Andrzej Duda nie rozmawiał jeszcze z Donaldem Trumpem, ale "niewykluczone, że w najbliższym czasie kontakt, rozmowa się odbędzie" - mówił w "Kawie na ławę" doradca prezydenta Mieszko Pawlak. Marcin Horała (PiS) przyznał, że wstał w Sejmie, gdy rozległy się oklaski dla Trumpa, ale "szybko usiadł", bo była to "nadmiarowa" reakcja. Z kolei Krzysztof Hetman z PSL ocenił, że "trzeba być czujnym wobec nowej administracji Trumpa", a wiceszef MSZ Andrzej Szejna ocenił przedstawiony przez przyszłego wiceprezydenta USA plan pokojowy za "niezgodny z polskim interesem".
Donald Trump wygrał wybory prezydenckie w USA, pokonując kandydatkę demokratów i obecną wiceprezydentkę Kamalę Harris. 20 stycznia zostanie zaprzysiężony i wróci do Białego Domu.
Mieszko Pawlak (Kancelaria Prezydenta), Katarzyna Lubnauer (Nowoczesna, KO), Anna Bryłka (Konfederacja), Marcin Horała (PiS), Krzysztof Hetman (PSL) i Andrzej Szejna (Lewica) w "Kawie na ławę" oceniali, co dla Polski może oznaczać prezydentura Donalda Trumpa.
Doradca prezydenta: nie było jeszcze rozmowy między Dudą a Trumpem
"Gazeta Wyborcza" poinformowała trzy dni po wyborach, że prezydent Andrzej Duda poleci w piątek do Stanów Zjednoczonych, gdzie spotka się z Donaldem Trumpem.
W "Kawie na ławę" Mieszko Pawlak powiedział, że "nie były organizowane żadne przeloty ani żadna wizyta w taki sposób, jak to było opisane w 'Gazecie Wyborczej'". Dodał, że nie odbyła się jeszcze rozmowa telefoniczna na linii Andrzej Duda - Donald Trump.
- Oczywiście niewykluczone, że w najbliższym czasie kontakt, rozmowa się odbędzie. Urzędnicy kancelarii rzeczywiście podejmowali pewne działania analizujące, jak by to mogło wyglądać, jaka byłaby długość przelotów, to zupełnie nieformalne sprawdzenie na przyszłość. Natomiast to, co zostało opisane o jakimś rzekomym wylocie w piątek wieczorem, to jest absolutna nieprawda i taka wizyta nie była organizowana - powiedział Mieszko Pawlak.
Ocenił, że "rola prezydenta jako najdłużej sprawującego swój urząd polityka w Polsce, głowy państwa polskiego, ale też osoby, która ma bardzo dobre relacje osobiste z Trumpem, będzie kluczowa".
Horała o oklaskach dla Trumpa w Sejmie: wyszło trochę nadmiarowo
W powyborczy poranek wyniki wskazywały już na wyraźną przewagę Trumpa. Podczas posiedzenia polskiego Sejmu posłowie PiS i Konfederacji wstali z miejsc i zaczęli klaskać. Część z nich skandowała: "Donald Trump".
Marcin Horała przyznał, że sam "w pierwszym odruchu" wstał. - Można taką drobną uprzejmość szefowi sojuszniczego państwa wyświadczyć, ale dosyć szybko usiadłem, bo faktycznie uważam, że wyszło trochę nadmiarowo - powiedział polityk PiS.
- Myślę, że to była zrozumiała emocja, bo (...) z punktu widzenia interesu Polski Donald Trump to lepszy wybór niż Kamala Harris. Natomiast jest to prezydent obcego państwa, które ma swoje interesy, więc choć one są w znacznej mierze zbieżne z naszymi, to jednak nie w stu procentach i różnie może być przez najbliższe cztery lata - dodał.
Wiceszef MSZ: jesteśmy lojalnym sojusznikiem Ukrainy
Wiceprezydent elekt J.D. Vance przedstawił pod koniec września założenia planu Trumpa na zakończenie wojny w Ukrainie. Mówił o potrzebie utworzenia strefy zdemilitaryzowanej na linii demarkacyjnej między Rosją i Ukrainą. Według Vance'a ta linia "musiałaby być mocno ufortyfikowana, żeby Rosjanie nie dokonali kolejnej inwazji". Z kolei Moskwa "otrzymałaby od Kijowa gwarancję neutralności Ukrainy pozostającej poza NATO i tego typu instytucjami sojuszniczymi". Sugerował też, że "konflikt trwa, bo zarabiają na nim amerykańskie firmy zbrojeniowe i instytucje finansowe".
Wiceszef MSZ Andrzej Szejna (Lewica) powiedział, że dla Polski są do przyjęcia wyłącznie te rozwiązania, które są do przyjęcia przez Ukrainę. - Jesteśmy lojalnym sojusznikiem, partnerem i adwokatem nie tylko członkostwa Ukrainy w NATO, ale i oczywiście w Unii Europejskiej - powiedział.
- W mojej osobistej ocenie sytuacja, w której terytoria okupowane dziś przez Rosję nagle jej przypadają, a Ukraina nie ma możliwości wstąpić do NATO, jest niezgodna z polskim interesem - dodał Szejna.
Hetman (PSL): trzeba być czujnym wobec nowej administracji Trumpa
Krzysztof Hetman (PSL) uważa, że administracja Joe Bidena "dawała więcej spokoju, potwierdzała wszelkiego rodzaju sojusze". - Natomiast wszyscy wiemy, już wypowiedzianych zostało milion słów na temat nieprzewidywalności pana prezydenta Donalda Trumpa. Trudno powiedzieć, w którym kierunku to pójdzie. (...) Z punktu widzenia Polski to, co dzisiaj na razie jest przeciekiem czy też jest planem, który wygłosił J.D. Vance, który ma być wiceprezydentem, jest z punktu widzenia polskiego, już nie mówię o ukraińskim, absolutnie nieakceptowalny - mówił polityk.
- Legalizacja odebrania części terytorium Ukrainy na rzecz Rosji jest po prostu dla nas niezwykle niebezpiecznym precedensem. (...) Jeśli duża część Ukrainy ma być zdemilitaryzowana, to pytanie, kto będzie gwarantował bezpieczeństwo tej Ukrainie - mówił Hetman.
Dodał, że "naprawdę trzeba połączyć siły, żeby być bardzo czujnym wobec nowej administracji Donalda Trumpa".
Bryłka (Konfederacja): Ukraina nie jest priorytetem dla Stanów Zjednoczonych
Anna Bryłka z Konfederacji mówiła, że należy pamiętać, że wojna w Ukrainie "to nie jest priorytet administracji Stanów Zjednoczonych". - Na pierwszym miejscu są Chiny i to jest w polityce zagranicznej Stanów Zjednoczonych priorytet. Później Bliski Wschód, Ukraina. Mniej więcej tak to się układa - powiedziała.
Pytana, czy jest to odpowiedni moment na negocjacje pokojowe, kiedy Rosja zajmuje znaczną część Ukrainy, Bryłka powiedziała: - Pytanie, które należy sobie postawić jest takie, czy jeśli ta wojna będzie trwała jeszcze dłużej, to te warunki pokojowe będą bardziej korzystne dla Ukrainy czy nie.
Lubnauer (KO): Trump ma podejście transakcyjne
Katarzyna Lubnauer (Nowoczesna, KO) była pytana, czy w obozie rządzącym nie ma poczucia niepokoju po "ostrych słowach" w kierunku Donalda Trumpa ze strony Donalda Tuska czy Radosława Sikorskiego. - W polityce pada mnóstwo często ostrych słów, a potem karawana idzie dalej. (...) Trump przede wszystkim ma podejście transakcyjne do większości spraw dotyczących stosunków międzynarodowych - uważa Lubnauer.
- Bezpieczeństwo dla nas jest ważne, ale nie możemy cały czas liczyć na to tylko, że będzie za nie odpowiadać Ameryka. Musimy też zdać sobie sprawę z tego, że będziemy więcej wiedzieć wtedy, kiedy rzeczywiście zobaczymy otoczenie Trumpa. Poprzednio przecież wszyscy ci ludzie, którzy byli w otoczeniu Trumpa, po odejściu Trumpa bardzo krytycznie podchodzili do jego działań, łącznie z wiceprezydentem. W związku z tym teraz pytanie, kim on się otoczy. I dopiero jak poznamy tych ludzi, poznamy ich poglądy, dowiemy się, jaki jest ich pogląd na temat NATO i Ukrainy, to będziemy więcej wiedzieć - powiedziała.
Źródło: TVN24