To, co widzieliśmy na tym materiale, to wstrząsające upodlenie do granic możliwości człowieka - powiedziała w "Faktach po Faktach" w TVN24 posłanka Koalicji Obywatelskiej Kamila Gasiuk-Pihowicz, komentując sprawę pani Joanny, którą po zażyciu tabletki poronnej spotkało w szpitalu przesłuchanie i rewizja ze strony policjantów. Mówiła w tym kontekście o "ideologicznym terroryzmie". Magdalena Biejat z klubu Lewicy stwierdziła, że "ewidentnie policja dzisiaj nie jest po prostu zwykłą formacją, która ma służyć przestrzeganiu prawa i przepisów" i że "działa na polityczne zlecenie".
Pani Joanna zdecydowała, że zażyje tabletkę poronną, bo ciąża miała zagrażać jej zdrowiu. Fizycznie i psychicznie poczuła się źle. Powiadomiła o tym swoją lekarkę. W krakowskim szpitalu spotkało ją przesłuchanie i rewizja ze strony policji. Funkcjonariusze zabrali jej laptop i telefon.
ZOBACZ MATERIAŁ "FAKTÓW" TVN: Pani Joanna zażyła tabletkę poronną. Do szpitala przyjechali policjanci, zabrali jej laptop i telefon
W Faktach po Faktach" pani Joanna mówiła, że została "bardzo ostro" potraktowana przez funkcjonariuszy. Powiedziała również, że w pewnym momencie policjantki kazały jej rozebrać się do naga. - Wtedy już byłam przerażona - przyznała. Odnosząc się do przebiegu interwencji policji, zapewniła, że wcześniej, w rozmowie ze swoją lekarką, przekazała, iż "nie zamierza sobie nic zrobić".
Biejat: ludzie, którzy powinni stać na straży prawa, tak naprawdę je łamią
Do sprawy odniosły się w drugiej rozmowie środowego wydania "Faktów po Faktach" posłanki Kamila Gasiuk-Pihowicz (Koalicja Obywatelska) i Magdalena Biejat (Lewica Razem).
- Myślę, że tutaj mamy do czynienia z dwoma sytuacjami. Po pierwsze, niestety jest tak i spotykamy się z tym - interweniując jako posłanki - regularnie, że policja, ale również lekarze, nie znają prawa. I uważają, że można ścigać kobiety za to, że przerwały swoją ciążę. A więc ludzie, którzy powinni stać na straży prawa, tak naprawdę je łamią. I tutaj mamy doskonały tego obraz - stwierdziła Biejat.
- Ale druga sprawa, znacznie poważniejsza, albo równie poważna, to jest kwestia tego, że ewidentnie policja dzisiaj nie jest po prostu zwykłą formacją, która ma służyć przestrzeganiu prawa i przepisów. Tylko działa na polityczne zlecenie - powiedziała. - Dlatego dzisiaj z Krzysztofem Gawkowskim (szef klubu parlamentarnego Lewicy - red.) domagaliśmy się, i będziemy się tego domagać, dymisji komendanta głównego policji, bo dzisiaj policja wykonuje ewidentnie polityczne polecenia - przekazała.
- I dla mnie to jest oczywiste, że dzisiaj policja nie stoi na straży naszego bezpieczeństwa. Nie stoi na straży naszych praw jako kobiet, tylko stoi na straży aparatu represji, która ma służyć temu, żeby nas zastraszać - powiedziała Biejat.
"Mamy prawo podjąć taką decyzję. I nikomu nic do tego"
Posłanka na antenie TVN24 podziękowała pani Joannie za to, że zdecydowała się opowiedzieć o swojej historii. - To jest bardzo ważne, żeby te sprawy nagłaśniać. I wiem, że robi to dla nas wszystkich, dla kobiet, ale równie ważne jest to, żeby powiedzieć, że przerwanie własnej ciąży jest w Polsce legalne - zaznaczyła posłanka klubu Lewicy.
- Powtarzajmy to za każdym razem. Policja nie ma prawa nas przeszukiwać, przesłuchiwać, rekwirować nam rzeczy, przeszkadzać w badaniu lekarskim, dlatego że przerwałyśmy własną ciążę. Mamy prawo zamówić tabletki poronne, mamy prawo je przyjąć. Mamy prawo podjąć taką decyzję. I nikomu nic do tego - podsumowała Biejat.
Gasiuk-Pihowicz: wstrząsające upodlenie do granic możliwości człowieka
Sprawę komentowała też Kamila Gasiuk-Pihowicz. - Trzeba powiedzieć wprost. My mamy Taliban w Polsce. I to jest sytuacja stworzona przez konkretnych ludzi - przez Kaczyńskiego, polityków Prawa i Sprawiedliwości, wspieranych bardzo gorliwie przez Konfederację - stwierdziła.
- To, co widzieliśmy na tym materiale, wstrząsające upodlenie do granic możliwości człowieka, to jest właśnie sytuacja, z którą mamy do czynienia, dlatego że mamy ideologicznych terrorystów, którzy wywierają presję na poszczególne osoby i, jak widać, policja wykazuje się nadmierną służalczością w stosunku do ludzi, którzy pozostają u władzy i którzy właśnie ten ideologiczny terroryzm stosują - mówiła dalej.
Podkreślała, że "dokonanie aborcji przez kobiety nie jest przestępstwem", ale - jak dodała - przez osiem lat rządów obecnej władzy "były wprowadzane pod porządek obrad projekty, które zakładały taką odpowiedzialność karną nawet do 10 lat". - I warto o tym pamiętać, bo właśnie ta stawka będzie także stawką najbliższych wyborów - czy będziemy żyli w państwie, które jest praworządne, (gdzie) organy państwa działają na podstawie prawa, czy mamy policjantów, którzy mają prawo, mówiąc wprost, gdzieś, a bardziej kierują się właśnie presją ideologicznych terrorystów, czy mamy państwo, które w trudnej sytuacji otacza kobietę opieką, wspiera ją, czy mamy państwo, które jest w stanie wywierać przymus, presję na nagą kobietę, która krwawi - mówiła dalej.
Według posłanki KO "każda kobieta, która dzisiaj trafia do lekarza, szukając opieki i wsparcia w trudnym momencie, niestety w państwie PiS nie może mieć pewności, że spotka ją opieka, wsparcie w tym trudnym momencie". - Raczej może obawiać się, że będzie poddana właśnie takim nieludzkim, ohydnym traktowaniom, jakie widzieliśmy - dodała.
Interwencje w związku ze sprawą pani Joanny
Policja w środę wydała oświadczenie w sprawie opisanej przez "Fakty" TVN. "Z uwagi na to, iż istniało podejrzenie popełnienia przestępstwa w postaci udzielania kobiecie ciężarnej pomocy w przerwaniu ciąży poprzez środki pochodzące z nielegalnego źródła, zachodziła konieczność zabezpieczenia urządzeń, które kobieta używała do finalizowania transakcji zakupu tych środków (laptop, telefon)" - przekazała Komenda Miejska Policji w Krakowie. "Jednocześnie policjanci musieli sprawdzić, czy kobieta nie posiada przy sobie środków pochodzących z niewiadomego źródła, które po zażyciu mogłyby zagrażać jej życiu" - dodano.
Komunikat wydało również Ministerstwo Zdrowia.
"Informacja nie dotyczyła aborcji, czy też przyjęcia środka wczesnoporonnego, ale zagrożenia życia pacjentki" - oświadczył resort. Jak dodał, policja towarzyszyła zespołowi ratownictwa medycznego, który udał się w trybie pilnym do pacjentki.
"Od strony medycznej postępowanie lekarzy i personelu szpitali było prawidłowe" - zaznaczyło Ministerstwo Zdrowia. Jednocześnie wskazało, że w sprawie postępowania funkcjonariuszy policji należy kontaktować się z ich przełożonymi.
Sytuacja spotkała się też z reakcją Naczelnej Izby Lekarskiej, Rzecznika Praw Obywatelskich i Rzecznika Praw Pacjenta.
Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i chciałbyś uzyskać poradę lub wsparcie, tutaj znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc. W sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia zadzwoń na numer 997 lub 112.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24