Tomasz Nałęcz i Andrzej Urbański komentowali w "Faktach po Faktach" sprawę grzywny dla Jana Rokity i zamieszania wokół jego osoby. - Cała gorycz, jaka przebija z Jana Rokity jest też moją goryczą - powiedział Urbański. Wtórował mu Nałęcz, tłumacząc, że Rokicie "przychyliłby nieba", ale nie można podważać wyroków sądu.
Były szef Kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego, Andrzej Urbański, zaznaczył w "Faktach po Faktach", że "nie wnika w samą materię sporu" między Janem Rokita a b. szefem policji Konradem Kornatowskim. Jednak jest poruszony tym, że "coś z 1986 roku, z poprzedniej epoki, z czasów terroru, ma dziś takie rozstrzygnięcie".
Urbański nawiązał tu do informacji o rzekomym udziale Konrada Kornatowskiego w tuszowaniu zbrodni komunistycznej, która pojawiła się w 1991 roku w tzw. raporcie Rokity - sprawozdaniu działającej w latach 1989-1991 sejmowej komisji, badającej zbrodnie MSW z lat 80.
- Dlatego cała gorycz, jaka przebija z Jana Rokity jest też moją goryczą - mówił Urbański. - To jest fundamentalny problem, z którym mamy nadal do czynienia, chociaż minęło już ćwierć wieku. To, że pewne zbrodnie, występki w sądach XXI wieku są lekko traktowane - mówił zniesmaczony.
Serce i rozum nie idą w parze
Tomasz Nałęcz, który współpracował z Janem Rokitą w szeregach PO, nie jest pewien, po której ze stron powinien się opowiedzieć.
- Moje serce jest za Janem Rokitą, ale mój rozum nie nadąża za sercem. W 2007 roku w bezpardonowej walce politycznej z PiS-em, premierem, policją chodziło o to, by dopiec PiS-owi. Chodziło o to, by pokazać jak zdegenerowana jest władza w Polsce - twierdzi Nałęcz.
Jego zdaniem Rokita, podając w wątpliwość praworządność działań Kornatowskiego w śledztwie ws. śmiertelnego pobicia mężczyzny przez milicję, chcia uwypuklić spór polityczny PO z PiS-em. - Ja bym Rokicie nieba przychylił, ale jeśli zrezygnujemy z rozstrzygnięcia sądowego... - urwał.
Zdaniem Nałęcza należy odpowiedzieć sobie na pytanie, czy "rozstrzygamy spór polityczny IV RP czy rzostrzygany jest stan wojenny".
Negatywnie odniósł się natomiast do wyrzucenia Jana Rokity z PO za niepacenie składek. - Jan Rokita zrobił to jako jednen z generałów, jeden z wodzów tej armii (PO). Więc dziś nawet jeśli jest poza służbą, to jednak ta armia nie powinna go zostawiać. On nie zrobił tego na własny użytek. On to zrobił w starciu politycznym, bardzo ostrym, jako jeden z liderów PO - ocenił Nałęcz.
Urbański: to niesprawiedliwość
Andrzej Urbański przyznał, że nie dziwi się Rokicie, że czuje się zawiedziony cała sytuacją. - Nie chcę w żaden sposób wchodzić w sumienie czy osobowość Jana Rokity. To wybitna postać III RP, wybitny parlamentarzysta i polityk, nigdy nie skaleczył w zasadzie żadnych obyczajów politycznych w Polsce. On należy do tych jasnych postaci historii ostatnich 20 lat. I to, co go spotkało ja odbieram jako niesprawiedliwość - podkreślił.
Zwłaszcza - jak zauważył Urbański - że suma niemal 350 zł zadośćuczynienia dla Kornatowskiego jest olbrzymia dla byłego polityka, który "na polityce się nie dorobił".
Śmiertelne pobicie
Informacja o rzekomym udziale Kornatowskiego w tuszowaniu zbrodni komunistycznej pojawiła się w 1991 roku w tzw. raporcie Rokity, który był sprawozdaniem działającej w latach 1989-1991 sejmowej komisji, badającej zbrodnie MSW z lat 80.
O sprawie zrobiło się jednak głośno dopiero w 2007 r., gdy Kornatowski został szefem policji. Kornatowski w latach 80. brał udział w śledztwie dotyczącym śmierci Tadeusza Wądołowskiego, zatrzymanego za kradzież kury w Trójmieście. Według wersji milicjantów, zatrzymano go w trakcie libacji alkoholowej 21 października 1986 r. Wądołowski zmarł w areszcie - według wersji oficjalnej z powodu zawału serca. Śledztwo umorzono 22 stycznia 1987 roku. Bliscy mężczyzny twierdzili jednak, że Wądołowski został przez milicjantów śmiertelnie pobity, a sprawę zatuszowano.
Rokita: Kornatowski tuszował sprawę
Takiej wersji trzyma się Jan Rokita. W marcu 2007 roku w "Dzienniku" oraz Radiu TOK FM i Radiu Zet mówił m.in. o tym, że Kornatowski "sfabrykował dowody niewinności osób odpowiedzialnych za zabójstwo Tadeusza Wądołowskiego przez nakazanie biegłemu przeprowadzającemu sekcję zwłok sporządzenia fałszywej opinii, że bicie Wądołowskiego nie ma związku z jego śmiercią". W opinii Rokity miał też ukrywać dowody winy osób, które dokonały zabójstwa Wądołowskiego oraz bezprawnie naruszać zasady prowadzenia postępowania karnego. Nazwał też Kornatowskiego "wyjątkowo nikczemnym prokuratorem, który hańbi polską policję".
Z powodu tych wypowiedzi Kornatowski wytoczył mu proces o ochronę dóbr osobistych, który Rokita przegrał. Wyrok utrzymał także sąd apelacyjny i Sąd Najwyższy. Rokita miał w efekcie przeprosić Kornatowskiego, jednak tego nie uczynił, czego pokłosiem są jego obecne kłopoty z komornikiem.
Autor: zś//kdj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24.pl