W sobotę ulicami Lublina przeszedł pierwszy Marsz Równości. Kontrmanifestanci próbowali go blokować. Na placu Zamkowym słychać było wybuchy petard i okrzyki kontrmanifestantów.
Nadkom. Renata Laszczka-Rusek z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie: przez całe zgromadzenie dbaliśmy o bezpieczeństwo uczestników pomimo wielokrotnych prób łamania prawa i naruszenia ładu i porządku.
Rzeczniczka przekazała, że kontrmanifestacja, która odbywała się na placu Zamkowym, krótko po rozpoczęciu została zakończona. Dodała, że później mieliśmy do czynienia z nielegalnym zbiegowiskiem. Jak poinformowała nadkom. Laszczka-Rusek całość zgromadzonego materiału będzie analizowana pod kątem zidentyfikowania osób, które naruszyły porządek.
Reporter TVN24 Przemysła Kaleta relacjonuje, że uczestnicy Marszu Równości powoli się rozchodzą.
Organizator pierwszego w Lublinie Marszu Równości Bartosz Staszewski podziękował zgromadzonym na placu Teatralnym za udział w zgromadzeniu.
W ocenie rzecznika KGP policjanci reagowali adekwatnie do zaistniałej sytuacji. Przekazał, że w kierunku idących w Marszu Równości były "rzucane różnego rodzaju przedmioty, odpalane race". - Były dosyć agresywne próby zablokowania legalnego marszu, dlatego z naszej strony były zdecydowane działania mające głównie charakter prewencyjny tak, aby nie doszło do przemocy i zbiorowego zakłócenia porządku - dodał. Rzecznik przekazał, że co najmniej kilka osób policja będzie rozliczała z naruszenia prawa.
Rzecznik Komendy Głównej Policji insp. Mariusz Ciarka zaznaczył na antenie TVN24, że tak jak zawsze dopiero po zakończeniu zgromadzeń policja będzie mogła dokonać podsumowania. Przekazał, że policja zapewniała wcześniej, że będzie robić wszystko, żeby zapewnić bezpieczeństwo. Rzecznik powiedział, że nie ma informacji, aby ktokolwiek został ranny.
Uczestnicy marszu zbierają się powoli na placu Teatralnym.
Czoło marszu weszło już na plac Teatralny - relacjonuje reporter Radomir Wit.
Policja zatrzymała agresywnego mężczyznę, który zerwał flagę i przebijał różowe balony.
Marsz Równości zbliża się do placu Teatralnego, gdzie ma się zakończyć zgromadzenie - relacjonuje reporter TVN24 Przemysław Kaleta.
Marsz Równości i jego przeciwnicy są na placu Litewskim
Policja użyła granatów hukowych i gazu łzawiącego, aby przerwać blokadę. W stronę policjantów lecą kamienie.
Przeciwnicy Marszu Równości zgromadzili się na trasie marszu, przy skrzyżowaniu ulic Lubartowskiej i Świętoduskiej. Policja wzywa ich do rozejścia się, ponieważ zgromadzenie w tym miejscu jest nielegalne.
Na początku marszu pojawili się znowu narodowcy, którzy cały czas próbują blokować manifestację. Na razie Marsz Równości stoi - relacjonuje z Lublina Radomir Wit.
Rozbite butelki, kamienie, uszkodzone samochody, race - to krajobraz w Lublinie, który relacjonuje reporter TVN24 Radomir Wit.
Zandberg powiedział dziennikarzom, że zmienił swoje plany, odwołał spotkania, aby być na tej demonstracji. - My z partii Razem jesteśmy zdecydowanie za równością wszystkich obywateli i dlatego było dla mnie oczywiste że w sytuacji, gdy lokalny lider PO chce odbierać prawo do demonstrowania tej grupie ludzi, która zebrała się, aby przejść w pierwszym Marszu Równości przez Lublin, to moim obowiązkiem jest tutaj być - powiedział.
W marszu bierze udział m.in. posłanka PO Joanna Mucha i jeden z liderów partii Razem Adrian Zandberg.
Przeciwnicy marszu trzymają transparenty z napisami: "Chłopak dziewczyna normalna rodzina. Młodzież Wszechpolska", czy "Rodzina fundamentem cywilizacji. Kozi gród na zawsze wolny od dewiacji. ONR".
Kontrmanifestanci krzyczą "Lublin miastem bez dewiacji!", "Zboczeńcy!".
Pochód Marszu Równości został skierowany inną drogą - przez Aleję Solidarności.
Przeciwnicy marszu zablokowali wejście z placu Zamkowego w ulicę Kowalską, którędy miał iść Marsz Równości.
Policja użyła armatki wodnej.
Na placu Zamkowym wciąż słychać petardy.
Policja wzywa do rozejścia. - Użyjemy środków przymusu bezpośredniego - mówił funkcjonariusz przez głośnik.
Tłum przeciwników przed godziną 14 zablokował marsz.
Na placu Zamkowym słychać było wybuchy petard i okrzyki kontrmanifestantów.
Na miejscu zebrali się też kontrmanifestanci związani ze środowiskiem ONR. Krzyczeli "zakaz pedałowania".
Marsz Równości rozpoczął się przemówieniami organizatorów na placu Zamkowym w Lublinie.
O godzinie 13:00 rozpoczął się Marsz Równości w Lublinie i kontrmanifestacja
Sąd Apelacyjny w Lublinie w piątek uchylił wydany przez prezydenta Krzysztofa Żuka zakaz organizacji zapowiedzianych na sobotę Marszu Równości, a także planowanej tego dnia kontrmanifestacji środowisk narodowych. Sąd uznał m.in., że wolność zgromadzeń pełni doniosłą rolę w demokratycznym państwie i jej ograniczanie powinno być traktowane jako wyjątek. Podkreślił też, że to "na władzach państwowych ciąży obowiązek zapewnienia pokojowego charakteru zgromadzenia i zagwarantowania ochrony jego uczestnikom".
"Żyjemy w wolnym kraju i powinno się umożliwiać manifestacje"
Przed rozpoczęciem manifestacji mieszkańcy Lublina, z którymi rozmawiała reporterka TVN24 Małgorzata Telmińska, zgodnie twierdzili, że nie mają nic przeciwko niej.
- Zawsze jest ryzyko, że do czegoś dojdzie, jeżeli jest jakiś punkt zapalny, natomiast żyjemy w wolnym kraju i powinno się umożliwiać manifestacje - powiedziała jedna z mieszkanek. Jak dodała, "nie ma większych obaw" co do planowanego marszu.
Inny mieszkaniec stwierdził, że skoro uczestnicy "mają zezwolenie, to niech idą". - Aby spokój był - podkreślił.
Zdaniem innej mieszkanki uczestnicy Marszu Równości "powinni w jakiś inny sposób manifestować swoją inność seksualną". - Marsze chyba to aż za dużo - oceniła. Jednak, jak dodała, nie przeszkadza jej to.
Wojewoda o "zboczeniach, dewiacjach, wynaturzeniach"
Planowany Marsz Równości w Lublinie wzbudził protesty m.in. działaczy PiS, środowisk narodowych i katolickich. Radni miejscy Prawa i Sprawiedliwości, którzy domagali się zakazu, zwołali w tej sprawie nadzwyczajną sesję rady miasta. Obrady nie doszły do skutku, gdyż sesję zbojkotowali radni PO i Wspólnego Lublina. W efekcie nie było kworum.
Wojewoda Przemysław Czarnek już wcześniej wypowiadał się krytycznie o marszu. Na swoim wideoblogu zamieścił komentarz, w którym powiedział, że sprzeciwia się promowaniu "zboczeń, dewiacji, wynaturzeń", postaw "antyrodzinnych, antychrześcijańskich", "sprzecznych z katechizmem, sprzecznych z Konstytucją RP", która – jak przypominał – chroni "tylko małżeństwo heteroseksualne, związek kobiety i mężczyzny".
Także przewodniczący klubu radnych PiS w radzie miasta Tomasz Pitucha umieścił na portalu społecznościowym wpis, w którym Marsz Równości określił jako "promujący homoseksualizm, pedofilię".
Autor: kb//plw/kwoj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24