Na jutrzejszych inauguracyjnych posiedzeniach Sejmu i Senatu prezydent wygłosi przemówienie o stanie państwa. - To nawiązanie do tradycji II RP - tłumaczył w TVN24 prezydencki doradca Tomasz Nałęcz, podkreślając, że Bronisław Komorowski - w przeciwieństwie do swoich poprzedników: Aleksandra Kwaśniewskiego i Lecha Kaczyńskiego - chce wystąpić w obu izbach parlamentu.
Jutro odbędzie się inauguracyjne posiedzenie VII kadencji Sejmu. Nowi posłowie złożą ślubowanie, wybiorą nowego marszałka oraz wicemarszałków. Swoje wystąpienie podczas uroczystości zapowiedział prezydent Bronisław Komorowski (o godz. 11 w Sejmie i o godz. 17 w Senacie).
"To nie będzie exposé"
Było piękną tradycją w II RP, że głowa państwa pojawiała się w Sejmie i Senacie i wygłaszała dość kurtuazyjne przemówienie. Tomasz Nałęcz, doradca prezydenta
Pytany, czy pomagał Komorowskiemu pisać przemówienie, odpowiedział, że nie, bo to jest wystąpienie głowy państwa. Ujawnił jednak o czym będzie. - O stanie państwa, o tym, w jakim momencie się znajdujemy, co jest dla nas najważniejsze w bliższym i dalszym czasie - powiedział Nałęcz, zastrzegając jednocześnie, że nie będzie to wytyczenie zadań, czy danie rządowi wskazówek.
Nałęcz wytłumaczył też po co w ogóle prezydent będzie przemawiał we wtorek w Sejmie i Senacie.
Nawiązanie do II RP
Według prezydenckiego doradcy, Komorowski swoim wystąpieniu chce nawiązać do tradycji II RP, kiedy to "prezydent pojawiał się na pierwszym posiedzeniu Sejmu i Senatu i wygłaszał inauguracyjne orędzie".
- Było piękną tradycją w II RP, że głowa państwa pojawiała się w Sejmie i Senacie i wygłaszała dość kurtuazyjne przemówienie - powiedział Nałęcz. - To kontynuowali prezydenci III RP, ale z charakterystyczną wybiórczością, prezydent Aleksander Kwaśniewski przychodził do Sejmu, ani razu nie był w Senacie, prezydent Lech Kaczyński był w Senacie, ani razu w Sejmie. Prezydent Bronisław Komorowski postanowił nawiązać do dawnej tradycji, żeby pokazać, że Polska stoi zgodą i harmonią.
Zdaniem Nałęcza, jutrzejszy dzień w Sejmie będzie spokojny, chyba że "ktoś postanowi zrobić sobie mocne wejście".
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/fot. PAP Tomasz Gzell