Ambasador Polski przy Unii Europejskiej w latach 2012-2016 Marek Prawda komentował w poniedziałek w "Rozmowie Piaseckiego" aktualne relacje rządu Prawa i Sprawiedliwości z Unią Europejską. Jak ocenił, "w tym wypadku będziemy mieli do czynienia z szukaniem ostatniej szansy". Jednocześnie dodał, że "jeżeli jest coś takiego, co można nazwać tąpnięciem, to jest to przekonanie, że nie ma już na co liczyć".
Do obecnych relacji Polski z Unią Europejską odniósł się w poniedziałkowej "Rozmowie Piaseckiego" były ambasador Polski przy Unii Europejskiej Marek Prawda.
Pytany, czy w obliczu ostatnich wydarzeń cierpliwość europejskich państw i unijnych przywódców do rządu Prawa i Sprawiedliwości się kończy, odparł, że ta "nigdy się nie kończy". - Myślę, że w tym wypadku będziemy mieli do czynienia z nowymi objawami tej cierpliwości i szukaniem ostatniej szansy - powiedział. Jak dodał, "takich ostatnich szans bywa często wiele".
Były ambasador Polski: chodzi tutaj o przewrócenie stolika
Odnosząc się do wtorkowej debaty w Parlamencie Europejskim i czwartkowej rezolucji PE, ambasador Polski przy Unii Europejskiej w latach 2012-2016 stwierdził, że "stało się bardzo dużo". - To jest ogromne przeżycie dla przywódców i obywateli w Europie, ale na to się zanosiło od jakiegoś czasu, więc myślę, że trudno mówić o jednym pęknięciu - powiedział Marek Prawda.
Dopytywany stwierdził, że unijnym przywódcom towarzyszy "rozczarowanie i pozbycie się złudzeń". - W Unii Europejskiej zawsze jest gotowość do jakiś proceduralnych koncesji, specjalnych gestów wobec partnera, co do którego się wierzy, że on działa w dobrej wierze - ocenił. - Natomiast tutaj, jeżeli jest coś takiego, co można nazwać tąpnięciem, to jest to przekonanie, że nie ma już na co liczyć - dodał.
W ocenie Marka Prawdy "chodzi tutaj o przewrócenie stolika, o ułożenie sobie nowych relacji na kontynencie".
Marek Prawda o krajach mających wymagania wobec Polski: najwięcej dokładają się do nowego budżetu i stawiają warunki
Pytany o kraje, które mają najmniej cierpliwości do Polski, Prawda odpowiedział, że "mamy grupę płatników netto, która często jest nazywana transformacyjną czwórką". - To Holandia, Dania, Austria, Szwecja, czasem zalicza się do tej grupy jeszcze Finlandię - wyjaśniał.
- To są kraje, które najwięcej dokładają się do tego nowego budżetu i też stawiają warunki związane z tymi pieniędzmi, których jest dwa razy więcej - powiedział gość "Rozmowy Piaseckiego". - One działają z czysto pragmatycznych powodów, do których z czasem dochodzi pewna aspiracja stworzenia "Europy przebudowy" i z tego wynikają dodatkowe oczekiwania wobec państw, które są beneficjentami tej pomocy - dodał.
Jak stwierdził, "to jest taka grupa, która często zabiera głos na przykład w sprawach dotyczących praworządności i jest bardzo stanowcza".
- Potem mamy południowe kraje, które nie chcą, żeby psuć europejską integrację. Mamy państwa naszego regionu, które chcą mieć święty spokój, żeby nadal funkcjonowała dobrze "Europa zasypywania rowów pomiędzy bogatszymi i biedniejszymi". - Poza tym są jeszcze Francja i Niemcy, najważniejsze kraje w Unii Europejskiej, i tutaj, jeśli chodzi o cierpliwość to niedoścignionym wzorem jest i będzie kanclerz Angela Merkel - dodał.
"W tej chwili widzimy w Europie rozkalibrowanie sceny ugrupowań politycznych"
Pytany o cel udziału premiera Mateusza Morawieckiego w zeszłotygodniowej debacie w europarlamencie, Prawda stwierdził, że "biorąc pod uwagę nieograniczoną gotowość do żywienia się iluzjami to można było liczyć, że przynajmniej atmosfera się poprawi". Jednocześnie podkreślił, że "to było bojowe wystąpienie, pozbawione takich ofert negocjacji, więc tej roli na pewno nie spełniło". - Ono pokazało szefa rządu, który chce odgrywać ważną rolę w nowej konfiguracji, która jego zdaniem może powstać - dodał. Były ambasador Polski przy UE zwrócił przy tym uwagę na spotkanie polskiego premiera z Marine Le Pen.
- W tej chwili widzimy w Europie rozkalibrowanie sceny ugrupowań politycznych. Przez parę dziesiątek lat najlepszym sposobem na polityczny sukces było połączenie konserwatywnej wizji społeczeństwa z wolnym rynkiem i handlem. To wydawało się receptą na sukces, stąd ogromna większość szefów rządów to byli reprezentanci partii chrześcijańsko-demokratycznych czy konserwatywnych - zwracał uwagę Marek Prawda.
Dodał, że "to się wyczerpało". - Dzisiaj mamy nowy środek, który stał się bardziej zróżnicowany. Mamy znacznie mniej chadeckich szefów rządów, a więcej socjaldemokratycznych, liberałów, pukają Zieloni, którzy są coraz silniejsi w większości europejskich państw - mówił. Zdaniem Prawdy "to jest odbierane przez nową rysującą się grupę państw narodowo-konserwatywnych jako szansa na zastąpienie ich w tej roli".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24