Joe Biden powiedział wczoraj w swoim wystąpieniu i dziś znowu to powtórzył, że każda piędź ziemi NATO będzie broniona w przypadku jakiejkolwiek agresji. To twarda gwarancja artykułu 5. powtórzona z całą mocą - podkreślił prezydent Andrzej Duda w wywiadzie dla TVN24. - W dzisiejszych czasach to nie są żarty - podkreślił. Poinformował też, że zwrócił się do prezydenta Bidena, by armia USA przemieściła do Polski sprzęt wojskowy. - Moja propozycja została z bardzo dużą uwagą przyjęta - powiedział.
Z Andrzejem Dudą rozmawiał w środę Konrad Piasecki. Polski prezydent opowiadał m.in. o wizycie Joe Bidena w Warszawie. Prezydent USA spotkał się we wtorek z polskim prezydentem, wygłosił też przemówienie w Arkadach Kubickiego w ogrodach Zamku Królewskiego w Warszawie.
W środę Biden wziął udział w szczycie Bukaresztańskiej Dziewiątki, czyli państw wschodniej flanki NATO: Bułgarii, Czech, Estonii, Litwy, Łotwy, Polski, Rumunii, Słowacji i Węgier. W szczycie B9 uczestniczył też sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg.
Duda: przemówienie Bidena było skierowane do każdego
Duda powiedział w TVN24, że jest wdzięczny Bidenowi, że wybrał Polskę. - Mógł przecież wybrać inne państwo wschodniej flanki NATO, a wybrał właśnie nasz kraj, więc to też pokazuje, jak dużą wagę przywiązuje do naszego kraju. I swoje przemówienie wygłosił nie gdzie indziej, tylko w Warszawie - dodał.
Pytany, czy ta wizyta i wystąpienie w Warszawie to miał być sygnał dla Polski, sojuszników, dla Rosji, dla świata, Duda zaznaczył, że "to jest prezydent USA, największego mocarstwa na świecie, człowiek, który ma pod swoją wodzą największą armię na świecie i największy potencjał militarny, jaki jest na świecie w jednym kraju". - To nigdy nie jest wystąpienie skierowane tylko do jednego społeczeństwa, tylko do jednego państwa - podkreślił. Dodał, że zawsze jest skierowane do większego grona słuchaczy. - W tym wypadku właściwie było to wystąpienie skierowane do całego świata (…) To było wystąpienie skierowane do każdego - dodał Duda.
Prezydent powiedział, że z wystąpień Bidena najbardziej utkwiły mu dwie rzeczy.
- Pan prezydent powiedział wczoraj w swoim wystąpieniu i dziś znowu to powtórzył, że każda piędź ziemi NATO będzie broniona w przypadku jakiejkolwiek agresji. To twarda gwarancja artykułu 5. powtórzona z całą mocą. W dzisiejszych czasach to nie są żarty. To jest bardzo poważna deklaracja wygłaszana tu właśnie z Warszawy po raz drugi w ciągu ostatnich dwóch dni, po raz kolejny w ciągu ostatnich 12 miesięcy - podkreślił polski prezydent.
Wskazał także, że we wtorek w Pałacu Prezydenckim Biden, zaczynając swoją wypowiedź, powiedział, że "tak jak Ameryka jest ważna dla Polski, tak Polska też jest ważna dla Ameryki".
- To dla nas bardzo ważne, bo to są sygnały szeroko pojęte. One są nie tylko sygnałami bezpieczeństwa. One są nie tylko ważne dla ludzi po prostu, one są ważne też dla inwestorów - powiedział Duda.
Duda: Biden przekazał mi jeszcze parę swoich sugestii
Opowiedział także o swojej nieoficjalnej rozmowie z prezydentem USA na zakończenie jego wizyty w Polsce.
- Pan prezydent przekazał mi jeszcze parę swoich sugestii co do sposobu działania z racji tego, że mówi: pan jest tutaj blisko miejsc, gdzie dzieją się ważne wydarzenia i czasem musicie reagować bardzo szybko - powiedział.
Dopytywany, czy były to sugestie, żeby działać ostrzej, bardziej zdecydowanie, czy raczej ostrożniej i mądrzej, odparł, że "to są przede wszystkim sugestie bardzo doświadczonego polityka, jakim jest prezydent Stanów Zjednoczonych, który wiele trudnych politycznych sytuacji już widział, a stoi dzisiaj na czele największego na świecie mocarstwa". - Bardzo mądre sugestie - dodał.
Pytany, czy to jest sygnał, że Polska jest krajem bronionym przez NATO, któremu USA dają gwarancje bezpieczeństwa i jest krajem, w którym można bezpiecznie inwestować, odpowiedział twierdząco. - A największym tego dowodem jest to, że (Biden - red.) był dwa dni temu na Ukrainie, ale swoje główne wystąpienie tej podróży wygłosił tu właśnie, w Warszawie, w miejscu, które jest bezpieczne. Samo to wystąpienie publiczne, na wolnym powietrzu, wygłoszone do szerokiej publiczności jednoznacznie pokazuje: mówimy z bezpiecznego miejsca, mówimy o bezpieczeństwie, dajemy gwarancje bezpieczeństwa - mówił.
Prezydent: zwróciłem się do Bidena, żeby armia USA przemieściła do Polski sprzęt wojskowy
Prezydent został zapytany, czy podczas wizyty padły jakieś obietnice i zapowiedzi dotyczące stałych baz wojskowych czy magazynów sprzętu.
- Rozmawiałem na ten temat z panem prezydentem, zgłaszałem bardzo szczegółowe kwestie dotyczące zbliżającego się szczytu NATO. Ale mamy też kwestie bilateralne, polsko-amerykańskie (…) To w praktyce są dwa różne aspekty: z jednej strony udział amerykański w NATO, gdzie dzisiaj, w ramach wysuniętej obecności na wschodnią flankę, Stany Zjednoczone są państwem ramowym obecności NATO w Polsce. Ale oprócz tego jest jeszcze na zasadzie umowy pomiędzy dwoma państwami, Polską a USA, obecność amerykańska w naszym kraju - mówił Duda. - W ramach tej drugiej zwróciłem się do pana prezydenta Joe Bidena, aby armia amerykańska przemieściła do stworzonych w tym celu specjalnie na terenie Polski miejsc swój sprzęt wojskowy, swoją broń po to, żeby wzmocnić potencjał obecności amerykańskiej w ujęciu infrastrukturalnym. Moja propozycja została z bardzo dużą uwagą przyjęta - dodał prezydent.
Jego zdaniem, składowanie amerykańskiego sprzętu w Polsce przyczyniłoby się do zwiększenia naszego bezpieczeństwa.
Duda mówił też o potrzebie dobrze funkcjonujących procedur. - Po to, by w razie potrzeby wojska, które mają stanąć do obrony, które mają interweniować w przypadku jakiegokolwiek zagrożenia, czy jakiekolwiek napaści, zjawiały się jak najszybciej - wyjaśnił.
- Chodzi o to, żeby ze Stanów Zjednoczonych były dedykowane takie jednostki, które w razie czego przybędą z pomocą, to po pierwsze. A po drugie, żeby również w ramach NATO wyznaczyć takie jednostki, które mają zrealizować te postanowienia, które zostały podjęte ostatnio w czasie szczytu NATO w Madrycie, że grupy batalionowe mają być zwiększone do poziomu grup brygadowych obecności NATO na wschodniej flance. Chodzi teraz o to, żeby wyznaczyć bardzo konkretne jednostki wojskowe w poszczególnych krajach, które w razie czego to uzupełnienie mają zrealizować - powiedział prezydent.
CZYTAJ TEŻ: Prezydent Andrzej Duda o konflikcie w Trybunale Konstytucyjnym: niech się odkłóci i weźmie do roboty
Prezydent o ewentualnym przekazaniu Ukrainie myśliwców MiG-29
Duda mówił także o sytuacji w Ukrainie. - Liczę na to, że Ukraina odeprze napastników, liczę na to, że sprawiedliwość i uczciwość zwycięży - podkreślał.
Został zapytany, czy psychologicznie jest wyobrażalne, żeby Polska przekazała swoje F-16 Ukrainie. - Mamy tych F-16 relatywnie, jak na wielkość naszego kraju, niewiele - powiedział.
- Musimy uzupełnić nasz zasób myśliwców. To dlatego mamy zakontraktowane myśliwce F-35 w Stanach Zjednoczonych. To dlatego, żeby to uzupełnienie było możliwe jak najszybciej, zdecydowaliśmy się na zakup myśliwców FA-50 z Korei Południowej, po to, żebyśmy tę bazę samolotów odrzutowych, nowoczesnych myśliwców do obrony polskiej przestrzeni powietrznej i Polski w ogóle mieli zgromadzoną jak najszybciej. Jeżeli zapadną decyzje o przekazywaniu myśliwców na Ukrainę, w pierwszej kolejności będziemy na pewno gotowi zaoferować to, co nam jeszcze zostało z zasobu postsowieckiego, czyli nasze MiGi-29 - mówił.
- Natomiast czy będziemy przekazywali więcej, to jest kwestia naszych uzgodnień, które podejmiemy dopiero z sojusznikami wtedy, kiedy taka decyzja sojusznicza będzie potrzebna - dodał.
Zaznaczył jednak, że "nie jesteśmy w stanie, nawet w granicach zdrowego rozsądku, sami przekazać samolotów F-16, choćby to były dwa samoloty tylko, na potrzeby Ukrainy, bo do tego potrzebna jest baza serwisowa, spełnienie całego szeregu wymogów, które wymagają znacznie szerszej akcji, a nie tylko niewielkiej pomocy ze strony jednego państwa".
Podkreślił, że "to musi być decyzja sojusznicza o szerokim profilu".
Duda o podróży Bidena do Kijowa: jestem pod wrażeniem odwagi prezydenta
Prezydent komentował także niezapowiedzianą wizytę amerykańskiego prezydenta w Kijowie w poniedziałek.
- Wiedziałem, że pan prezydent Joe Biden pojedzie na Ukrainę, ale mówiąc szczerze nie spodziewałem się, że pojedzie do Kijowa. Zrobiło to na mnie duże wrażenie - mówił Duda.
- Prezydent pojechał takim samym pociągiem, jak myśmy jeździli do Kijowa (…) Jest to po prostu zwykły pociąg. To nie jest żaden pociąg pancerny. To jest pociąg, który jedzie 500 kilometrów przez Ukrainę, która jest w stanie wojny - zaznaczył.
- Jestem pod wrażeniem odwagi prezydenta z jednej strony, determinacji. Myślę, że stoczył ciężką walkę z ludźmi, którzy są odpowiedzialni za jego bezpieczeństwo, żeby to mogło być zrealizowane. Nie mam żadnych wątpliwości, że Ameryka zaangażowała olbrzymie siły i środki w to, żeby przeprowadzić tę operację. Myśmy zresztą też swoimi działaniami to wspierali - powiedział.
Duda ocenił, że "jest to wielki pokaz siły" ze strony USA. - To, że lider wolnego świata (…) stanął w Kijowie z otwartą przyłbicą razem z prezydentem Ukrainy, pokazując, że Stany Zjednoczone i cały wolny świat stoi przy Ukrainie, i że on się nie boi tu przyjechać mimo że nie ma na tym terenie armii amerykańskiej, a toczy się wojna, to jest ogromny gest i wielki znak - powiedział.
CZYTAJ TEŻ: Prezydent Duda zwoła Radę Bezpieczeństwa Narodowego. "Będę chciał podzielić się swoją wiedzą"
Duda o postawie Węgier
Prezydent odniósł się także do postawy Węgier. - Viktor Orban mówił kilka dni temu, że wojna obronna Ukrainy to ich wojna, a nie nasza, że błędem Zachodu było uczynienie tego lokalnego konfliktu globalnym, że walczące armie nie są armiami dobra i zła. Jak się rozmawia z prezydent Węgier po takich wypowiedziach jej premiera? - zapytał Konrad Piasecki.
- Pani prezydent stosuje zupełnie inną retorykę, więc rozmawia się normalnie. Natomiast ja oczywiście słyszę te wypowiedzi. Nie podzielam zdania pana premiera Viktora Orbana. Mam tutaj zdanie zdecydowanie odmienne w tej kwestii, także tutaj różnimy się w poglądach, nie ma co się oszukiwać - powiedział Duda.
- Natomiast proszę pamiętać, że węgierskie władze, bo przecież to nie jest tylko decyzja pani prezydent, zgodziły się na deklarację dzisiejszego szczytu Bukaresztańskiej Dziewiątki, która została podjęta, która jest bardzo zdecydowana w swojej formie i w swoich słowach i jednoznacznie nazywa to, co Rosja robi na Ukrainie, po prostu wojną wywołaną przez Rosję, krwawym barbarzyństwem, które jest tam przez Rosję realizowane. To jest coś, co zostaje w annałach, to jest coś, co jest dokumentem podpisanym, uchwalonym - dodał prezydent.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24