Jak podała agencja informacyjna Reuters, powołując się na swoje źródła, akcja ewakuacyjna rozpoczęła się w poniedziałek i ma zakończyć się do wtorku. Na ratunek czeka ponad 200 turystów uwięzionych po tybetańskiej stronie położonego w Himalajach szczytu Mount Everest. Wcześniej ratownikom udało się bezpiecznie ewakuować ponad 350 osób.
- Na szczęście niektórzy ludzie przed nami torowali nam szlak, zostawiając ślady, którymi mogliśmy podążać, to nieco ułatwiło sprawę. W przeciwnym razie nie dalibyśmy rady wydostać się sami - powiedział Eric Wen, któremu udało się bezpiecznie dotrzeć do stolicy Tybetu - Lhasy.
Akcja ratunkowa na Mount Evereście
Opady śniegu rozpoczęły się w piątek wieczorem i nasiliły w weekend. Przez zamieć śnieżną po tybetańskiej stronie w rejonie szczytu Mount Everest na wysokości około pięciu tysięcy metrów utknęło kilkuset turystów, część z nich udało się już bezpiecznie sprowadzić. Ze względu na trudne warunki tymczasowo zamknięto popularne szlaki w tym regionie. Dokładna liczba uwięzionych przez zawieje turystów nie jest znana. Wcześniej media informowały, że mogło się tam znajdować nawet tysiąc osób.
- To była najgorsza burza śnieżna, jaką kiedykolwiek widziałem – powiedział dziennikowi "China Daily" fotograf Dong Shuchang, jeden z ewakuowanych. Dodał, że w niektórych miejscach grubość pokrywy śnieżnej sięgała metra.
"Hipotermia była realnym zagrożeniem"
- W górach było bardzo mokro i zimno, a hipotermia była realnym zagrożeniem - relacjonował Chen Geshuang, członek 10-osobowej grupy trekkingowej, która dotarła do miejscowości Qudang. - W tym roku pogoda nie jest normalna. Przewodnik powiedział, że nigdy nie spotkał się z taką aurą w październiku. Wszystko wydarzyło się tak nagle - mówił Geshuang.
To nie była pierwsza taka wyprawa 29-latka w wysokie góry. - Cała nasza grupa to doświadczeni piechurzy, ale ta zamieć była nie do zniesienia. Mam ogromne szczęście, że udało mi się wydostać - przyznał w rozmowie ze stacją BBC.
Jego grupa miała opuścić ten region 11 października. Kiedy Chen Geshuang sprawdzał prognozę pogody, zamieć śnieżna miała nadejść 4 października, a następnego dnia miało się przejaśnić. Jednak w nocy zamieć się nasiliła. Ich przewodnik pomagał w odśnieżaniu namiotów i kopaniu rowów wokół nich, aby zapobiec zawaleniu. - Kiedy obudziliśmy się następnego ranka, śnieg miał już około metra głębokości - wspominał Chen. Dodał, że wtedy grupa zdecydowała się zawrócić. W sobotę spędzili prawie sześć godzin na powrotnym marszu. Ścieżka była zasypana głębokim śniegiem.
- Codziennie padał śnieg - relacjonował inny uczestnik wyprawy, Eric Wen. Jego grupa, licząca 18 osób, zrezygnowała z dalszej wędrówki, zaniepokojona ciągłymi opadami śniegu. - Mieliśmy tylko kilka namiotów. Prawie nie spaliśmy. Śnieg padał zbyt mocno - mówił Wen. Dodał, że grupa musiała odśnieżać namioty co 10 minut. - W przeciwnym razie zawaliłyby się - relacjonował.
Szczyt sezonu
W ubiegłym tygodniu setki turystów odwiedziły odległą dolinę Kharta, prowadzącą do wschodniej ściany Kangshung na Mount Evereście, korzystając z ośmiodniowego święta narodowego w Chinach, zwanego Złotym Tygodniem.
Północna ściana Mount Everestu, ze względu na łatwy dojazd utwardzoną drogą, regularnie przyciąga wielu turystów. Na październik przypada szczyt sezonu - wtedy niebo się przejaśnia wraz z końcem indyjskiej pory deszczowej.
Niemal w tym samym czasie do podobnego zdarzenia doszło w górach Qilian na granicy północno-zachodnich prowincji Qinghai i Gansu. W niedzielę policja otrzymała zgłoszenie o turystach uwięzionych w rejonie Laohugou. Do poniedziałku ewakuowano stamtąd 137 osób, jednak - jak podał dziennik "Global Times" - jeden z turystów zmarł z powodu hipotermii i choroby wysokościowej. Akcję ratunkową na wysokości ponad 4000 metrów n.p.m. utrudniały nieustające opady śniegu i skomplikowany teren.
Autorka/Autor: dd, ast, tas, anw, fw/lulu, akw
Źródło: Reuters, BBC, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Reuters