- Nie wszystkie fotoradary są postawione tam, gdzie być powinny - ocenił w "Jeden na Jeden" w TVN24 wicepremier i minister gospodarki Janusz Piechociński. Ale zaznaczył też, że "zaczyna niepokoić go dyskusja" w sprawie fotoradarów, którą "sprowadzamy tylko do wyzwań budżetowych".
Minister transportu zaprezentował w środę założenia Narodowego Programu Poprawy Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. Zakłada on m. in. odbieranie prawa jazdy za podwójne przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym, 160 kolejnych fotoradarów, nowe radiowozy z wideorejestratorami oraz większa liczba policjantów na drogach.
W środowych "Faktach po Faktach"minister mówił, że "wreszcie w Polsce przyjęliśmy coś, czego do tej pory nie było". Minister skomentował też zarzuty formułowane wobec rządu, że zwiększenie liczby fotoradarów na drogach to sposób na zwiększenie wpływów do budżetu. - To jest tylko zakładany wzrost wpływów do budżetu z mandatów, czysta statystyka, a nie plan do wykonania - powiedział Nowak.
Dobra droga
Janusz Piechociński podkreślił w TVN24, że "polskie doświadczenia z fotoradarami to jest dorga pewnych prób i błędów".
- Nie chcemy, żeby to była samowolka. System krajowy jest przeniesieniem rozwiązań Sarkozy'ego dzięki którym Francja z jednego z liderów wypadkowości i śmiertelności na drogach stała się jednym z przykładów, w jaki sposób kontrolować prędkość - zaznaczył.
I dodał: - Zdaję sobie sprawę, że my kierowcy nie tylko nie lubimy płacić, ale chcielibyśmy korzystać w pełni z dróg. Nie wszystkie fotoradary są postawione tam gdzie być powinny, ale z drugiej strony mnie zaczyna niepokoić ta dyskusja, którą sprowadzamy tylko do wyzwań budżetowych - ocenił minister.
Autor: mn//kdj / Źródło: tvn24.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24