Sąd Okręgowy w Warszawie podtrzymał postanowienie prokuratury o umorzeniu postępowania w sprawie "afery maseczkowej" - potwierdziła w piątek jego rzeczniczka Anna Ptaszek. Według śledczych sprzedawcy maseczek dostarczonych Ministerstwu Zdrowia w trakcie pandemii zachowali należytą staranność. Decyzja dotyczyła śledztwa Prokuratury Okręgowej w Warszawie w sprawie oszustwa w związku ze sprzedażą maseczek ochronnych za kwotę 4 mln 797 tys. zł na szkodę Ministerstwa Zdrowia. Chodziło o opisywany przez media zakup 120 tys. chińskich maseczek na początku pandemii COVID-19, dokonany przez resort zdrowia w czasie, kiedy kierował nim Łukasz Szumowski. W postępowaniu badana była sprawa oszustwa w 2020 r. na szkodę Skarbu Państwa – Centralnej Bazy Rezerw Sanitarno-Przeciwepidemicznych przy sprzedaży maseczek ochronnych poprzez uprzednie wprowadzenie w błąd pracowników Ministerstwa Zdrowia co do spełnienia przez oferowane maseczki odpowiednich norm jakościowych.
"Ten wyrok sądu wszystkich nas bulwersuje"
Ministra zdrowia Izabela Leszczyna powiedziała w "Faktach po Faktach" w TVN24, że "ten wyrok sądu wszystkich nas bulwersuje". - My przeżyliśmy pandemię, my wiemy, co się wtedy działo, wiemy, jak się baliśmy o siebie, o najbliższych i wiemy, jak PiS wydawał wtedy nasze pieniądze i wydawał je dla kolegów - mówiła.
- Sytuacja jest taka, że maseczki były trefne i certyfikaty były trefne, natomiast bardzo prawdziwe były pieniądze podatnika, które pan (wiceminister zdrowia Janusz) Cieszyński wypłacił oszustom - stwierdziła Leszczyna.
Jak przypomniała, sam Cieszyński mówił, że "liczy na to, że oszuści zwrócą pieniądze Skarbowi Państwa". - Dzisiaj słyszę, że nie tylko cieszy się z umorzenia, ale uważa, że w ogóle padł ofiarą tego pomówienia. Nie było pomówienia, pan Cieszyński sam uznał, że były bardzo silne podstawy do podejrzenia o popełnieniu przestępstwa. Więc pytam, dlaczego pan Cieszyński dzisiaj nie chce, żeby oszuści zwrócili te pieniądze? - zastanawiała się ministra.
Trzy priorytety ministry zdrowia
Pytana, jak chce wykorzystać kolejne dwa lata na stanowisku szefowej resortu zdrowia, Leszczyna wskazała trzy kwestie.
Jak mówiła, niezwykle ważną rzeczą jest centralna e-rejestracja, która ma przyczynić się do skrócenia kolejek do lekarzy.
Wymieniła także konsolidację i restrukturyzację szpitali. Jako ostatni priorytet wskazała wynagrodzenia. - Dynamika wzrostu płac musi być zbalansowana z jakością i dostępnością opieki, a także ze wzrostem składki zdrowotnej - podkreśliła.
- Bardzo ważna jest profilaktyka. My mamy być ministerstwem zdrowia, a ciągle jesteśmy ministerstwem chorób - oceniła. Zapowiedziała, że trwają przygotowania do "większej zmiany". A - jak dodała - "przygotowanie zmiany systemowej musi trwać trochę dłużej".
Ustawa o ratowaniu szpitali. Ministra o szczegółach
Leszczyna powiedziała, że mamy w Polsce "fatalną sieć szpitali". Przypomniała, że 1 lipca do Sejmu trafiła "ustawa o ratowaniu szpitali powiatowych".
- W tej ustawie jest mowa o tym, że jeśli mamy szpitale blisko siebie położone i wszystkie z nich mają na przykład chirurgię, i okazuje się, że brakuje lekarzy, nie ma tylu chirurgów, żeby obłożyć wszystkie trzy szpitale, i ci chirurdzy muszą jeździć ze szpitala do szpitala. My mówimy tak: a może dogadajcie się ze sobą, starostowie, dyrektorzy szpitali, skonsolidujcie niektóre oddziały, zróbcie jedną, porządną chirurgię, żeby lekarz nie musiał jeździć po trzech powiatach - tłumaczyła ministra.
Jak stwierdziła, "szpital powiatowy ma być szpitalem uszytym na miarę potrzeb". - W tym szpitalu musi być interna, musi być długoterminowa opieka, bo starzejemy się i wszyscy prawie mamy starszych rodziców czy dziadków, którzy wymagają opieki i nie ma się kto nimi zająć - mówiła Leszczyna.
Dodała, że "w takim szpitalu musi być diagnostyka, bo człowiek blisko miejsca zamieszkania musi dostać diagnozę." - Jeśli to jest poważna choroba, wymaga poważnego zabiegu operacyjnego, to taki pacjent powinien zostać przewieziony do szpitala o wyższym poziomie referencyjności, gdzie jest lepszy sprzęt, gdzie są wypoczęci lekarze, którzy nie muszą jeździć po trzech szpitalach - dodała.
Leszczyna o restrukturyzacji rządu
Pytana, czy w kontekście restrukturyzacji rządu jest rozważana zmiana w kierownictwie MZ na rzecz któregoś z koalicjantów, Leszczyna odparła, że "wszystko jest w rękach premiera".
- Nie wydaje mi się, żeby moi szlachetni koledzy i koleżanki z koalicji (rządowej), którzy mają czasem mnóstwo pomysłów na to, jak organizować system ochrony zdrowia, stali w kolejce akurat do tego resortu - oceniła.
- Jak przestanę być ministrem zdrowia, chyba nigdy nie odważę się skrytykować swojego następcy - dodała, podkreślając, jak trudnym zadaniem jest kierowanie tym resortem.
Autorka/Autor: momo/kris
Źródło: TVN24