Mecenas Roman Giertych komentował w "Faktach po Faktach" w TVN24 doniesienia o tym, że firma obecnego wiceministra sportu Łukasza Mejzy obiecywała leczyć ciężko chorych metodą, która nie ma medycznego potwierdzenia. - Dla mnie sprawa jest oczywista. Jeżeli w ciągu trzech dni nie przedstawiono informacji, że to jest nieprawda, to znaczy, że to jest po prostu prawda. A jeżeli jest to prawda, to mamy do czynienia z oczywistymi przesłankami do wszczęcia postępowania karnego - powiedział.
W środę Wirtualna Polska napisała, że firma wiceministra sportu i turystyki Łukasza Mejzy obiecywała leczyć osoby zmagające się z nieuleczalnymi chorobami. Mejza miał osobiście przekonywać rodziców chorych dzieci, że terapia jego firmy je wyleczy - cena wyjściowa wynosiła 80 tysięcy dolarów. Metoda, którą zachwalał Mejza, nie ma medycznego potwierdzenia. Wiceminister zapowiedział, że artykuł WP "będzie przedmiotem postępowań sądowych".
Giertych: jeżeli to prawda, mamy do czynienia z oczywistymi przesłankami do wszczęcia postępowania karnego
Tę sprawę komentował w "Faktach po Faktach" w TVN24 mecenas Roman Giertych, były wicepremier i minister edukacji narodowej.
- Pytanie jest bardzo proste, czy pan Mejza proponował chorym dzieciom procedury medyczne, niezaakceptowane przez kraje Unii Europejskiej, w Meksyku, za 80 tysięcy dolarów, dając nadzieję osobom nieuleczalnie chorym, że odzyskają zdrowie? Nie rozumiem, czemu PiS nie wymusił na panu ministrze, aby odpowiedział na to pytanie - mówił Giertych.
- Dla mnie sprawa jest oczywista. Jeżeli w ciągu trzech dni nie przedstawiono informacji, że to jest nieprawda, to znaczy, że to jest po prostu prawda. A jeżeli jest to prawda, to mamy do czynienia z oczywistymi przesłankami do wszczęcia postępowania karnego. I to postępowanie karne powinno przebiegać galopem, bo opinia publiczna w tej sprawie jest bardzo zbulwersowana - kontynuował.
Giertych: Jarosław Kaczyński przekazuje swoim zaufanym licencję na popełnianie przestępstw
Mówił także o tym, jaki może być powód, że PiS nie zdecydował się zdymisjonować wiceministra sportu.
- Pan Jarosław Kaczyński stosuje metodę, która znana jest w historii od wielu wieków, że przekazuje swoim zaufanym, tym, którzy go popierają, licencję na popełnianie przestępstw. Ta licencja polega na tym, że "dopóki, dopóty jesteś ze mną, jesteś totalnie bezpieczny i możesz robić co chcesz, nawet jeśli zrobiłeś taką rzecz, jaką ci zarzucają, to nie bój się: póki jesteś z nami, nic złego cię nie spotka" - powiedział Roman Giertych.
Zdaniem Giertycha to jest sygnał dla posłów Jarosława Kaczyńskiego - "nie bójcie się, dopóki jesteście ze mną, jesteście bezpieczni".
Giertych: mamy stwierdzone kilka tysięcy osób, które zostały nielegalnie zatrzymane
Giertych był też pytany o wniosek do Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze, jaki przygotował wspólnie z mecenasami Jackiem Dubois i Mikołajem Pietrzakiem. Zawiadomienie dotyczy popełnienia przestępstwa przez ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobrę oraz jego zastępcę, prokuratora krajowego Bogdana Święczkowskiego, a także "nieustalonych na razie osób współodpowiedzialnych".
- Mamy już w ramach postępowania przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym stwierdzone kilka tysięcy osób, które zostały nielegalnie zatrzymane, tak jak ja - mówił, nawiązując między innymi do tego, że w październiku 2020 roku został zatrzymany przez CBA.
- W związku z tym każdy obywatel, który sprzeciwia się tej władzy, a ja przecież sprzeciwiam się w różny sposób, musi się liczyć z tym, że może być zatrzymany, (....) natomiast jest to po prostu działalność przestępcza. Mam nadzieję, że już niedługo, po złożeniu wniosku, prokurator Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze wyda stosowne decyzje w tej sprawie - mówił dalej Giertych. Był pytany, jakich pokrzywdzonych osób dotyczy wniosek do MTK. Odparł, że "to są bardzo różne osoby". - To są osoby, które uczestniczyły w różnego rodzaju demonstracjach. I to demonstracjach, które były przeciwko władzy - tłumaczył mecenas.
Wymieniał tu między innymi demonstracje KOD-u, dotyczące praw kobiet, dotyczące sprzeciwu wobec tzw. miesięcznic smoleńskich.
Giertych: liczę, że w przyszłym roku zostaną postawione zarzuty osobom, które za to odpowiadają
Giertych mówił, że wspólnie z pozostałymi autorami wniosku pokazał "przykłady osób, które były wywożone po nocy, zostawiane o 4 nad ranem w jakichś komisariatach, daleko od miejsca zamieszkania, rozbierane w czasie przeszukania". Jego zdaniem "to są elementy państwa, które ma za zadanie zmrozić obywateli, przeprowadzić postępowanie, które po prostu zamrozi działalność opozycyjną".
- Liczę, że w przyszłym roku po prostu zostaną postawione zarzuty osobom, które za to odpowiadają. Oczywistymi kandydatami, mówię to nie jako adwokat, a jako pokrzywdzony w ramach tego postępowania, są panowie Święczkowski i Ziobro, bo to oni kierują prokuraturą, to oni zarządzają całym tym procederem - mówił dalej.
Gość "Faktów po Faktach" stwierdził, że "prokuratura w ramach PiS-u ma dwie funkcje". - Jedno to jest chronić osoby w ramach PiS-u, które popełniają przestępstwa, (...), a z drugiej strony - mają za zadanie wytrącać opozycji osoby, które są zaangażowane w działalność realnie opozycyjną. Takimi osobami są aktywiści organizacji, ci, którzy demonstrują, którzy w jakiś sposób się sprzeciwiają - wyliczał.
- Nie bardzo widzę możliwość, żeby prokuratura w Hadze odmówiła postępowania w sytuacji, w której my mamy dowody, w tej chwili już na ponad tysiąc osób, a pewnie będziemy mieli znacznie więcej - które były zastraszane w ten sposób, że ich zatrzymywano, nawet niektóre aresztowano, po to, aby złamać opór polityczny - powiedział mecenas.
Giertych: w odniesieniu do mojej sprawy zapadło 30 orzeczeń sądów
W tym kontekście Giertych odwołał się do następstw jego zatrzymania przez CBA jesienią 2020 roku.
- Rok temu zatrzymało mnie Centralne Biuro Antykorupcyjne i w wyniku tego zatrzymania mieliśmy cały szereg postępowań. Te postępowania wykazały, że te działania CBA i prokuratury wobec mnie miały charakter przestępczy. Zapadło 30 orzeczeń sądów, prawomocnych, w odniesieniu do tej całej sprawy - przekazał. - Sądy stwierdziły, że prokuratura i CBA nielegalnie przeszukały moją kancelarię, nielegalnie przeszukały mnie, nielegalnie mnie zatrzymały, nielegalnie przedstawiły mi zarzuty, nielegalnie przeprowadzono również inne czynności dotyczące naszego domu we Włoszech, dotyczące różnego rodzaju postępowań, które był wcześniej. Na przykład sąd stwierdził, że CBA w ogóle nie miało prawa prowadzić tej sprawy - wyliczał adwokat.
Giertych powiedział, że "teraz najistotniejsze jest dla niego postępowanie o zadośćuczynienie". - Ono się zaczęło, mam nadzieję, że wkrótce zapadnie pierwsze orzeczenie w tej sprawie - dodał gość TVN24.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24