- Sama zmiana mnie nie razi, ale gdyby mnie ktoś pytał, to doradzałbym inną formę procedowania - mówi tvn24.pl poseł PiS Bartłomiej Wróblewski, jeden z ośmiu posłów klubu PiS, którzy nie wzięli udziału w głosowaniu nad zmianą Kodeku wyborczego. Kolejnych siedmiu zagłosowało przeciw. Waldemar Andzel, rzecznik dyscypliny w klubie tłumaczy, że były to "pomyłki". - Uważamy, że wybory powinny się odbyć 10 maja - dodaje poseł.
Wśród przyjętych w nocnych głosowaniach Sejmu poprawek do specustawy dotyczącej koronawirusa znalazła się zmiana Kodeksu wyborczego, umożliwiająca głosowanie korespondencyjne osobom w kwarantannie i ponad 60-letnim.
OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO
Poseł PiS: doradzałbym inną formę procedowania
Przyjęto ją w głosowaniu po godz. 4:20 nad ranem. Głosowało za nią 222 posłów, przeciw było 214 posłów. Trzech wstrzymało się od głosu, a 21 w ogóle nie głosowało.
Jednym z ośmiu posłów PiS, którzy nie wzięli udziału w głosowaniu, był Bartłomiej Wróblewski. Polityk pytany przez nas o to głosowanie odpowiada, że "kierunkowo" się zgadza z zaproponowaną zmianą Kodeksu wyborczego.
- Umożliwia osobom w sytuacji epidemii albo po epidemii skorzystać z prawa wyborczego. Zmiana jest więc na korzyść obywateli. Sama zmiana mnie nie razi, ale gdyby mnie ktoś pytał, to doradzałbym inną formę procedowania – podkreśla poseł.
Nad poprawką nie głosował również minister środowiska Michał Woś, który jest zarażony koronawirusem i przebywa na kwarantannie, ale brał udział w innych głosowaniach.
Woś tłumaczy, że miał "problemem techniczny z wi-fi". - Zaczął się (problem) głosowanie wcześniej, w którym też nie wziąłem udziału. Przełączałem na sejmowy szerokopasmowy. Głosowałem za całością projektu – wyjaśnia. Jak wynika z protokołów na stronie Sejmu, Woś rzeczywiście nie wziął udziału nie tylko w głosowaniu nr 54, ale i wcześniejszym.
WYBORY PREZYDENCKIE. RAPORT TVN24.PL >>>
Jeden poseł odmawia komentarza, inny jest zdziwiony, że głosował przeciw
Przeciwko poprawce zagłosowało siedmioro posłów PiS.
Poseł Marek Polak pytany przez tvn24.pl, dlaczego był przeciw, odpowiedział: - Nie będę tego komentował. Proszę uszanować moją decyzję.
Tomasz Rzymkowski o tym, że zagłosował przeciwko zmianom w prawie wyborczym dowiedział się – jak twierdzi poseł - od nas.
- Jestem zaskoczony. Nie wiedziałem o tym, że zagłosowałem inaczej niż mój klub. Pomyliłem się też przy głosowaniu nad budżetem. Była różnica między tym, co na tablecie, a tym co w rzeczywistości. Kilka pierwszych głosowań przegapiłem, bo przysnąłem. Dostałem telefon, bym się obudził – wyjaśnia Rzymkowski.
Pytany, czy ma wątpliwości co do wprowadzenia zmian w przepisach wyborczych, poseł odpowiada bez zawahania, że nie.
Szef gabinetu premiera: to typowa pomyłka
Poseł Andrzej Gawron odebrał telefon od nas, ale gdy usłyszał pytanie o to, dlaczego głosował przeciwko zmianom w Kodeksie wyborczym odpowiada, że nie może rozmawiać, bo jedzie samochodem.
- Mam zastaw głośnomówiący, ale muszę się skupić na jeździe. Proszę zadzwonić za dwie godziny, jak będę w domu – ucina. Telefonu jednak ponownie już nie odebrał.
Poseł Krzysztof Kubów, który pełni funkcję szefa gabinetu politycznego premiera Mateusza Morawieckiego podkreśla w rozmowie z nami, że była to "typowa pomyłka". - Kwestia złego naciśnięcia – zaznacza.
Pytany o kontrowersje wywołane przez fakt, że zmiana dotyczy prawa wyborczego, poseł odpowiedział: - To zmiana bardziej organizacyjna niż wynikająca z procesu wyborczego. Nie zmienialiśmy przykładowo liczby okręgów. Chodziło o pomoc osobom starszym, by mogły wziąć udział w głosowaniu.
Podobnie głosowanie przeciw zmianie tłumaczy Waldemar Buda, wiceminister Funduszy i Polityki Regionalnej: - Głosowałem zdalnie. Czysta pomyłka. Popieram te zmiany.
Również posłanka Gabriela Masłowska podkreśla w rozmowie z nami, że doszło do "zwykłej pomyłki". - Głosowałam zdanie. Miałam problemy z systemem – tłumaczy Masłowska.
Rzecznik dyscypliny PiS: Do większości dzwoniłem. To były pomyłki
Poseł Waldemar Andzel, rzecznik dyscypliny w klubie parlamentarnym PiS, podkreśla w rozmowie z nami, że część posłów tej partii nie wzięła udziału w głosowaniu ze względu na zawieszający się system, a pozostali którzy zagłosowali przeciw, "pewnie się pomylili".
- Do większości dzwoniłem. To były pomyłki wynikające z tego, że posłowie nie wiedzieli jak głosować – wyjaśnia Andzel, który podkreśla, że w Kodeksie wyborczym wprowadzono jedynie "poprawki natury technicznej".
- Uważamy, że wybory powinny się odbyć 10 maja. Nie ma podstaw, by je przeprowadzać w innym terminie. Nie wiadomo, czy koronowirusa nie będzie też jesienią albo za rok – argumentuje poseł.
Poprawka rozszerzająca zakres głosowania korespondencyjnego zakłada, że głosować w ten sposób będą mogli wyborcy "podlegający w dniu głosowania obowiązkowej kwarantannie, izolacji lub izolacji w warunkach domowych", a także ci, "którzy najpóźniej w dniu wyborów skończyli 60 lat".
Złożenie tej niezapowiadanej wcześniej przez PiS poprawki wywołało oburzenie posłów opozycji, którzy zwracali uwagę, że zgodnie z regulaminem Sejmu i orzeczeniem Sądu Najwyższego, istotne zmiany prawa wyborczego powinny być dokonywane najpóźniej sześć miesięcy przed wyborami.
Podobnego zdania jest m.in. prof. Andrzej Rzepliński, prezes Trybunału Konstytucyjnego w latach 2010-2016, który przywołał w TVN24 orzeczenie TK z 20 lipca 2011 roku, że istotne zmiany w Kodeksie wyborczym muszą być dokonywane najpóźniej sześć miesięcy przed wyborami.
- Pierwszy raz Trybunał odwołał się do wartości konstytucyjnej, jaką jest to, że wybory muszą być równe, muszą być zapisane w prawie, które gwarantuje równość, gwarantuje to, że wybory będą wolne – powiedział Rzepliński.
Autorka/Autor: Grzegorz Łakomski
Źródło: tvn24.pl