Były prezydent Aleksander Kwaśniewski powiedział dziennikarzom, że jego debata telewizyjna z liderem PO Donaldem Tuskiem odbędzie się w poniedziałek o godz. 20. To oświadczenie powinno zakończyć zamieszanie wokół tej debaty.
- Szukamy lepszej formuły, ale debata jest w poniedziałek - powiedział Kwaśniewski dziennikarzom w Szczecinie. Dodał, że prawdopodobnie będzie ona podobna do debaty z premierem Jarosławem Kaczyńskim. - Chcielibyśmy, by ta debata była bardziej merytoryczna i bardziej rozmową między politykami, niż z dziennikarzami - dodał.
Pytany, dlaczego wcześniej jego współpracownik Waldemar Dubaniowski informował wcześniej, że na 99 proc. do debaty nie dojdzie, Kwaśniewski powiedział: - Chcieliśmy trochę powalczyć o zmianę formuły, która była ogólnie krytykowana.
Tusk: Jestem gotowy na debatę w każdej formule Przed południem Waldemar Dubaniowski, pełnomocnik byłego prezydenta mówił w RMF, że "na 99 procent" do debaty Tusk-Kwaśniewski nie dojdzie. Powód: byłemu prezydentowi nie odpowiada formuła zaproponowana przez publiczną telewizję.
Potem do dziennikarzy dotarła informacja o ostatecznym odwołaniu starcia. - Były prezydent zachowuje się tak chwiejnie, jak w Charkowie – komentował na gorąco poseł Sławomir Nowak, który odpowiada za kampanię wyborczą PO. Dodał, że debata Tusk-Kwaśniewski miała być bardziej atrakcyjna niż spotkanie byłego prezydenta z premierem, bardziej interaktywna i bez zbytniej ingerencji dziennikarzy.
Informacjom o odwołaniu starcia Tusk-Kwaśniewski szybko zaprzeczył na antenie TVN24 szef SLD Wojciech Olejniczak. - Poniedziałkowa debata się odbędzie. Wyborcy muszą odróżnić program centrolewicy, czyli LiD i prawicy, czyli PO. Aleksander Kwaśniewski chce mieć szansę, by przedstawić naszą ofertę - powiedział Olejniczak.
Po pierwszych sygnałach o możliwości wycofania się Kwaśniewskiego, Tusk apelował: - Niech były prezydent nie szuka fałszywych pretekstów. Ja jestem gotowy na debatę w każdej formule.
Premier wyznacza datę i warunki Z kolei premier stara się utrzymać ofensywny kurs: wyznaczył nie tylko termin debaty, ale też warunki, na jakich zmierzy się z Donaldem Tuskiem. Mają być identyczne, jak w debacie z Aleksandrem Kwaśniewskim. Politycy mają siedzieć a nie stać, i głównie odpowiadać na pytania dziennikarzy, a nie swobodnie rozmawiać. To formuła proponowana przez telewizję, której nie akceptuje Kwaśniewski.
- Termin piątkowy jest bardzo dobry, ze względu na to, że dużo osób ogląda wtedy telewizję – argumentował w „Sygnałach Dnia” premier.
- Przyjmuję zaproszenie do debaty z Jarosławem Kaczyńskim w piątek o godzinie 20. Debata z pewnością będzie ostra, ale nie przekroczę granicy dobrego smaku – odpowiedział za pośrednictwem TVN24 Donald Tusk.
Szef PO nie podważył terminu ani formuły debaty, jaką narzucił premier. Zastrzegł co prawda, że powinna przebiegać w innym stylu niż starcie Kaczyński-Kwaśniewski, ale ostatecznie zadeklarował, że nie będzie się upierał. – Po co, dostarczać argumentów przeciwnikom – skwitował Tusk. – Najważniejsze, by debata pokazała wyborcom, kto ma atuty do rządzenia Polską. By pokazała prawdziwą rozmowę dwóch największych konkurentów politycznych a nie spoty, czy salę z konwencji wyborczej pełną baloników – dodał szef PO.
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24