Prezes NIK zapowiadał przekazanie nadzoru nad Izbą swoim zastępcom. Jednak Krzysztof Kwiatkowski, który czeka na przedstawienie zarzutów ws. ustawiania konkursów w NIK, zmienił zdanie i wrócił do pracy. Swoją decyzję tłumaczył tym, że instytucja ta prowadzi wiele istotnych kontroli i niezbędne jest, aby wróciła ona do normalności.
Krzysztofowi Kwiatkowskiemu prokuratora chce postawić cztery zarzuty "niezgodnego z prawem wpływania na przebieg konkursów na szefów delegatury NIK w Rzeszowie i w Łodzi, a także wicedyrektora departamentu środowiska w NIK".
Po ujawnieniu afery przez tvn24.pl prezes NIK zapowiedział przekazanie nadzoru nad Izbą swoim zastępcom. Teraz jednak decyzję zmienił i wrócił do pracy. Kwiatkowski podkreślił, że chodzi o powrót do normalności.
Według informacji rzeczniczki NIK Dominiki Tarczyńskiej, Kwiatkowski wrócił do swoich obowiązków piątek.
- Dziś od rana odbywa liczne spotkania, m.in. z szefami delegatur NIK - podkreśliła Tarczyńska.
Krytykują Kwiatkowskiego
Decyzję szefa NIK krytykują politycy, także PO, z której szeregów wywodzi się Kwiatkowski.
- Z punktu widzenia interesu Krzysztofa Kwiatkowskiego i NIK lepiej by było, żeby pan prezes najpierw oczyścił się ze wszystkich zarzutów. Więc trochę więcej umiaru nie zaszkodzi, jeżeli chodzi o tak szybki powrót do wykonywania swoich obowiązków - ocenił rzecznik rządu Cezary Tomczyk.
- Powinien podać się do dymisji, a nie na siłę wracać na swoje stanowisko - przyznał Krzysztof Gawkowski (Zjednoczona Lewica). Jacek Sasin z PiS dodał, że w przypadku prezesa NIK nie może być najmniejszego cienia podejrzenia.
Wniosek o uchylenie immunitetu Kwiatkowskiemu spoczywa w Sejmie. Marszałek Małgorzata Kidawa-Błońska czeka na ekspertyzy prawne. Także poseł niezrzeszony Ryszard Kalisz złożył w Sejmie wniosek o postawienie Kwiatkowskiego przed Trybunałem Stanu.
Kalisz sugeruje, że za zarzuty stawiane przez prokuraturę powinien on zostać pociągnięty do odpowiedzialności konstytucyjnej. Także ten wniosek czeka na rozpatrzenie prawne.
Autor: kło / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24