- Były takie oczekiwania, żebym podał się do dymisji. Jak się zorientowałem, w jaki sposób się do mnie mówi, zrozumiałem, że nie ma żadnej uczciwej rozmowy, tylko gra. Totalna, na zniszczenie mojej osoby - powiedział w rozmowie z dziennikarzami "Czarno na białym" TVN24 prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś. Zapowiedział też, że sprawa niedoszłych wyborów kopertowych zostanie niebawem "definitywnie rozstrzygnięta".
13 maja prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś przedstawił na konferencji prasowej wyniki kontroli NIK dotyczącej przygotowań do wyborów kopertowych, które miały się odbyć 10 maja 2020 roku, ale ostatecznie nie zostały przeprowadzone. Banaś mówił między innymi, że decyzje premiera Mateusza Morawieckiego o zleceniu druku kart wyborczych "były pozbawione podstaw prawnych".
Najwyższa Izba Kontroli skierowała jak na razie dwa zawiadomienia do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa - przez zarząd Poczty Polskiej i zarząd Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych. Nie było doniesienia w związku z działalnością szefa rządu.
"Nikogo nie grilluję"
W rozmowie z TVN24 prezes NIK zaprzeczył, że prowadzi grę, przedstawiając wyniki kontroli niedługo przed zaprezentowaniem przez Zjednoczoną Prawicę programu Polski Ład.
- Tylko reaguję na pewne czynności, które są podejmowane przeciwko mnie i mojej rodzinie. Mam tu na myśli ostatnie wydarzenia. Ten słynny mail, który sugerował, że rzekomo mój syn chce popełnić samobójstwo, a to było tuż przed konferencją. Trudno nie określić tego jako pewnego rodzaju działanie mające na celu wywrzeć presję psychiczną na mnie, żebym być może się zdenerwował albo tej konferencji w ogóle nie przeprowadził - wyjaśnił.
Banaś odniósł się do kwestii, dlaczego NIK nie złożył zawiadomienia do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez premiera Mateusza Morawieckiego.
- Dopiero w ostatniej chwili, czyli na dzień lub dwa przed konferencją dostaliśmy stanowiska co do informacji, która została przesłana wcześniej do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, jak i do ministra spraw wewnętrznych i administracji oraz ministra aktywów państwowych. Chcąc być rzetelnym w tym, co robimy, i w pełni bezstronnym, musieliśmy się nad tym pochylić - powiedział.
- Nikogo nie grilluję. Wykonuję tylko obowiązki, które do mnie należą. Natomiast w przyszłym tygodniu (tj. między 24-30 maja - red.) sprawa zostanie definitywnie rozstrzygnięta. Mamy jednoznaczne opinie, jeśli chodzi o departament prawny KPRM, jak również Prokuratorię Generalną, że nie ma podstaw prawnych do wydania tej decyzji (przygotowań do wyborów kopertowych – red.), więc jest to sprawa zasadnicza – podkreślił.
"Został zachwiany trójpodział władzy"
Banaś został zapytany, czy PiS prowadzi wojnę z nim. - Opinia publiczna niech to oceni. Oddzielam sprawy prywatne od służbowych. To nie jest zemsta. Nie mszczę się. Dla mnie to pojęcie obce - zaznaczył.
Prezes NIK oświadczył, że Mariusz Kamiński, szef MSWiA, ma "monopol na informacje w sensie kadrowym i może zbierać haki na każdego".
- Podejrzewam, że w moim przypadku zbiera, choć tych haków nie ma. Bo gdyby były, miałbym dawno postawione zarzuty. Dwa lata mijają, przeczesuje się moich znajomych, partnerów handlowych czy biznesowych mojego syna sprzed iluś tam lat, sięga się do dawnych spraw sprzed 15-20 lat. To po prostu wygląda jak matrix. Kamiński to robi, żeby wszyscy się go bali i po prostu żeby miał monopol na wszystkie ważne informacje, które się zbiera wobec każdego niewygodnego człowieka - powiedział Banaś.
- Nie wiem, czy taki jest styl sprawowania władzy prze PiS. W każdym razie mogę powiedzieć, że na pewno został zachwiany trójpodział władzy, a żeby naprawdę była pełna demokracja i zarazem poszanowanie praworządności, te władze muszą być wzajemnie od siebie niezależne. Dzisiaj, niestety, widzimy, że daleko posunięty jest monopolizm władzy - dodał.
Po koniec listopada 2019 roku Centralne Biuro Antykorupcyjne skierowało do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przez Mariana Banasia przestępstwa.
- Zapadła decyzja o wszczęciu śledztwa. Jest ono prowadzone w sprawie złożenia fałszywych oświadczeń majątkowych poprzez podanie nieprawdy co do wysokości zgromadzonych środków pieniężnych, a także podania nieprawdy co do osiągnięcia dochodu z tytułu innej działalności polegającej na wynajmowaniu posiadanych nieruchomości. Drugim wątkiem śledztwa jest złożenie zawierających nieprawdę deklaracji podatkowych w podatku dochodowym od osób fizycznych poprzez zatajenie wysokości dochodu uzyskanego z tytułu wynajmu posiadanych nieruchomości, przez co narażono podatek na uszczuplenie w kwocie, której dotąd nie ustalono. Przestępstwa te zagrożone są karą nawet do pięciu lat pozbawienia wolności – mówił w 2019 roku w TVN24 rzecznik Prokuratury Regionalnej w Białymstoku Paweł Sawoń. W marcu Prokuratura Krajowa przedłużyła śledztwo do 2 czerwca.
Kontrowersje wokół obecnego szefa NIK wybuchły 1,5 roku temu po tym, jak "Superwizjer" TVN ujawnił, że w należącej do niego kamienicy - wpisanej do oświadczenia majątkowego - działa hotel na godziny, prowadzony przez członków krakowskiego świata przestępczego. W swoim oświadczeniu majątkowym Marian Banaś zadeklarował, że z wynajmu dwóch mieszkań i 400-metrowej kamienicy w 2018 roku zarobił niewiele ponad 65 tysięcy złotych. To oznacza średni miesięczny przychód w wysokości 5475 złotych, kilkukrotnie niższy od szacunków rynkowych.
"Marian, my tak naprawdę nie wiemy, skąd ty się wziąłeś"
Banaś odpowiedział również na pytanie, czy był zmuszany, żeby podać się do dymisji. - Było spotkanie na Nowogrodzkiej u pana prezesa Kaczyńskiego razem z ministrem Kamińskim, ale jak usłyszałem z ust pana Kamińskiego: "Marian, my tak naprawdę nie wiemy, skąd ty się wziąłeś", zrozumiałem, co się dzieje. Mając do dyspozycji wszystkie służby, pracując ciężko przez sześć lat dla PiS, dla kraju, dla obywateli, robi mi się zarzut "skąd się wziąłem". Zrozumiałem, że dzieje się coś bardzo niedobrego - oświadczył.
- Były takie oczekiwania, żebym podał się do dymisji. Jak się zorientowałem, w jaki sposób się do mnie mówi, zrozumiałem, że nie ma żadnej uczciwej rozmowy, tylko gra. Totalna na zniszczenie mojej osoby. Nie miałem takiego zamiaru, żeby podać się do dymisji. Nie widziałem podstaw. Nie czuję się przestępcą, oszustem. Jestem uczciwym człowiekiem - powiedział.
Źródło: tvn24.pl