Uniwersytet Jagielloński przekazał mieszkającym w akademikach uchodźcom z Ukrainy, że do 31 sierpnia muszą się wyprowadzić. Według lokalnych mediów, uczelnia miała jako przyczynę podawać "zakończenie finansowania" pomocy. Teraz rzecznik UJ w rozmowie z TVN24 wyjaśnia, że budynki zostały rok temu sprzedane i muszą zostać udostępnione nowemu właścicielowi. - Będziemy musieli z tych budynków wykwaterowywać powoli te osoby - przyznał Adrian Ochalik. Nie wyklucza, że dla ludzi tych znajdzie się miejsce w innych akademikach UJ.
W dwóch akademikach przy ulicy Kamionka mieszka 163 uchodźców z Ukrainy. Jest wśród nich 70 dzieci, a większość dorosłych to kobiety. Informację o konieczności wyprowadzki do 31 sierpnia dostali w pierwszym tygodniu miesiąca. Reporter TVN24 Marcin Kwaśny, relacjonujący sprawę, po rozmowach z uchodźcami zwrócił uwagę, że w ich ocenie sygnał o zmianach dotarł zbyt późno, zostawiając im mało czasu na przygotowanie się.
Urząd wojewódzki: pieniądze są, ale...
Jak podają lokalne media, Uniwersytet Jagielloński tłumaczył decyzję zakończeniem finansowania pomocy.
"Z przykrością informujemy, że budynek Uniwersytetu Jagiellońskiego przy ul. Kamionka 11 w Krakowie, gdzie obecnie mieszkacie, będzie czynny tylko do 31 sierpnia 2022 roku. Po tym terminie UJ jest zmuszony do zamknięcia Domu z powodu zakończenia finansowania Waszego pobytu w naszej placówce. Zakończenie finansowania i zamknięcie domu oznacza dla Was konieczność znalezienia nowego zamieszkania i źródła dochodu, a także przeprowadzki do 31 sierpnia 2022 roku" – taki list, według "Gazety Krakowskiej", mieli otrzymać Ukraińcy.
Joanna Paździo, rzeczniczka wojewody małopolskiego, zapewnia, że pieniądze są, ale konieczne jest złożenie wniosku. Potwierdziła, że Urząd Wojewódzki został poinformowany o decyzji uczelni. - W tym momencie formalnie aktualizujemy bazę, czyli zbieramy od uczelni deklaracje, które miejsca, w których akademikach będą dostępne. Podjęliśmy decyzję, że aby te działania mogły być elastyczne ze strony uczelni i naszej, to małymi krokami aneksujemy umowy. Kolejny aneks będzie na krótki czas, żeby móc pozwolić uczelni na szybkie wycofanie się z takich kroków, bo widzimy, że sytuacja się zmienia - tłumaczy Paździo.
Rzecznik UJ: budynki trzeba "udostępnić" nowemu właścicielowi
W rozmowie z reporterem TVN24 rzecznik UJ Adrian Ochalik wyjaśnił, że akademiki przy ulicy Kamionka zostały w zeszłym roku wystawione na sprzedaż. Nabywca ma uzyskać dostęp do nich od października. – W październiku znalazł się kupiec. Potem wynikła potrzeba, żeby te budynki udostępnić – tłumaczy Ochalik. I dodaje: - Będziemy musieli z tych budynków wykwaterowywać powoli te osoby, żeby można im było znaleźć (miejsce), może w naszych nowych akademikach.
Jak dodał rzecznik, obecnie w sześciu akademikach UJ na terenie Krakowa przebywa 501 uchodźców.
W czwartek w akademikach przy ulicy Kamionki ma się odbyć spotkanie z kanclerzem Uniwersytetu Jagiellońskiego w sprawie wykwaterowania uchodźców. Jak ustalił reporter TVN24 Marcin Kwaśny, do Krakowa wraca też rektor uczelni, który przerwał w tym celu urlop. – Mamy deklarację ze strony Uniwersytetu Jagiellońskiego, że dołoży wszelkich starań i porozmawia z każdą z tych rodzin z osobna, by dla tych ludzi znaleźć jakieś alternatywne miejsca – mówił Kwaśny.
Wolontariusze: to dla nich dość traumatyczne
Jak podkreślają pracujący z uchodźcami wolontariusze, taka zmiana to duża trudność dla uchodźców. Przypominają, że większość z nich pracuje i podpisała deklarację o gotowości do ponoszenia opłat za zakwaterowanie, "chcieliby tylko wiedzieć, w jakiej części".
- Wszystkie dzieci znalazły tu miejsca w żłobkach, przedszkolach i szkołach, zasymilowały się. To dla nich dość traumatyczne, że w ciągu kilku tygodni muszą opuścić nowe "stare" miejsce i zacząć na nowo poznawać inne dzieci – zauważa jedna z wolontariuszek.
Uchodźczyni: spotykamy się z problemami
- Przyjechałam tutaj z czwórką dzieci w wieku od dwóch do ośmiu lat i mężem, który jest prawosławnym duchownym. Jest też z nami teściowa. Chcielibyśmy wynająć mieszkanie, szukamy go. Jednak spotykamy się z problemami - opowiada pani Waleria, jedna z Ukrainek mieszkających obecnie w akademiku przy ul. Kamionka.
Jak dodaje, "kiedy coś znajdujemy dla naszej dużej rodziny, właściciele często pytają, ile mamy dzieci". - Kiedy mówię, że czworo, to nam odmawiają. Zarówno w Krakowie, jak i gdzieś pod miastem – mówi.
Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: TVN24