Po katastrofie potraktowano mnie z lekceważeniem. Do tej pory nie wiem, kto zidentyfikował ciało mojego męża. Nie mam pewności, kogo pochowałam - powiedziała w programie "Rozmowa Bardzo Polityczna" wdowa po Przemysławie Gosiewskim, Beata Gosiewska. Jej zdaniem, polscy prokuratorzy nie mają okazji wyjaśnić przyczyn katastrofy smoleńskiej, gdyż związano im ręce.
Gosiewska stwierdziła, że po katastrofie spotkało ją wiele szokujących sytuacji. Wymieniła w tym kontekście identyfikację ciała męża.
- Zanim rodzina została dopuszczona do identyfikacji, media już podały, że został zidentyfikowany. Była to dla nas stresująca sytuacja. Nie mogliśmy ustalić, jaki jest stan faktyczny - powiedziała, nie ukrywając jednocześnie, że ma żal do minister zdrowia.
- Na miejscu była minister Kopacz. Stwierdziła, że ciało mojego męża jest już zidentyfikowane. Do tej pory nie dowiedziałam się jednak, kto zidentyfikował to ciało, jeśli nie minister Kopacz, która twierdzi, że tego nie robiła, choć znała mojego męża wiele lat - podkreśliła. I dodała, że ta identyfikacja była błędna.
Kolejna skandaliczna - w opinii Gosiewskiej - sytuacja zdarzyła się w lipcu, kiedy przekazano jej rzeczy męża znalezione na miejscu katastrofy, wśród nich był garnitur, który przekazała do ubrania ciała w trumnie. - Nikt nie odpowiedział mi, kto był za to odpowiedzialny. Potraktowano mnie z lekceważeniem - podkreśliła i przyznała, że nie ma pewności, kogo pochowała.
"Tusk niewiarygodny"
Pytana o śledztwo i to, czy ma zaufanie do polskich prokuratorów, oceniła, że niewiele mogą oni zrobić bez dokumentów z Rosji. - Związano im ręce. Nie mają szans, by wyjaśnić przyczyny katastrofy - oceniła. Jednocześnie stwierdziła, że polscy śledczy zachowują się dziwnie, bo do dziś mimo wniosku jednego z pełnomocników ofiar nie przesłuchali premiera ani szefa MON i MSZ. - Ci ludzie brali aktywny udział w zorganizowaniu tej wizyty, odpowiadali za bezpieczeństwo tego samolotu - podkreśliła.
Gosiewska zastrzegła jednak, że nikogo nie obwinia o śmierć męża. Nie pomyślała też, że mogłaby to być wina pilotów. Dziwi ją jednak to, że w Polsce zamach był tematem tabu.
Wdowa po Gosiewskim nie zostawiła suchej nitki na polskich władzach. Skrytykowała premiera Donalda Tuska za to, jak zachował się w pierwszych godzinach po katastrofie.
- Dziwiło mnie narzucane na rozkaz pojednanie premierów Polski i Rosji. Tusk, który nie podszedł do ciała prezydenta i żeby złożyć kwiaty, nie jest wiarygodny - powiedziała. Potem przywołała jeszcze jedną sytuację, kiedy wraz z innymi rodzinami ofiar czekała aż wyląduje samolot z trumnami.
- Ani obecny prezydent, ani premier nie podeszli do trumien. Śmiali się i rozmawiali, a potem jak gdyby nic zaczęli przemawiać. Na Pl. Piłsudskiego, gdzie odbywała się msza (w intencji ofiar - red.) nie podeszli i nie złożyli nam kondolencji - powiedziała Gosiewska, nie kryjąc rozgoryczenia.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24