Największe firmy zbrojeniowe ze Stanów Zjednoczonych, Europy i Izraela pozostały w grze o kontrakt na baterie rakiet obrony powietrznej i antybalistycznej średniego zasięgu, znany pod kryptonimem "Wisła". Negocjacje i przetarg wyłonią dostawcę pierwszego w historii Polski systemu antyrakietowego.
Tarcza dla Polski to oficjalna nazwa największego programu zbrojeniowego Polskich Sił Zbrojnych. Kontrakt ma być wart szacunkowo 15-20 mld złotych, czyli znacznie więcej niż np. zakup 48 samolotów F-16. To najważniejsza strategicznie i najdroższa część wielkiego programu modernizacji armii do roku 2022, na który Polska wyda blisko 140 mld złotych.
Wszystkie firmy uczestniczące w konkursie oferują polskiemu przemysłowi daleko idącą współpracę i "polonizację" części produkcji. Polska ma kupić 6-8 baterii rakiet średniego zasięgu (około 100 km), które najprawdopodobniej znajdą się na wyposażeniu naszych brygad w latach 2018-2022. Po raz pierwszy w historii Polska uzyska wtedy samodzielną - poza ewentualną bazą amerykańskiego systemu antybalistycznego - zdolność zwalczania rakiet taktycznych, np. rosyjskich Iskanderów.
Ostra konkurencja
Walkę o największy kawałek polskiego zbrojeniowego tortu prawie rok temu rozpoczęło kilkanaście firm. Jesienią ta liczba została zawężona do siedmiu, a w finałowej rozgrywce, po zeszłotygodniowych decyzjach Inspektoratu Uzbrojenia MON, zostały cztery konsorcja. Ich oferty oparte są o różne pociski i odmienne filozofie zwalczania celów powietrznych oraz rakietowych.
Doświadczonym na polu walki dostawcą jest amerykański koncern Raytheon, który proponuje Polsce system Patriot z rakietą PAC-2, w głęboko zmodernizowanej wersji GEM. Patrioty to baterie przeciwlotnicze i antybalistyczne osławione zdolnością zestrzeliwania taktycznych rakiet SCUD w obu wojnach w Zatoce Perskiej, ale też - niestety - noszące brzemię bolesnych pomyłek polegających na zestrzeliwaniu sojuszniczych samolotów. To właśnie baterie Patriot NATO rozmieściło w Turcji, aby chronić ją przed atakiem ze strony pogrążonej w wojnie domowej Syrii i to Patrioty stanowią podstawę osłony powietrznej Korei Południowej, bezustannie narażonej na atak z Północy. Ich poważną wadą jest to, że nie mogą zwalczać celów dookoła siebie, a tylko w wybranym obszarze.
Najważniejszym europejskim rywalem Amerykanów jest konsorcjum Thales/MBDA, które oferuje Polsce system oparty o rakiety Aster 30. Jako to europejski odpowiednik wystrzeliwanych pionowo amerykańskich SM-3, morskich pocisków przenoszonych na okrętach. Europejczycy chlubią się tym, że ich sprzęt daje gwarancję zestrzeliwania celów dookoła siebie. Znajduje się zaś na wyposażeniu marynarek wojennych Francji, Włoch i Wielkiej Brytanii, Singapuru, Maroka i Arabii Saudyjskiej.
W wersji dla Polski pociski Aster byłyby umieszczone w mobilnych wyrzutniach naziemnych. Analogicznie do rozwojowej wersji pocisku SM-3, który jest wystrzeliwany z naziemnego kontenera i ma pojawić się w ramach amerykańskiej tarczy antyrakietowej w Polsce od 2018 roku w Redzikowie k. Słupska.
Z kolei najlepiej sprawdzonym w walce systemem oferowanym Polsce są izraelskie pociski Barak i Arrow. Nie została dotąd ujawniona konfiguracja tych rakiet i spośród uczestników przetargu najmniej wiadomo o technicznych szczegółach izraelskiej oferty. Jednak to Izrael posiada jako jedyne państwo na świecie, własny, działający i sprawdzony w walce system obrony antyrakietowej - Iron Dome.
Izraelska oferta obejmuje pociski przeznaczone do zwalczania celów powietrznych - Barak, jak i te przeznaczone do zestrzeliwania nadlatujących rakiet balistycznych - Arrow. To właśnie one zestrzeliwały irackie SCUDy. Cieniem na izraelskiej ofercie kładą się podejrzenia o korupcyjne związki byłego wiceministra obrony Waldemara Skrzypczaka z izraelskimi firmami zbrojeniowymi. Być może dlatego ofertę w konkursie Tarczy dla Polski prezentują nie firmy - a rząd Izraela.
Ostatnim uczestnikiem końcowej fazy konkursu jest NATO-wski, międzynarodowy projekt MEADS. W przeciwieństwie do trzech pozostałych rywali, proponuje inną filozofię pocisku - rodem z "gwiezdnych wojen" Reagana i w zgodzie z najnowszymi technologiami zwalczania głowic. Oferuje pocisk kinetyczny, niszczący cel samą energią uderzenia, bez ładunku wybuchowego.
Projekt systemu zaczęły USA, Niemcy i Włochy, ale w obliczu cięć budżetowych Stany Zjednoczone nie będą go kontynuować po 2014 roku. Udział w nim Polski mógłby być dla niego ratunkiem. Za MEADS stoją firmy Lockheed Martin i europejska MBDA. System w ubiegłym roku odbył kluczowe testy, w tym tzw. podwójne zestrzelenie - jednoczesna salwa zniszczyła rakietę balistyczną i cel powietrzny nadlatujące z różnych kierunków.
Autor: Marek Świerczyński,mk//kdj / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: MEADS International