Z nagrania, które zostało opublikowane, wynika, że zdaniem pana Adama Hofmana pan Michał Krupiński miał bardzo dobre relacje ze Zbigniewem Ziobrą i miał załatwiać jakieś sprawy, lobbować na rzecz Leszka Czarneckiego - powiedział w "Kropce nad i" Roman Giertych. Komentował w ten sposób fragment rozmowy, w której były poseł i były rzecznik PiS miał - jak twierdzi mecenas - składać oferty korupcyjne biznesmenowi. Giertych ocenił, że wątki związane z tą sprawą powinna zbadać specjalna komisja śledcza i tylko jej zostaną przekazane wszelkie dowody.
"Gazeta Wyborcza" podała w niedzielę, że były rzecznik PiS Adam Hofman miał przyjechać do Monako i składać w imieniu rządzącego obozu korupcyjne propozycje właścicielowi Getin Banku Leszkowi Czarneckiemu. Jego adwokat Roman Giertych opublikował oświadczenie, w którym napisał między innymi, że w czerwcu Adam Hofman wraz z innymi osobami zaproponował Leszkowi Czarneckiemu "udział w operacji przejęcia kontroli nad TVN24 przez spółki Skarbu Państwa". Opublikował również fragment nagrania, na którym między innymi Hofman i Czarnecki mają rozmawiać o zatrudnieniu byłego szefa Pekao SA Michała Krupińskiego.
Giertych: nie mamy twardych dowodów, że takie działanie Ziobry było uzgodnione z Hofmanem
Do tej sytuacji odniósł się w poniedziałek w "Kropce nad i" w TVN24 mecenas Roman Giertych. Pytany, jaki cel miałoby zatrudnienie Krupińskiego, ocenił, że "to pytanie należy postawić panu Hofmanowi".
- Z nagrania, które zostało opublikowane wynika, że zdaniem pana Hofmana pan Krupiński miał bardzo dobre relacje z (ministrem sprawiedliwości, prokuratorem generalnym - przyp. red.) Zbigniewem Ziobrą i miał załatwiać jakieś sprawy, lobbować na rzecz pana doktora Leszka Czarneckiego - mówił mecenas. - Ta oferta nie została zrealizowana i parę dni po tym, jak nie została zrealizowana, pan Zbigniew Ziobro ogłosił, że chce aresztować mojego klienta - zaznaczył Giertych.
Leszek Czarnecki, właściciel Idea Banku, ma status podejrzanego w śledztwie dotyczącym tak zwanej afery GetBack.
- Oczywiście my nie mamy twardych dowodów, wskazujących na to, że takie działanie ministra sprawiedliwości było uzgodnione z panem Hofmanem. Nie mamy również pewności, że ta jego propozycja była uzgodniona z panem Ziobrą. To powinna w moim przekonaniu wyjaśnić komisja śledcza - mówił Giertych.
Jego zdaniem "prokuratura nie może tego wyjaśniać z tego powodu, że w zainteresowaniu tego śledztwa musi być oczywiście rola prokuratora generalnego i innych osób z jego otoczenia w tej ofercie".
Czego CBA szukało u Giertycha? Mecenas: myślę, że chodziło o taśmę, której fragment został opublikowany
W październiku miało odbyć się posiedzenie sądowe, podczas którego rozpoznany miał być wniosek prokuratury o aresztowanie biznesmena. Posiedzenie jednak się nie odbyło, ponieważ dzień przed nim Giertych został zatrzymany przez CBA w związku ze śledztwem w innej sprawie. Funkcjonariusze przeszukali jego dom w Polsce, a później także dom we Włoszech.
Giertych powiedział w "Kropce nad i", że "nie wie, czego szukano" w tych miejscach. - Skoro nie zostało popełnione przestępstwo, to nie wiem, czego prokuratura może u mnie szukać - ocenił.
Dodał, że może podejrzewać, iż "mogło chodzić o nagrania, których prokuratura poszukiwała, jeżeli chodzi o jeszcze inną sprawę". - Sprawę, która jeszcze nie została wszczęta, która powinna zostać wszczęta. To znaczy sprawę powoływania się na wpływy u prokuratora generalnego przez jednego z byłych polityków PiS-u, a przynajmniej podżegania do takiego przestępstwa. Myślę, że chodziło o tę taśmę czy te taśmy, której fragment został opublikowany - powiedział mecenas.
"Jest to klasyczne powoływanie się na wpływy"
Mecenas mówił, że jest "zdziwiony brakiem reakcji ze strony opozycji" po ujawnieniu sprawy. - Albo taką zdawkową reakcją ze strony opozycji, która usłyszała publicznie o przestępstwie z artykułu 230 (Kodeksu karnego – przyp. red.), którego dopuścił się były rzecznik (PiS – red.) w moim przekonaniu - dodał.
Według niego, jako adwokata, "mamy do czynienia ze spełnieniem przesłanek z artykułu 230 Kodeksu karnego".
§ 1. Kto, powołując się na wpływy w instytucji państwowej, samorządowej, organizacji międzynarodowej albo krajowej lub w zagranicznej jednostce organizacyjnej dysponującej środkami publicznymi albo wywołując przekonanie innej osoby lub utwierdzając ją w przekonaniu o istnieniu takich wpływów, podejmuje się pośrednictwa w załatwieniu sprawy w zamian za korzyść majątkową lub osobistą albo jej obietnicę, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8. § 2. W wypadku mniejszej wagi, sprawca podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
Giertych powrócił także do swojej wcześniejszej wypowiedzi, dotyczącej szefa resortu sprawiedliwości, i zaznaczył, iż "nie powiedział, że nie ma twardych dowodów na korupcję". - Powiedziałem, że nie ma twardych dowodów na udział w niej Zbigniewa Ziobry - wyjaśnił. - Jeżeli ktoś oferuje komuś zatrudnienie jakiejś osoby na stanowisku po to, żeby lobbowała u prokuratora generalnego w sprawach tego kogoś, a wiadomo, że ma problemy z prawem karnym, to jest to klasyczne powoływanie się na wpływy - wskazał mecenas.
"Myślę, że to był jedyny kanał, w jakim PiS miał dojście do pana Leszka Czarneckiego"
Giertych pytany, dlaczego jego klient zatrudnił firmę Adama Hofmana i współpracował z nią od 2019 roku, odpowiedział, że "pan Hofman zajmował się budowaniem strony internetowej fundacji pana Leszka Czarneckiego i pracował dla kilku jego spółek, zajmując się PR w social mediach". - Stąd miał telefon do pana Czarneckiego i stąd w ogóle mogło dojść do złożenia tego typu propozycji - powiedział.
- Pan Czarnecki nie spotyka się z każdą osobą i raczej stara się unikać osób z otoczenia PiS. Myślę, że to był jedyny kanał, w jakim PiS miał dojście do pana Leszka Czarneckiego - ocenił.
Wyjaśnił, że Adam Hofman "poprosił o spotkanie, a ponieważ miał telefon do pana Leszka Czarneckiego właśnie dlatego, że pracował dla kilku jego spółek, to do takiego spotkania doszło". - Pan Czarnecki spotykał się wcześniej z panem Hofmanem w sprawach związanych z PR w social mediach. Taki był zakres zlecania, który otrzymała firma pana Hofmana - mówił.
"To był ten moment, w którym mój mocodawca wyrobił sobie bardzo negatywne zdanie o panu Hofmanie"
Zapytany, czy Czarnecki miał zaufanie do Hofmana, Giertych odparł: - Myślę, że w zakresie tego zlecenia tak, natomiast nie oczekiwał żadnych propozycji tego rodzaju, jak zatrudnianie bliskiego panu Ziobrze byłego prezesa Pekao SA i taka propozycja, która została złożona wcześniej, czyli pośredniczenia właściwie w zakupie TVN24, to był ten moment, w którym mój mocodawca wyrobił sobie bardzo negatywne zdanie o panu Adamie Hofmanie.
Jednak jak informuje Marcin Barcz, dyrektor pionu komunikacji korporacyjnej, członek zarządu TVN Discovery Polska: "Discovery nie wiedziało o żadnych planach dotyczących TVN24 opisanych przez Romana Giertycha ani nie uczestniczyło w rozmowach dotyczących sprzedaży stacji".
- Ta rozmowa, której fragment został nagrany, była po złożeniu tej propozycji dotyczącej TVN-u, która dla mojego klienta była bulwersująca. To spotkanie miało miejsce w takim czasie, w takich okolicznościach, że budziło podejrzliwość co do tego, co będzie jego przedmiotem - tłumaczył Giertych, odpowiadając na pytanie, dlaczego jego klient nagrywał Adama Hofmana.
- Na pewno przedmiotem w przekonaniu mojego klienta nie miała być kwestia związana z PR-em w social mediach, które było zlecone panu Hofmanowi. Krótko mówiąc, spodziewał się tego, że może dojść do kolejnej dziwnej propozycji i miał rację. W tym przypadku - w moim przekonaniu - doszło do działania w sposób oczywisty nielegalnego - mówił.
- My nie mamy żadnej wiedzy co do tego, żeby były podjęte jakieś rozmowy w sprawie zakupu z Discovery. To była oferta złożona ze strony PiS-u, nie ze strony Discovery - dodał.
"Wszystkie dowody przedstawimy komisji śledczej, jeżeli taka zostanie powołana"
- Wszystkie dowody przedstawimy komisji śledczej, jeżeli taka zostanie powołana - zaznaczył Giertych. - Ja wczoraj przedstawiłem ten fragment po to, żeby właśnie dociekliwi dziennikarze nie martwili się o to, że to jest tylko gołosłowne i wydaje się, że taki był cel i sens tego upublicznienia - mówił.
Przyznał, że oczekuje teraz, iż "zostanie powołana komisja śledcza i ta komisja wyjaśni całą sprawę, przesłucha wszystkie strony". - Nie wierzę, żeby mogła zrobić to prokuratura. Pan Leszek Czarnecki dwa lata temu złożył zawiadomienie do prokuratury na tzw. plan Zdzisława, który miał polegać na przejęciu jego banku za jedną złotówkę, do dzisiaj nie wiemy, żeby w tej sprawie zadziało się cokolwiek - powiedział.
Zapytany, ile jest jeszcze nagrań rozmów Czarnecki - Hofman, powtórzył, że odpowiedzi przedstawi tylko komisji śledczej. - Staram się zawsze wykonywać moją funkcję pełnomocnika w sposób ścisły. Do jednej z takich zasadniczych cech mojego zawodu należy tajemnica adwokacka. W związku z tym, jak będę miał coś do przedstawienia, to na pewno to przedstawię - podkreślił.
Giertych dopytywany w "Kropce nad i", dlaczego Leszek Czarnecki chciał zatrudnić w 2019 roku akurat firmę Hofmana, odpowiedział, że jest wolny rynek. – Można zatrudniać, kogo się chce – dodał.
Jak mówił, wiele osób korzystało z usług firmy Hofmana, "korzystały też spółki pana Leszka Czarneckiego".
- Nie ma w tym nic nielegalnego, natomiast to, że to zostało użyte w jakiś sposób do zbudowania jakichś ofert, które w moim przekonaniu mają charakter nielegalny, to zupełnie inna sprawa i oddzielam ją od kwestii budowania strony internetowej czy też sprawdzania, w jaki sposób są budowane komentarze w social mediach – powiedział Giertych.
Giertych o przeszukaniu w domu: dosyć ostro mnie traktowano
Mecenas odniósł się również do jego zatrzymania przez CBA 15 października. Giertych zemdlał w trakcie przeszukania jego domu i trafił do szpitala. Prokuratura przekazała, że Giertychowi i innymi 11 osobom przedstawiła zarzuty dotyczące przywłaszczenia i wyprowadzenia w latach 2010-2014 ze spółki deweloperskiej kwoty około 92 milionów złotych.
- Biegli prokuratury, którzy badali mnie następnego dnia, napisali w swojej opinii, że stan zagrażał mojemu życiu. Każdy, kto w Polsce zna, jak pracują biegli prokuratury, wie, że, delikatnie mówiąc, tego typu sformułowania są u nich wielką rzadkością. I tyle mogę powiedzieć tym, szczególnie ludziom z PiS-u, którzy sugerowali albo wprost twierdzili, że była to jakaś symulacja. Będą mieli okazję zweryfikować swoje stwierdzenia w sądach. Na pewno damy im taką szansę – mówił mecenas.
- Jeżeli chodzi o to wydarzenie u mnie w domu, samego przebiegu po prostu nie pamiętam – dodał. Pytany, czy pamięta, czy wszedł do łazienki sam, czy z agentem CBA, odparł, że "nie pamięta całości wydarzenia".
- Wiem, że dosyć ostro mnie traktowano. Na przykład dokonano przeszukania osobistego, szukając dokumentów, przypomnę sprzed 10 lat, sprawy cywilnej, którą prowadziłem w kancelarii, której liczba stron pozwu, który żeśmy budowali, to jest kilkadziesiąt tysięcy – powiedział Giertych.
Podkreślił, że "to od samego początku musiało budzić podejrzenie, czy naprawdę chodziło o dokumenty, czy chodziło o nośniki".
– Tak naprawdę agentów CBA w moim domu interesowały wyłącznie pendrive'y, nośniki i te wszystkie sprzęty elektroniczne, które mogły w jakiś sposób zachowywać nagranie czy też wideo – ocenił.
"Od dłuższego czasu byłem bardzo intensywnie inwigilowany przez CBA"
Pytany, czy ktoś musiał powiedzieć śledczym, że jest taśma z rozmowy Czarneckiego z Hofmanem, skoro jej poszukiwano, Giertych powiedział, że "nie wyklucza tego, że mogło dojść do jakiegoś podsłuchu".
- Mam informację, że od dłuższego czasu byłem bardzo intensywnie inwigilowany przez Centralne Biuro Antykorupcyjne – powiedział gość "Kropki nad i".
Dodał, że w jego przekonaniu, "wszelkie działania CBA od początku miały charakter nielegalny". – Nigdy nie pracowałem dla spółek Skarbu Państwa, nie pracowałem dla rządu, w związku z czym w ogóle zaangażowanie CBA wobec mnie jest od samego początku nielegalne, a mimo to było. I wszyscy agenci, wszyscy funkcjonariusze, którzy wiedząc o tym to robili, będą oczywiście odpowiadali karnie – mówił Giertych.
Oświadczenia Adama Hofmana
W niedzielę po publikacji "Gazety Wyborczej" Adam Hofman wydał oświadczenie, w którym napisał między innymi, że "nigdy nie formułował względem tego (i jakiegokolwiek innego) biznesmena żadnej oferty, która miałaby wymiar korupcyjny, choćby w najszerszym rozumieniu pojęcia 'korupcji'".
Po ujawnieniu nagrania przez Romana Giertycha w niedzielę wieczorem opublikował kolejne oświadczenie w mediach społecznościowych, w którym poinformował, że jego spółka współpracowała i współpracuje do dziś z Czarneckim, jego dwoma bankami, fundacją i członkami rodziny, a propozycję tę złożył im sam Czarnecki.
"Zawarliśmy z jego firmami umowy na usługi komunikacyjno-doradcze (...) W czasie trwania współpracy doszło do co najmniej kilkudziesięciu spotkań z przedstawicielami obsługiwanych podmiotów, w tym wielokrotnie, osobiście z samym Leszkiem Czarneckim. Spotkania odbywały się każdorazowo w miejscach wyznaczonych przez klienta m.in. w Warszawie, Miami i Monte Carlo, gdzie przebywał Leszek Czarnecki. Stanowczo podkreślamy, że podczas tych spotkań nigdy nie składaliśmy żadnych 'korupcyjnych' propozycji" - napisali partnerzy spółki R4S Adam Hofman i Robert Pietryszyn.
W poniedziałek Hofman napisał na Twitterze, że w związku z rozpowszechnianiem "nieprawdziwych" i godzących w jego dobre imię informacji przez "Gazetę Wyborczą" i redaktora Wojciecha Czuchnowskiego, reprezentująca go kancelaria prawna "wystąpiła już z pismem prawnym żądając sprostowania, przeprosin i usunięcia artykułu".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24