|

"To miały być pieniądze przekazane pod stołem". Ujawniamy nowe kulisy dotacji dla Fundacji Profeto

Ośrodek Fundacji Profeto
Ośrodek Fundacji Profeto
Źródło: tvn24.pl

- Kiedy pojawiły się już pieniądze z funduszu, Jan przyszedł do mnie i powiedział, że ksiądz Michał musi zapłacić odpowiednim osobom od funduszu, co przy tym chodzą. Mieliśmy wymyślić, jak to zrobić, bo to miały być pieniądze przekazane pod stołem - mówi w rozmowie z tvn24.pl i OKO.press główny wykonawca ośrodka Fundacji Profeto budowanego za 100 milionów złotych z Funduszu Sprawiedliwości.

Artykuł dostępny w subskrypcji
  • Według obszernej relacji Piotra W., który również ma zarzuty w sprawie dotyczącej Funduszu Sprawiedliwości, inwestycja Fundacji Profeto była planowana jeszcze przed dojściem PiS do władzy. Już w 2017 roku - na trzy lata przed konkursem Funduszu Sprawiedliwości - ksiądz Michał O. miał wiedzieć, że dostanie pieniądze z resortu Zbigniewa Ziobry.
  • Przy okazji budowy Piotr W. - jak twierdzi - za wiedzą i aprobatą ks. O. i jego ojca, obracał lewymi fakturami, a zyskami z tego procederu - czyli pieniędzmi z Funduszu Sprawiedliwości - dzielił się z Profeto oraz z ojcem duchownego.
  • Ks. Michał O. z pomocą Piotra W. miał wyprowadzić 3,65 mln zł z Funduszu Sprawiedliwości dzięki fikcyjnemu najmowi działki.
  • Ustaliliśmy, że pierwsze śledztwo w sprawie dotacji dla Profeto prokuratura umorzyła w 2022 r., kiedy prokuratorem generalnym był Zbigniew Ziobro, znajomy ks. Michała O.
  • Dziś Piotr W. współpracuje z prokuraturą. Wersja, którą przedstawia, obala narrację ks. Michała O., a także polityków Suwerennej Polski, którzy od początku bronią dotacji dla Profeto, a działania nowych władz Ministerstwa Sprawiedliwości i prokuratury nazywają polityczną i antykościelną nagonką.

Piotr W. jest prezesem spółki Tiso, która w 2020 roku została wybrana przez Fundację Profeto na generalnego wykonawcę centrum pomocy dla ofiar przestępstw nazywanego Archipelagiem.

Pod koniec 2022 roku W. został aresztowany pod zarzutem wystawiania fałszywych faktur i oszustw podatkowych. W areszcie spędził niemal półtora roku. Przyznał się do stawianych mu przez śledczych zarzutów.

Dzisiaj Piotr W. - podobnie jak były szef Departamentu Funduszu Sprawiedliwości Tomasz Mraz - współpracuje z prokuraturą.

O postawieniu mu zarzutów także w śledztwie w sprawie dotacji dla Profeto informowaliśmy w tvn24.pl na początku kwietnia. Chodzi o pranie pieniędzy oraz o wyrządzenie szkody wielkich rozmiarów w obrocie gospodarczym.

Zarzuty i areszty dla osób związanych z dotacją dla Fundacji Profeto. Chodzi o 66 milionów złotych
Źródło: Maciej Knapik/Fakty TVN

Reporter tvn24.pl i reporterka OKO.press rozmawiali z Piotrem W. (nie zgodził się na ujawnienie nazwiska). Opowiedział nam swoją historię budowy Archipelagu.

Rekordowa dotacja

Przypomnijmy: znana z prowadzenia katolickich mediów Profeto dostała w 2020 roku z Funduszu Sprawiedliwości 43 mln zł na budowę centrum pomocy dla ofiar przestępstw. W kolejnych latach resort Zbigniewa Ziobry zwiększył dotację do rekordowych 98,8 mln zł. Zdążył wypłacić 66 mln: ostatnie transze zablokował nowy minister sprawiedliwości Adam Bodnar.

W wyniku śledztwa Prokuratury Krajowej w sprawie Funduszu Sprawiedliwości szefowi Profeto - ks. Michałowi O. - i kilkorgu urzędników ministerstwa postawiono zarzuty. Zdaniem śledczych urzędnicy w porozumieniu z księdzem doprowadzili do tego, że Profeto wygrała konkurs, chociaż nie spełniała warunków formalnych i merytorycznych.

Kolejne zarzuty dotyczą m.in. prania pieniędzy przez ks. Michała O.

Prokuratura domaga się też uchylenia immunitetu i aresztowania posła Suwerennej Polski Marcina Romanowskiego, który jako wiceminister nadzorował w tamtym czasie Fundusz Sprawiedliwości.

Jak ustaliliśmy, jeszcze za rządów Zjednoczonej Prawicy śledztwo w sprawie dotacji dla Profeto prowadziła Prokuratura Regionalna w Warszawie. Badano w nim dwa wątki: posługiwania się przez Fundację Profeto nierzetelnymi dokumentami w celu otrzymania dotacji z funduszu oraz oszukania Ministerstwa Sprawiedliwości przy budowie Archipelagu. W 2022 roku śledztwo zostało umorzone.

Fundacja Profeto w kwietniu 2020 r. wygrała konkurs Funduszu Sprawiedliwości. Za 43 mln zł miała wybudować centrum pomocy ofiarom przestępstw w warszawskim Wilanowie na ul. Dobrodzieja. To rekordowa dotacja w historii funduszu, zwiększana potem aneksami przez Romanowskiego do blisko 100 mln zł.

Prezes Fundacji Profeto ks. Michał O. w rozmowie z nami i licznych wywiadach utrzymywał, że o konkursie funduszu dowiedział się z ogłoszenia na stronie internetowej Ministerstwa Sprawiedliwości. Ofertę przesłał do resortu w rekordowe trzy dni, bo, jak tłumaczył, miał dobrą firmę, która szybko przelała na papier jego pomysł.

"Jak lewaki odejdą od władzy"

Według Piotra W. było zupełnie inaczej. Nasz rozmówca twierdzi, że wiedział o planach inwestycji, bo od prawie 20 lat znał się z ojcem duchownego, Janem, który również prowadzi firmę budowlaną.

- Jeszcze przed dojściem PiS do władzy, w 2015 roku, Jan powiedział mi, że "jak lewaki odejdą od władzy", to będzie ładna inwestycja. Nie chciał powiedzieć jaka, mówił, że syn to dogaduje. Jak PiS doszedł do władzy, to zaczęli szykować ten projekt. To było dawno przygotowane, projekt był bardzo bogaty. Oni to potem zmienili, okroili, przerobili tak, żeby to wyglądało przynajmniej trochę, że to będą jakieś pokoje dla poszkodowanych. To wszystko działo się przed konkursem Funduszu Sprawiedliwości. W 2017 mówił mi Jan, że od "szefa szefów" będą pieniądze na tę inwestycję księdza - relacjonuje Piotr W., prezes Tiso.

Jak mówi, "szefem szefów" w gronie księdza Michała O. nazywano Zbigniewa Ziobrę.

Mraz: Fundacja Profeto nie powinna brać udziału w konkursie
Źródło: TVN24

Piotr W. twierdzi też, że wiedział od początku, iż to jego firma będzie budować centrum pomocy.

- Jan miał u mnie 350 tysięcy złotych długu z innych budów. Powiedział mi, że jak wejdę na budowę Archipelagu, to będę sobie doliczał to do faktur i sobie ściągnę ten dług - mówi. To miało być 3 proc. od faktur wystawianych Profeto przez Tiso.

Według wersji przedstawionej nam zimą przez ks. Michała O., Tiso oraz dwie inne spółki budowlane zostały zarekomendowane przez doświadczonego w budowlance ojca duchownego, dlatego Profeto właśnie do nich przesłała zapytanie ofertowe. Tiso miała złożyć najlepszą ofertę, dlatego wygrała postępowanie i miała budować ośrodek.

Według Piotra W. postępowanie ofertowe było fikcją. Wiadomo było, że to Tiso ma wygrać i budować Archipelag.

- Księdza O. poznałem na spotkaniu wstępnym odnośnie oferty w biurze u mecenasa Wąsowskiego [obrońca ks. O., jego kancelaria obsługuje też Fundację Profeto i Archipelag - red.]. To było przed tym, jak wygraliśmy przetarg. Omawialiśmy jego warunki. Co trzeba wpisać w ofercie, żeby wygrać. To było ze dwa tygodnie przed ogłoszeniem konkursu na wykonawcę. Była pandemia, oni mówili, że puszczą to tylko w jakimś tam małym portalu, żeby jak najmniej ludzi to zobaczyło - mówi nam Piotr W.

- Tam był wymóg też, że firma nie może być karana. A ja byłem karany. Więc oni zmienili zapisy postępowania tak, że wystarczy oświadczenie o niekaralności, a nie zaświadczenie z KRK [Krajowy Rejestr Karny - red.]. Ksiądz Michał poprosił mnie, żebym poinformował znajomych, żeby jeszcze dwie oferty złożyć. Wiedziałem, że jak złożą na podstawie kosztorysu, to będą drożsi. Ja znałem dokładną kwotę, jaką tam trzeba było położyć. Podał mi to ksiądz - relacjonuje szef Tiso.

Jak twierdzi, choć to Tiso wygrała postępowanie, początkowo miała być generalnym wykonawcą Archipelagu tylko na papierze. Faktycznie budowę miał prowadzić ojciec księdza. Piotr W. w pewnym momencie dał mu nawet pełnomocnictwo do jednego z kont Tiso.

Archipelag - centrum pomocy budowane przez Fundację Profeto
Archipelag - centrum pomocy budowane przez Fundację Profeto
Źródło: "Fakty" TVN

"To Jan wybudował ten ośrodek"

W styczniu 2024 r. pytaliśmy ks. Michała O. o rolę jego ojca w budowie. Już wtedy mieliśmy informacje, że Tiso współpracowała z Janem, a firmy Jana i Piotra W. miały w przeszłości wspólne adresy. Wtedy duchowny przyznał jedynie, że ojciec rekomendował kilka firm budowlanych. Później, w lutym, tuż przed publikacją naszego tekstu, w dramatycznym oświadczeniu na YouTube ksiądz przyznał, że Jan nadzoruje budowę.

- Przecież my się nie znamy na budowlance. A on, mając swe doświadczenie, potężne w tej dziedzinie, wolontaryjnie, bezpłatnie prowadzi nadzór inwestorski nad tym, żeby wszystko było zgodnie ze sztuką budowlaną - mówił duchowny na nagraniu.

Według Piotra W. rola ojca księdza była daleko większa.

- Generalnie wszystko koordynował Jan, a ja za swoje trzy procent miałem się w ogóle do tej budowy nie dotykać. Ale na dłuższą metę tak się nie dało. Wykonawcy, którzy przyjeżdżali, nie chcieli rozmawiać bez prezesa firmy, więc mówię: "Jan, ja całe dnie poświęcam na to, szukam podwykonawców, załatwianie, jeżdżenie. Ja nie będę za trzy procent się bujał przy takiej budowie". De facto to Jan wybudował ten ośrodek. On przejął mojego podwykonawcę [po zatrzymaniu Piotra W. - red.], on wszystkim kierował. W papierach go nigdzie nie ma, ale jak pan kogokolwiek spyta z podwykonawców, z pracowników, to oni to potwierdzą. Całą budowę koordynował, prowadził, zamawiał. Zresztą są maile, faktury, zamówienia. Pisał je za mnie - mówi Piotr W.

Na dowód włącza komputer, wchodzi na skrzynkę pocztową Tiso i pokazuje nam maile przesłane z adresu mailowego firmy Jana. Ojciec duchownego przekazuje w nich faktury za materiały budowlane wystawiane przez podwykonawców na Tiso, a także przekazuje Tiso korespondencję z podwykonawcami. Wynika z nich, że to ojciec księdza dogadywał i koordynował zakup przynajmniej części materiałów budowlanych. W innym mailu Jan przesyła do Tiso skan uprawnień budowlanych kierownika budowy Archipelagu.

machaj 1 dron
Inwestycja Fundacji Profeto powstaje na ponad hektarowej działce przy ulicy Dobrodzieja w Wilanowie
Źródło: TVN24

Chcieliśmy zapytać ojca księdza o jego rolę w budowie centrum pomocy. Pojechaliśmy do jego firmy do podwarszawskiego Legionowa, ale nie znaleźliśmy tam żadnych śladów jej działalności. Właścicielka budynku poskarżyła się nam za to, że odbiera pocztę Jana, choć nigdy go nie widziała. Zadzwoniliśmy pod numer firmy znaleziony w internecie. Okazało się, że to domowy telefon rodziców ks. Michała.

- Bardzo proszę nie kontaktować się pod tym numerem, nie będziemy udzielać żadnych informacji - uciął rozmowę ojciec duchownego. Poinformowaliśmy go, że pytania przesłaliśmy mailem na adres jego firmy. Do chwili publikacji nie dostaliśmy na nie odpowiedzi.

O zaangażowaniu Jana w budowę chcieliśmy porozmawiać także z Markiem Święcickim, koordynatorem Archipelagu z ramienia Profeto. Kilkakrotnie dzwoniliśmy i pisaliśmy pod numer Święcickiego podany na stronie Profeto - bez skutku.

Patent na "wynajem działki"

W lutym tego roku opisaliśmy dziwny przepływ pieniędzy między Profeto, Tiso i zakonem sercanów.

Chodziło o działkę w Wilanowie kupioną w maju 2020 r. za 6,5 mln zł. To na tej działce jest budowany Archipelag. Jak wynika z księgi wieczystej, działkę podzielono tak, że w 7/13 jej właścicielem jest Profeto, a w 6/13 zakon.

Do kogo należą udziały w działce przy ulicy Dobrodzieja w Warszawie
Do kogo należą udziały w działce przy ulicy Dobrodzieja w Warszawie
Źródło: TVN24

Jak ustaliliśmy, spółka Tiso wynajęła część działki należącą do zakonu za, bagatela, 3,6 mln zł. Rzekomo po to, żeby spółka mogła trzymać tam swój sprzęt. Przelewy za wynajem szły na konto sercanów, ale Tiso w polu "beneficjent" wpisywała Fundację Profeto. Próbowaliśmy dociec, co stało się z tymi pieniędzmi. Gdyby faktycznie wróciły na konto Profeto, oznaczałoby to, że pieniądze z funduszu zostały wyprane - wróciły do fundacji jako czysta gotówka za wynajem terenu.

W czasie naszej rozmowy z ks. Michałem O., jeszcze przed jego aresztowaniem, to właśnie pytania o przelewy wyprowadziły sympatycznego do tej pory duchownego z równowagi. Ksiądz twierdził, że to sprawa między zakonem a Tiso i on żadnych szczegółów nie zna. Rzecznik sercanów przekonywał z kolei, że zakon żadnych pieniędzy nie dostał i wszystkie przelewy szły do Profeto. Gdzie więc podziało się 3,6 milona złotych?

Zdaniem Piotra W. wynajem działki od początku był fikcją. Jego zdaniem chodziło o wyprowadzenie pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości.

- Kiedy pojawiły się już pieniądze z funduszu, Jan przyszedł do mnie i powiedział, że ksiądz Michał musi zapłacić odpowiednim osobom od funduszu, co przy tym chodzą. Mieliśmy wymyślić, jak to zrobić, bo to miały być pieniądze przekazane pod stołem. Powiedziałem, że najprostszym rozwiązaniem, którego nie da się wykryć, będzie najem tej działki pod magazyny, kontenery i tak dalej. On mówi: "świetny pomysł". I tak zrobiłem, przelałem im pieniądze za tę działkę. To było 550 tysięcy złotych. Miałem sobie to potem dopisać do kolejnych faktur. Traktowałem to jako zapłatę za to, że jestem przy tej budowie - mówi nam szef Tiso.

Które "osoby od funduszu" miały być opłacone? Tego, jak mówi Piotr W., ani Jan, ani duchowny nie zdradzili. Pytanie w tej sprawie zadaliśmy Marcinowi Romanowskiemu, byłemu wiceministrowi sprawiedliwości.

Po pierwsze to on nadzorował fundusz w opisywanym przez nas okresie. Po drugie Prokuratura Krajowa w komunikacie w sprawie wniosku o uchylenie immunitetu Romanowskiemu informowała, że podejrzewa go m.in. o "wyrządzanie szkody w wielkich rozmiarach w mieniu Skarbu Państwa, w celu osiągnięcia korzyści osobistych i majątkowych". Chodzi o śledztwo dotyczące Funduszu Sprawiedliwości.

"Twierdzenie, że mogłem uzyskać jakąkolwiek korzyść w związku z tym konkursem jest insynuacją" - napisał nam w SMS-ie Romanowski.

Marcin Romanowski ma zostać aresztowany. Politycy PiS bronią posła Suwerennej Polski
Źródło: Arleta Zalewska/Fakty TVN

"Teraz trzeba puścić 3 miliony"

Według Piotra W. patent z fikcyjnym wynajmem na tyle się spodobał, że ks. Michał O. postanowił go powtórzyć.

- W 2021 roku, kiedy przyszła kolejna transza pieniędzy z funduszu, przyszedł do mnie ksiądz i powiedział, żeby tak samo jak wcześniej 550 tysięcy, to teraz trzeba puścić 3 miliony. Mówił, że wziął kredyt od księży na zakup działki i musi go spłacić. Uspokajał mnie, że będę sobie to potem doliczał do faktur i sobie te 3 miliony odbiorę. Wymyślił, że zmienimy tę umowę na wynajem działki przez Tiso. Zamiast 50 tysięcy miesięcznie będzie 100 tysięcy i okres wynajmu wydłużymy na cały okres budowy, czyli do końca 2023 roku. Byłem przekonany, że te pieniądze idą na konto Profeto, a nie konto sercanów. Dlatego w przelewach jako beneficjenta wpisywałem Profeto - mówi nam dzisiaj szef Tiso.

Wynajem działki to nowy wątek śledztwa w sprawie funduszu, którym interesuje się Prokuratura Krajowa. W komunikacie z 5 czerwca tego roku poinformowała, że postawiła ks. Michałowi O. kolejne zarzuty. Dotyczą "prania pieniędzy". Chodziło o opisane wyżej przelewy. Według śledczych Tiso przelała na konto zakonu w sumie 3,65 mln zł, a następnie ks. Michał O. przelał je na konto Fundacji Profeto. Prokuratura nie sprecyzowała jednak, czy przelewy były rozdzielone, tak jak to relacjonuje Piotr W., oraz czy ks. Michał O. faktycznie pierwsze 550 tys. wypłacił lub przelał innym osobom.

Przepływ pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości
Przepływ pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości
Źródło: TVN24

Chcieliśmy wyjaśnić, kto i za jakie pieniądze ostatecznie kupił działkę w Wilanowie. Rzecznik sercanów ks. Włodzimierz Płatek w rozmowie z nami twierdzi, że nie ma wiedzy na ten temat. Wie tylko o tym, że sercanie zaciągnęli na kupno działki kredyt w kurii generalnej księży sercanów w Rzymie. Po szczegółowe informacje odesłał nas do mec. Krzysztofa Wąsowskiego.

Wąsowski to obrońca księdza O., jego kancelaria świadczy również obsługę prawną dla Fundacji Profeto i projektu Archipelagu. Równocześnie - jak wynika z rejestru umów opublikowanych przez Ministerstwo Sprawiedliwości - w latach 2019-2023 kancelarie Wąsowskiego świadczyły dla resortu Ziobry usługi prawne. Zarobiły na tym ponad pół miliona złotych.

"Żadnych nielegalnych praktyk"

Wysłaliśmy do mec. Wąsowskiego ponad 20 szczegółowych pytań dotyczących m.in. działki w Wilanowie.

Na większość z nich nie odpowiedział. Choć sam posiada szczegółowe informacje o inwestycji Profeto, poinformował jedynie, że przekaże pytania księdzu O. przy następnym widzeniu (duchowny wciąż przebywa w areszcie), a ten zdecyduje, czy zechce się do nich odnieść.

Mecenas zaprzeczył, że kiedykolwiek spotkał się z Piotrem W. na żywo, poinformował jednak, że szef Tiso gościł w jego biurze. Adwokat twierdzi, że ani on, ani jego kancelaria nie przygotowywali umów na wynajem działki, ale jego kancelaria "pracowała nad przygotowaniem regulacji prawnej (porozumienia) tzw. "quod usum" dotyczącej zasad użytkowania nieruchomości przez jej współwłaścicieli (Prowincją Polską Księży Sercanów oraz Fundacją Profeto)".

"Podczas pracy przy obsłudze prawnej Fundacji Profeto, ani ja ani moi współpracownicy nie dostrzegliśmy żadnych nielegalnych praktyk ani ks. Michała O. [w oryginale odpowiedzi jest pełne nazwisko księdza - red.], SCJ ani osób związanych z Fundacją Profeto" - poinformował nas mec. Wąsowski.

A co z działką?

19 czerwca mec. Wąsowski udzielił na youtube’owym kanale wywiadu Wiktorowi Świetlikowi, byłemu dyrektorowi radiowej Trójki w czasie rządów PiS. Opowiedział w tym wywiadzie, jak to było z zakupem działki i kredytem. Tonem osoby szczerze zdziwionej i rozbawionej wręcz, że musi wyjaśniać takie oczywistości stwierdził: "Działka w sumie kosztowała 6,5 miliona złotych, oni [sercanie] wpłacili 3 miliony, Fundacja Profeto 3,5 miliona złotych jako tak zwany wkład własny do tego projektu. Księża sercanie, prowincja polska, pożyczyli te pieniądze, te 3 miliony z Rzymu, od kurii generalnej księży sercanów w Rzymie. To było dokładnie 700 tysięcy euro. I oni musieli po prostu oddać te 700 tysięcy euro. Zarobili na tym wynajmie od Tiso swojej części działki".

Adwokat wyjaśnił też okoliczności, w jakich dokonano przelewów. I tu również nie dostrzegł sensacji. Według Wąsowskiego pieniądze trafiły z konta sercanów na konto Profeto i z powrotem do sercanów z powodu "lepszych warunków przewalutowania".

W całym wywodzie mec. Wąsowskiego nie wybrzmiewa jednak najważniejsze: choć z Funduszu Sprawiedliwości nie można było kupować nieruchomości, to sercanie za pośrednictwem Tiso to zrobili, bo za pieniądze z dotacji spłacili kredyt na zakup części działki w Wilanowie.

Kolejna działka za pieniądze z funduszu

Według Piotra W. zarabianie na Funduszu Sprawiedliwości w czasie powstawania Archipelagu nie miało dotyczyć jedynie patentu z "wynajmem", ale również samej budowy. Miało chodzić o zawyżanie faktur.

- Faktura za szalunki [tymczasowe konstrukcje służące do stawiania ścian lub stropów - red.] była wystawiona zgodnie z kosztorysem i projektem na 150-180 tysięcy, ale one w rzeczywistości nie zostały wykonane w całości. W ten sposób pieniądze zostały na koncie Tiso, część miałem przekazywać pod stołem do Profeto i Jana. Z Janem ustalaliśmy, na czym można zaoszczędzić. Oddawałem mu część pieniędzy - wypłacałem i dawałem w gotówce. To było możliwe, bo nie musiałem rozliczać tej budowy na podstawie szczegółowego kosztorysu, tylko na podstawie etapów. Wtedy inwestora [czyli w tym przypadku Profeto - red.] nie interesuje, czy ja coś zrobiłem za 60 złotych, czy za 600 tysięcy - miałem wykonać etap. Każda firma próbowałaby to wykorzystać, ale wzięli mnie, znajomego, żebym się tymi oszczędnościami z nimi podzielił - mówi nam Piotr W.

Na przełomie 2021 i 2022 roku Krajowa Administracja Skarbowa (KAS) wpadła na trop oszustw podatkowych Tiso i fałszywych faktur wystawianych na rzecz firmy. W lutym 2022 roku zablokowała konta spółki Piotra W. Z relacji Piotra W. wynika, że na krótko przed akcją KAS ksiądz O. wpadł na jeszcze jeden pomysł, w jaki sposób wykorzystać pieniądze z funduszu. Znów chodziło o nieruchomość, a dokładnie o działkę sąsiadującą z tą, na której powstawał Archipelag. Profeto chciała zrobić na niej duży parking. Działkę za 4,924 mln zł miała kupić Tiso.

- Ja miałem kupić tę działkę, dopisać w fakturach ten dodatkowy koszt. A po zakończeniu budowy miałem aktem notarialnym zrobić darowiznę na Fundację Profeto. To było na przełomie roku 2021/22. Dzień przed wejściem KAS ten akt notarialny był przedstawiony. Jak się okazało, że jest kontrola KAS, to ksiądz Michał O. zadzwonił do właścicielki tego gruntu i odwołał to - wspomina Piotr W. Na dowód pokazuje nam umowę przedwstępną na zakup działki. W internecie znajdujemy też archiwalne ogłoszenie na sprzedaż tej działki za prawie identyczną kwotę, co w umowie.

Ośrodek Fundacji Profeto
Ośrodek Fundacji Profeto
Źródło: TVN24

"Weź ty się gdzieś schowaj"

Gdy w styczniu 2024 roku pytaliśmy księdza o problemy Tiso ze skarbówką, która zablokowała konta firmy, duchowny odcinał się od tych problemów.

- Jeżeli się rozliczał czy nie rozliczał z fiskusem, to nie jest nasza sprawa. Do pewnego momentu pan W. prowadził u nas budowę i za to żeśmy mu płacili - powiedział ks. O.

Z relacji Piotra W. wynika jednak, że interwencja KAS uruchomiła na budowie "kod czerwony". Szef Tiso, Jan i ks. Michał spotkali się na placu budowy, by omówić tę sytuację. Ksiądz wykonywał kolejne telefony - jak miał powiedzieć Piotrowi W. Jan dzwonił do "szefa szefów", czyli Zbigniewa Ziobry. Kolejnego dnia ojciec księdza zasugerował Piotrowi W., jak twierdzi nasz rozmówca, żeby ukrył się, najlepiej za granicą do czasu, aż "załatwią jakiegoś prokuratora, który weźmie sprawę".

Zapytaliśmy Zbigniewa Ziobrę o tę sytuację, a także o kontakty z księdzem Michałem i jego ojcem. Pytania wysłaliśmy na dwa adresy mailowe Ziobry dostępne na stronie Sejmu. Odpowiedzi nie dostaliśmy. Skontaktowaliśmy się również z kancelarią Kopeć & Zaborowski, która wielokrotnie reprezentowała byłego ministra sprawiedliwości. Mecenas Aleksandra Pyrak-Pankiewicz poprosiła o przesłanie pytań do Ziobry na jej adres mailowy, co uczyniliśmy. Pytania pozostały bez odpowiedzi.

cnb1
"Jakby dysponowali własnymi pieniędzmi". Komentarze do nowych nagrań w aferze Funduszu Sprawiedliwości
Źródło: TVN24

Piotr W. przyznaje, że zgodził się na ten układ, bo obawiał się aresztowania. Najpierw ukrywał się w Polsce, po kilku miesiącach wyjechał za granicę. Twierdzi, że w międzyczasie duchowny oraz jego ojciec odcięli się od niego. Profeto rozwiązała umowę z Tiso i już bez postępowania ofertowego wybrała nowego generalnego wykonawcę Archipelagu.

- Ukryłem się i dałem pełnomocnictwo bratankowi, żeby mógł prowadzić budowę jako Tiso. Lampka mi się zaświeciła, jak Profeto odstąpiła od umowy. Potem przestali reagować na próby kontaktu - wspomina Piotr W. Dodaje, że Jan dogadał się z inną spółką, która na ulicy Dobrodzieja była podwykonawcą.

- Myślę, że ojciec i ksiądz doszli do wniosku, że jak mnie zamkną, to nieprawidłowości nie wyjdą na jaw. Oni sobie dokończą budowę i wtedy nie będą musieli zwracać kasy do funduszu ani płacić kary - komentuje Piotr W.

W grudniu 2022 roku W. wrócił do Polski i oddał się w ręce śledczych. - Już na pierwszym przesłuchaniu do wszystkiego się przyznałem - zaznacza.

Przestępstwa, które wytropiła KAS i o które do dziś podejrzewa go prokuratura, to lewe faktury wystawiane dla Tiso przez spółki Koftis i Desork. W rozmowie z nami W. tłumaczy, że firmy powstały, by kreować koszty dla Tiso, które gotówką opłacało zatrudnianych na czarno obywateli Ukrainy, na różnych budowach. - Miałem do nich [spółek - red.] pełnomocnictwa, sam wszystko prowadziłem - przyznaje W.

Według Piotra W. fikcyjne spółki miały związek z budową na ul. Dobrodzieja - były zgłoszone do Profeto jako podwykonawcy Tiso. Ale prowadzący sprawę prokurator Jarosław Szarkowski z Prokuratury Regionalnej w Warszawie według Piotra W. nie chciał podjąć tego wątku.

- Prokurator wskazał, że to śledztwo nie dotyczy Jana i księdza, ale Tiso, Koftisu i Desorku - wspomina W. Dodaje, że już po tym, jak został aresztowany, Jan miał grozić jego rodzinie. Według szefa Tiso ojciec duchownego domagał się zapewnień, że W. nie ujawni szczegółów ich współpracy przy budowie Archipelagu. - Pojechał do mojej byłej żony. Powiedział, że jak się rozpi....lę, coś powiem, to poznajduję je - żonę i córkę - w czarnych workach. Ona mi to na widzeniu powiedziała - twierdzi W.

0706N207X PUPIEC FS
Afera Funduszu Sprawiedliwości. Czy ziobryści powinni stanąć przed sądem? Wyniki sondażu ich nie ucieszą
Źródło: Tomasz Pupiec/Fakty po Południu TVN24

Prokuratura Ziobry umarza śledztwo

Prokurator Szarkowski, którego pytamy o rzekomą niechęć do podjęcia w śledztwie wątków związanych z Fundacją Profeto, zaprzecza. Twierdzi, że jako podejrzany Piotr W. miał pełną swobodę wypowiedzi i nie zgłaszał zastrzeżeń co do treści złożonych wyjaśnień.

Piotr W. twierdzi jednak, że śledczy tak kierował rozmową, by w protokole nie było informacji, które mogłyby zaszkodzić inwestycji Profeto. Bo wówczas dotacja z Funduszu Sprawiedliwości musiałaby zostać wstrzymana.

Jak ustaliliśmy, prokurator Szarkowski równolegle z postępowaniem w sprawie faktur dla Tiso prowadził inne śledztwo, wydzielone ze sprawy Piotra W. Dotyczyło już bezpośrednio budowy ośrodka na ulicy Dobrodzieja przez Fundację Profeto. O tym śledztwie do tej pory nie było publicznie wiadomo.

Na kilka miesięcy przed zatrzymaniem W., we wrześniu 2022 roku, Szarkowski umorzył to postępowanie. Uzasadnienie? Brak znamion czynu zabronionego.

Prokuratura Regionalna w Warszawie poinformowała nas, że badano w nim dwa wątki: posługiwania się przez Fundację Profeto nierzetelnymi dokumentami w celu otrzymania dotacji z Funduszu Sprawiedliwości (art. 297 par. 1 Kodeksu karnego) oraz oszukania Ministerstwa Sprawiedliwości przy realizowaniu umowy na budowę Archipelagu (art. 286 par. 1 w zw. z art. 294 par. 1 Kk). To stawiało pod znakiem zapytania całą przekazaną Profeto do tamtej chwili dotację (59,3 mln zł).

W maju 2024 r. TVP ujawniła nagranie z rozmowy ówczesnego dyrektora Departamentu Funduszu Sprawiedliwości oraz wiceministra Marcina Romanowskiego. Wspominają w nim o "poświadczeniu nieprawdy" oraz o "oszustwie" przy budowie ośrodka Fundacji Profeto.

Mraz mówi Romanowskiemu, że ks. O. przedstawił ministerstwu faktury za roboty warte milion złotych, które nie zostały wykonane. I że stawia to resort w złym świetle. "My im dosypujemy dwa razy w roku, a oni obracają bańkę" - komentuje Mraz.

"No to tym bardziej musimy to skończyć. Trzeba to skończyć, takie są fakty. Rozumiesz. (…) Nawet już teraz dosypmy im" - odpowiada Romanowski.

rozmowa nagranie
Tomasz Mraz z Marcinem Romanowskim o Fundacji Profeto. "Ta bańka powinna być do zwrotu"

Rzeczywiście. Resort Zbigniewa Ziobry w 2022 i 2023 roku trzykrotnie zwiększał dotację dla Archipelagu. 15 kwietnia 2022 - czyli w momencie, gdy prokuratura badała spółkę Tiso po zawiadomieniu KAS - podpisał aneks do umowy z Profeto. "Dosypał" do inwestycji 12,6 mln zł. W maju 2023 roku kolejne 26,8 mln zł.

Od 2020 roku dotacja dla fundacji duchownego wzrosła łącznie z 43 mln do 98,8 mln zł. Ministerstwo zdążyło wypłacić Profeto 66 mln zł, potem zmieniła się władza i wypłaty zablokowano.

Umorzone śledztwo Prokuratury Regionalnej podjęła już po zmianie władzy Prokuratura Krajowa. 6 marca 2024 włączyła akta do szerszego postępowania w sprawie nadużyć w Funduszu Sprawiedliwości.

Według obszernej relacji Piotra W., który również ma zarzuty w sprawie dotyczącej Funduszu Sprawiedliwości, inwestycja Fundacji Profeto była planowana jeszcze przed dojściem PiS do władzy. Już w 2017 roku - na trzy lata przed konkursem Funduszu Sprawiedliwości - ksiądz Michał O. miał wiedzieć, że dostanie pieniądze z resortu Zbigniewa Ziobry.

Przy okazji budowy Piotr W. - jak twierdzi - za wiedzą i aprobatą ks. O. i jego ojca, obracał lewymi fakturami, a zyskami z tego procederu - czyli pieniędzmi z Funduszu Sprawiedliwości - dzielił się z Profeto oraz z ojcem duchownego.

Ks. Michał O. z pomocą Piotra W. miał wyprowadzić 3,65 mln zł z Funduszu Sprawiedliwości dzięki fikcyjnemu najmowi działki.

Ustaliliśmy, że pierwsze śledztwo w sprawie dotacji dla Profeto prokuratura umorzyła w 2022 r., kiedy prokuratorem generalnym był Zbigniew Ziobro, znajomy ks. Michała O.

Dziś Piotr W. współpracuje z prokuraturą. Wersja, którą przedstawia, obala narrację ks. Michała O., a także polityków Suwerennej Polski, którzy od początku bronią dotacji dla Profeto, a działania nowych władz Ministerstwa Sprawiedliwości i prokuratury nazywają polityczną i antykościelną nagonką.

Czytaj także: