Jak podał w sobotę "Wall Street Journal", przywódca Chin Xi Jinping zamierza naciskać na prezydenta USA Donalda Trumpa, by ten zadeklarował, że Stany Zjednoczone sprzeciwiają się niepodległości Tajwanu. Gazeta powołuje się przy tym na informacje od osób zaznajomionych ze sprawą, w tym z otoczenia Białego Domu. "Xi Jinping goni teraz swoją największą nagrodę: zmianę w polityce USA, która mogłaby doprowadzić do izolacji Tajwanu" - stwierdzono.
"WSJ": Xi będzie naciskać na Trumpa
Według "WSJ" chiński przywódca "wierzy, że może przekonać administrację Trumpa do zmiany stanowiska w kwestii Tajwanu", ponieważ uważa, że Trump jest chętny do wynegocjowania korzystnej umowy gospodarczej między oboma krajami. Gazeta pisze, że opowiedzenie się przez USA przeciwko niepodległości Tajwanu dla Chin oznaczałoby znaczną zmianę amerykańskiej polityki, z neutralnej na aktywnie wspierającą Pekin w sprzeciwianiu się siłom niepodległościowym na wyspie, co dodatkowo mogłoby umocnić pozycję Xi.
- Wbicie klina między Waszyngton a Tajpej to dla Pekinu Święty Graal problemu Tajwanu - ocenia w rozmowie z gazetą prof. Evan Medeiros z Georgetown University, były urzędnik administracji Baracka Obamy. - Xi prawdopodobnie postrzega nadchodzący okres kontaktów z administracją Trumpa jako najlepszą okazję, by spróbować zdystansować Waszyngton od Tajpej - dodaje.
Drogę do tych częstszych kontaktów utorowało zawarte niedawno porozumienie w sprawie TikToka dotyczące sprzedaży części działalności przez chińską firmę ByteDance amerykańskim inwestorom. Obaj przywódcy mają się teraz spotkać podczas nadchodzącego szczytu Wspólnoty Gospodarczej Azji i Pacyfiku (APEC) w Korei Południowej 31 października. "Oczekuje się, że Xi będzie wykorzystywał każdą możliwą okazję, aby naciskać na Trumpa, by przyjął stanowcze stanowisko przeciwne niepodległości Tajwanu" - twierdzi "WSJ".
Polityka USA względem Tajwanu
Chiny uznają Tajwan za część swojego terytorium, a według wielu ekspertów do 2027 roku chińska armia może osiągnąć gotowość do przeprowadzenia inwazji na tę wyspę. "WSJ" zauważa, że odkąd Xi doszedł do władzy w 2012 roku, wielokrotnie podkreślał, że "zjednoczenie" jest nieuniknione i nie może go powstrzymać żadne wsparcie zewnętrzne, nawiązując do relacji tajwańsko-amerykańskich.
Jednocześnie dla Amerykanów Tajwan ma szczególne znaczenie w tej części Azji. Choć na mocy zawartej z wyspą Ustawy o stosunkach z Tajwanem (Taiwan Relations Act z 1979 roku) Amerykanie nie są zobowiązani do obrony Tajwanu, to zobowiązali się do wspierania go poprzez dostawy środków do obrony własnej - czyli głównie broni - a także do troski, aby polityczny status wyspy nie został zmieniony siłowo. Stany Zjednoczone uznawane są za największego sprzymierzeńca i dostawcę broni dla Tajwanu, choć podobnie jak większość państw świata, nie utrzymują z nim formalnych relacji dyplomatycznych.
Administracja Donalda Trumpa dotąd wydawała się prezentować stanowisko bardziej przychylne Tajwanowi niż administracja Joe Bidena. W lutym zapis "o niewspieraniu niepodległości Tajwanu" przez USA znikł z zakładki informacyjnej o tej wyspie na stronie internetowej Departamentu Stanu. "WSJ" cytuje słowa rzecznika Departamentu Stanu, który podkreślił: "od dawna jasno deklarujemy sprzeciw wobec wszelkim jednostronnym zmianom status quo przez którąś ze stron", a "Chiny stanowią największe zagrożenie dla pokoju i stabilności w Cieśninie Tajwańskiej".
Donald Trump stwierdzi zarazem, iż chiński przywódca zapewnił go, że nie zaatakuje Tajwanu za jego prezydentury. Według źródeł "WSJ" z kręgów Białego Domu, administracja Trumpa obecnie skoncentrowana jest na zniechęcaniu Chin od podejmowania działań militarnych wobec Tajwanu oraz na zachęcaniu Tajpej do zwiększenia wydatków na swoją obronność.
Autorka/Autor: Paulina Borowska//mm
Źródło: "Wall Street Journal", tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: twabian/Shutterstock