Włodzimierz Czarzasty, wicemarszałek Sejmu i współprzewodniczący Nowej Lewicy, odniósł się w "Kropce nad i" w TVN24 do doniesień, że część pieniędzy, które Fundacja Profeto otrzymała z Funduszu Sprawiedliwości, szła na prywatne wydatki księdza Michała O. - Za 3,5 miliona złotych kupił skarpetki na handel, bo - jak wiemy - generalnie ksiądz O. po to jest księdzem, żeby handlować skarpetkami - ironizował. Skomentował też pomysł Władysława Kosiniaka-Kamysza, by wystawić wspólnego kandydata koalicji rządowej w wyborach prezydenckich. - Jeden z braci chyba się zagubił, a drugi chyba się popłakał - powiedział.
TVN24 nie podaje pełnego nazwiska księdza Michała O. i nie pokazuje jego twarzy, ponieważ pełnomocnik księdza nie zgodził się na publikowanie jego wizerunku w naszych relacjach i materiałach.
W opublikowanym w poniedziałek artykule "Gazety Wyborczej" czytamy, że część pieniędzy, które Fundacja Profeto dostała z Funduszu Sprawiedliwości, szła na prywatne wydatki księdza Michała O. "GW" pisze, że "były też wpłaty dla jego rodziców i dla spółki, w której udziały ma jego adwokat i wiceprezeska fundacji". Miliony złotych miały iść na "sprzęt do produkcji telewizyjnych i skarpetki".
CZYTAJ WIĘCEJ: "To miały być pieniądze przekazane pod stołem". Ujawniamy nowe kulisy dotacji dla Fundacji Profeto
"Jak wiemy, generalnie ksiądz O. po to jest księdzem, żeby handlować skarpetkami"
Do sprawy odniósł się w "Kropce nad i" w TVN24 Włodzimierz Czarzasty, wicemarszałek Sejmu, współprzewodniczący Nowej Lewicy.
- Jeżeli to się wszystko potwierdzi, a myślę, że się potwierdzi, to trzeba to nazywać prostymi słowami: dwóch przewalaczy, korzystając z różnego typu możliwości ich prominentnych przyjaciół w rządzie, korzystając z państwowych pieniędzy, łatwo się wzbogaciło - mówił. Oprócz księdza O. wymienił Pawła Szopę, twórcę i właściciela marki Red is Bad, który w piątek został zatrzymany w Dominikanie. Szopa był poszukiwany w związku ze śledztwem dotyczącym nieprawidłowości w Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych, w którym jest podejrzanym.
Odnosząc się do doniesień w sprawie księdza O., Czarzasty mówił: - Za 3,5 miliona złotych kupił skarpetki na handel, bo - jak wiemy - generalnie ksiądz O. po to jest księdzem, żeby handlować skarpetkami. Pięć milionów dał na studia telewizyjne, bo jak wiemy, każdy dobry ksiądz zwykle robi sobie studio telewizyjne - mówił dalej.
"Jeden z braci chyba się zagubił, a drugi chyba się popłakał"
Czarzasty odniósł się także do słów wicepremiera i szefa MON, a także prezesa Polskiego Stronnictwa Ludowego Władysława Kosiniaka-Kamysza, który zaproponował wyłonienie wspólnego kandydata koalicji rządowej w wyborach prezydenckich.
Zdaniem Czarzastego taka propozycja powinna zaniepokoić zwłaszcza politycznego partnera szefa MON, lidera Polski 2050 i marszałka Sejmu Szymona Hołownię. - Myślę, że pan Hołownia powinien usiąść nad brzegiem rzeki i zapłakać w związku z tym. Do przedwczoraj pan Kosiniak, mój kolega Władek, mówił, że fajnie, żeby był jeden kandydat i żeby to był Hołownia, to ja to rozumiałem - dwóch braci w walce na polu bitewnym, stojący koło siebie, jeden drugiego popiera - mówił.
- Ale przedwczoraj jeden z braci chyba się zagubił, a drugi się popłakał. Myślę, że muszą sobie to wyjaśnić - dodał.
Według Czarzastego propozycje takie jak ta wicepremiera powinno się zgłaszać "w odpowiednim gronie", a nie ogłaszać je najpierw publicznie.
Czarzasty o partii Razem: cieszę się, że nastąpiło rozwiązanie konfliktu
Czarzasty odniósł się także do tego, że kongres partii Razem zdecydował o opuszczeniu parlamentarnego klubu Lewicy i utworzeniu koła partii Razem w Sejmie.
- Obserwuję ten konflikt w partii Razem od kilku miesięcy. Cieszę się, że tam wreszcie nastąpiło rozwiązanie - powiedział.
- Adrian (Zandberg - red.) podjął taką decyzję, że generalnie mógł współrządzić i wziąć odpowiedzialność. Postanowił - powiem szczerze - siedzieć z boku i komentować. Moim zdaniem to nie jest dobra decyzja, czas pokaże - dodał.
Czarzasty o propozycji, aby Wigilia była dniem wolnym od pracy: powiem to, czego nie powinno się mówić
Czarzasty mówił także o propozycji złożonej przez jego ugrupowanie, aby Wigilia była dniem wolnym od pracy.
- Powiem państwu to pierwszy raz, z głębi serca. Całe życie pracowałem w prywatnym biznesie, w wydawnictwie. Jestem wydawcą, to nie jest tajemnica. Zawsze w Wigilię dziewczyny nie przychodziły do pracy. I teraz powiem to, czego nie powinno się mówić - a my żeśmy przychodzili, chłopy, jeden nawet kiedyś usnął pod choinką. I od rana było "wszystkiego najlepszego, zdrowie, zdrowie" - mówił. Dodał, że z jego doświadczenia wynika, iż w tym dniu i tak "żadnej roboty nie było".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24