyli realizacja planów obrony Polski i innych sojuszników w sytuacji realnego zagrożenia.
- Niektórzy sojusznicy rozumieją słowo "stały" ("permanent") jako zobowiązanie podejmowane na wieczność. I nie chcą się tak angażować - stwierdza szef MON.
Autor: mac//gak / Źródło: Rzeczpospolita