W czwartek politycy komentowali kontrowersje wokół majątku premiera Mateusza Morawieckiego i jego żony. - Nie róbmy z tego draki, że to jest jakiś olbrzymi problem - ocenił senator PiS Wojciech Skurkiewicz. Innego zdania jest opozycja, która zachęca, aby żona premiera ujawniła oświadczenie majątkowe. - To jest sytuacja, która powinna zostać rozwiązana, bo po to ustanawialiśmy prawa o jawności majątków polityków i wysokich urzędników - powiedział marszałek Senatu Tomasz Grodzki.
Biznesmen, który miał wyłożyć fundusze na zakup działki od żony premiera Mateusza Morawieckiego, wraz z grupą przyjaciół i wspólników od lat przejmuje nieruchomości po banku BZ WBK, w którym prezesem był obecny szef rządu - napisała "Gazeta Wyborcza" w poniedziałek. W odpowiedzi na artykuł Centrum Informacyjne Rządu napisało, że "Mateusz Morawiecki jako prezes banku BZ WBK nie zajmował się procesem sprzedaży nieruchomości należących do banku", a "sprzedaż odbywała się według określonych procedur i po uzyskaniu wycen rynkowych".
Kolejne kontrowersje wokół majątku Morawieckich komentują politycy.
Skurkiewicz: żona premiera Morawieckiego nie jest osobą publiczną
Zdaniem senatora PiS i wiceministra obrony Wojciecha Skurkiewicza "to nie jest nic osobliwego, że małżonkowie mają rozdzielność majątkową". - Takich przypadków, również wśród polityków będących w parlamencie, jest całe mnóstwo - powiedział.
- Nie róbmy z tego draki, że to jest jakiś olbrzymi problem - ocenił senator. - Pracowali na to całe swoje życie, więc ja z tym nie mam najmniejszego problemu - dodał.
Przypomniał, że "żona premiera Morawieckiego nie jest osobą publiczną". - Nie jest politykiem, nie jest osobą, która jest zobowiązana do składania oświadczenia majątkowego - mówił.
Grodzki: sytuacja, która powinna zostać rozwiązana
- To jest sytuacja, która powinna zostać rozwiązana, bo po to ustanawialiśmy prawa o jawności majątków polityków i wysokich urzędników, żeby tego prawa przestrzegać - ocenił marszałek Senatu Tomasz Grodzki. - Sytuacja, w której ktoś ucieka przed ujawnieniem swojego majątku, zwłaszcza jeśli to dotyczy żony pana premiera, jest sytuacją trudną do zrozumienia i łatwą do rozwiązania. Tylko musi być wola i zainteresowanie - dodał.
Mówił też, że "posiadanie, według relacji prasowych, znacznego majątku, samo w sobie nie jest grzechem". - Czasami może być trudno udowodnić, skąd ten majątek pochodzi, ale pierwszy ruch należy do pana premiera i myślę, że on powinien w tej materii porozmawiać z żoną i zachować się w sposób racjonalny i przejrzysty, transparentny dla obywateli, którzy są zainteresowani tymi informacjami - powiedział marszałek.
Kwiatkowski: wystarczy, że ujawnicie majątek i zadacie kłam tym twierdzeniom
- Dzisiaj państwo Morawieccy muszą się tłumaczyć z tego, dlaczego nie chcą ujawnić majątku, a jakby go ujawnili, to powstałoby pytanie, czy coś się nie zgadza, że ten majątek jest zbyt duży w stosunku do tego, na który mieliby legalne pokrycie w dochodach - powiedział senator niezależny Krzysztof Kwiatkowski.
Jego zdaniem "nieujawnienie majątku absolutnie powoduje, że z pełnym przekonaniem dzisiaj możemy powiedzieć, bo jedyna weryfikacja jest poprzez ujawnienie majątku - Mateusz Morawiecki, a w szczególności jego żona ma większy majątek, niż by wynikało to z dochodów, które mają".
Zwrócił się potem do premiera Morawieckiego. - Premierze - oburzysz się, chcesz mnie pozwać? Bardzo proszę, nie musisz mnie pozywać. Wystarczy, że ujawnicie majątek i zadacie kłam twierdzeniom, że ukrywacie majątek, bo nie jesteście w stanie legalnie wykazać się dochodami, które by dawały podstawę do tego, że mogliście go kupić - mówił Kwiatkowski.
- Jeżeli czytam, że pani Morawiecka sprzedaje działki inwestycyjne za metr za 99 zł, a ponad 400 złotych jest ich wartość, to nikt przy zdrowych zmysłach tego nie robi. Chyba że robi to ktoś, kto chce pokazać, że te działki wcale nie są tyle warte, wcale nie zgromadziłam tyle majątku, czyli obawiam się pokazania całości majątku - dodał.
Kosiniak-Kamysz: on jest emanacją finansjery
Prezes PSL, poseł Władysław Kosiniak-Kamysz przypomniał, że premier "obiecywał przed wyborami ustawę, która da jawność majątków". - Co takiego premier ma do ukrycia, że znów kłamie i opowiadał bzdury przed wyborami? Powinien wywiązać się natychmiast z tej obietnicy. Po prostu na oszustwie wyborczym wygrali wybory, na tym oszustwie on został dalej premierem i w tym oszustwie tkwi - powiedział.
Na uwagę, że politycy PiS tłumaczą, że mają związane ręce, bo Trybunał Konstytucyjny zakwestionował tę ustawę Kosiniak-Kamysz odpowiedział, że "zawsze jest wolność i dobra wola". - Przecież może wyjść żona pana premiera i bez ustawy opublikować swój majątek. To jest zabronione w Polsce? Chyba nie. A jeżeli się złożyło taką obietnicę, to proszę ją zrealizować natychmiast, bo na tej obietnicy też wjechaliście do tego miejsca, w którym jesteście - mówił lider ludowców.
- Takie pozowanie na szefa rządu, który przeżywa bolączki każdej polskiej rodziny, odwoływanie się do tego elektoratu socjalnego, przecież to jest baza wyborców PiS-u. Osoby, którym nie wyszło. Oni szli do władzy, bo mówili: "ci, którzy przez ostatnie 25 lat byli niedoceniani, którym się nie udało, nie powiodło, to my jesteśmy z was, my was reprezentujemy". I jak to się ma do 30 milionów, które ma premier Morawiecki? - pytał Kosiniak-Kamysz, dodając, że taka kwota jest "nieosiągalna dla 99,9 proc. Polaków" niezależnie od tego jak ciężko by pracowali.
Jego zdaniem "rozmija się elektorat z tym, co mówi premier i jaki jest jego stan posiadania". - On się dorobił na transformacji. On jest jednym z największych beneficjentów tego, co się działo przez ostatnie 30 lat. To on żerował na niedoli frankowiczów na przykład. On jest emanacją finansjery nie tylko polskiej, ale i światowej - dodał.
Źródło: TVN24