Cicha epidemia osteoporozy. Tylko jeden na 10 chorych jest leczony

Osteoporoza już nie jest straszna
Dr n. med. Katarzyna Skórzewska w podcaście "MenoPower" Adrianny Otręby
Ten problem dotyczy ponad 2,3 miliona mieszkańców Polski, głównie kobiet po menopauzie. Leczy się mniej niż co dziesiąta osoba, która się z nim zmaga - głównie dlatego, że mniej niż co czwarta jest w ogóle zdiagnozowana. Ci, którzy trafiają do lekarza, rzadko stosują się do zaleceń. Tymczasem osteoporoza, bo o niej mowa, może być śmiertelnie niebezpieczna. Dlaczego?
Kluczowe fakty:
  • W Polsce na osteoporozę choruje ponad 2,3 miliona osób - ta liczba zwiększa się z roku na rok. 20 października obchodzimy Światowy Dzień Osteoporozy.
  • Najbardziej narażone na osteoporozę są kobiety po menopauzie. Tematowi klimakterium poświęcony jest cykl MenoPOWER Adrianny Otręby w TVN24+.
  • Eksperci apelują o obowiązkowy screening w POZ, program krajowy i system opieki po złamaniach.
  • Ministerstwo Zdrowia zapowiada wdrożenie ogólnopolskiego programu diagnostyki osteoporozy.
  • Więcej tekstów o podobnej tematyce znajdziesz w zakładce "Zdrowie" w tvn24.pl.

Osteoporoza stanowi gigantyczne wyzwanie dla ochrony zdrowia, twierdzą eksperci. - W Polsce, według obliczeń Narodowego Funduszu Zdrowia, choruje na nią 2,3 miliona osób. Ta liczba się zwiększa z roku na rok, bo w sprawozdaniu NFZ z 2018 roku znajdziemy liczbę dwóch milionów. Trzy czwarte pacjentów to kobiety w wieku 50 plus. Dramatyczne jest to, że leczy się w sposób stały do 200 tysięcy pacjentów, czyli poniżej 10 procent. Cała ogromna grupa pozostaje bez leczenia. Mało tego, rozpoznawalność tej choroby to jest 23 procent-– alarmował pod koniec września w Sejmie  prof. dr hab. n. med. Piotr Głuszko, specjalista chorób wewnętrznych i reumatologii.

OGLĄDAJ: "Menopauza? To, co słyszałam, przygotowywało mnie na katastrofę"
pc

"Menopauza? To, co słyszałam, przygotowywało mnie na katastrofę"

Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji

Diagnoza jest dopiero po złamaniu

Jednym z podstawowych problemów związanych z opieką nad pacjentami z osteoporozą jest to, że choroba rzadko kiedy jest wykrywana na etapie badań profilaktycznych. Zwykle diagnozę stawia się dopiero wtedy, kiedy dochodzi do najbardziej dramatycznych następstw postępującej już od lat degeneracji kości. - Nie może być tak, że w osteoporozie rozpoznanie jest dopiero, jak się złamie kręgosłup albo kończyna, i ta szkoda już jest gigantyczna - mówiła prof. Alicja Chybicka, przewodnicząca podkomisji stałej do spraw zdrowia osób starszych.

To jednak tylko wierzchołek góry lodowej, bo wiele chorych pozostaje niezdiagnozowanych nawet pomimo złamania. - Po pierwszym złamaniu w najbliższym roku grozi tak zwane złamanie nieuchronne. Ogromna większość chorych po złamaniach nie otrzymuje nawet informacji, że może to być osteoporoza - mówił profesor Głuszko.

W jego ocenie w szpitalach powinni być konsultanci - fizjoterapeuci, który u osób po złamaniach zidentyfikują przypadki wymagające dalszej diagnostyki i pokierują na nią pacjenta. - To działa wszędzie w Europie, z wyjątkiem naszego kraju - powiedział profesor.

OGLĄDAJ: "Pacjentki wolą mieć chorobę psychiczną niż menopauzę"
pc

"Pacjentki wolą mieć chorobę psychiczną niż menopauzę"

Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji

Pielęgniarki powinny mierzyć, a nie pytać

Kluczową kwestią pozostaje jednak to, by osteoporozę zdiagnozować już wtedy, kiedy do złamania jeszcze nie doszło. Tu, zdaniem ekspertów, ogromną rolę mogłaby odegrać podstawowa opieka zdrowotna. - Konsultant krajowa w dziedzinie reumatologii (prof. Brygida Kwiatkowska - red.) przedstawiła wnioski, które dotyczą konieczności włączenia do badań lekarzy z POZ poprzez obowiązkowy coroczny pomiar wzrostu pacjentów w grupie 50 plus i kierowanie do poradni chorób reumatologicznych wszystkich chorych, u których wzrost zmniejszył się powyżej 4 procent - mówiła w Sejmie Dominika Janiszewska-Kajka, zastępca dyrektora Departamentu Lecznictwa Ministerstwa Zdrowia.

- W POZ pielęgniarka powinna mierzyć wzrost, a one tylko pytają: ile pani ma wzrostu? A to już wystarczy, żeby wychwycić utratę o 3-4 centymetry i skierować do diagnostyki - podkreślał prof. Piotr Głuszko.

Eksperci mówią też, że lekarz ortopeda powinien mieć obowiązek wystawiania skierowania do poradni osteoporozy w przypadku każdego złamania niskoenergetycznego. Kolejnym postulatem jest zwiększenie dostępności diagnostyki osteoporozy. Konsultant krajowa ds. reumatologii, wraz z Polskim Towarzystwem Reumatologicznym jest w trakcie opracowywania polskiego programu diagnostyki osteoporozy. Jego celem ma być poprawa wykrywalności tej choroby, głównie poprzez wprowadzenie badań screeningowych.

W Polsce działa już program profilaktyki dla wykrywania osteoporozy, który jest skierowany do samorządów lokalnych. W ubiegłym roku w ramach tego programu sfinansowano około 22 tysięcy badań. W 10 proc. przypadków postawiono rozpoznanie osteoporozy.

Jak leczy się osteoporozę?

- Dostępność do leków jest dosyć szeroka - podkreślała w Sejmie Dominika Janiszewska-Kajka. Problem polega jednak na tym, że tych, które są sprzedawane w aptekach, wielu pacjentów nie wykupuje. - Wartość refundacji świadczeń udzielonych z powodu osteoporozy w 2024 roku wyniosła 126 milionów złotych dla 270 tysięcy pacjentów. Jeśli chodzi o recepty, to realizowało je 197 tysięcy pacjentów, a wartość refundacji wyniosła 108 mln zł. Przy tak małej liczbie pacjentów realizujących recepty na leki bardzo istotne jest to, że tylko 40 procent przyjmuje te leki zgodnie z zaleceniami. Problem adherencji jest bardzo ważny - zauważyła.

W 2024 roku refundacją został objęty pierwszy lek biologiczny romosozumab, stosowany w leczeniu najcięższych przypadków osteoporozy. Leczenie trwa rok i odbywa się pod ścisłą kontrolą kliniki. Nowa terapia hamuje destrukcję kości i poprawia jej strukturę. W ramach programu lekowego otrzymuje ją w Polsce około 200 pacjentów. Jednym z ośrodków, które prowadzą taką terapię, jest Wojewódzki Szpital Specjalistycznym im. św. Barbary w Sosnowcu.

- Tradycyjne leki stosowane w osteoporozie, głównie bisfosfoniany, nie zawsze okazują się skuteczne. Nowa terapia, oparta na inhibitorze sklerostyny, działa patogenetycznie, hamując aktywność komórek odpowiedzialnych za destrukcję kości i wzmacniając jej strukturę oraz jakość - wyjaśnia kierownik Klinicznego Oddziału Reumatologii i Immunologii Klinicznej prof. Przemysław Kotyla.

"Aby pacjentki mogły zachować sprawność i bezpieczeństwo"

Do programu kwalifikują się kobiety po menopauzie w wieku powyżej 60 lat z zaawansowaną osteoporozą oraz pacjentki, które miały złamanie kręgosłupa lub bliższego odcinka kości udowej w ostatnim roku. Wykluczeni są pacjenci z przebytym zawałem serca lub udarem mózgu, ze względu na silne działanie leku.

Program obejmuje wstępne kwalifikowanie pacjentek, weryfikację wskazań i przeciwwskazań oraz aktualizację badań densytometrycznych.

- Osteoporoza to choroba, której skutki nasilają się po menopauzie z powodu utraty ochronnego wpływu estrogenów na kości - tłumaczy prof. Kotyla. - Każde złamanie kręgosłupa czy szyjki kości udowej może prowadzić do poważnych powikłań, ograniczenia aktywności ruchowej, a u starszych pacjentek nawet do zagrożenia życia - dodaje.

Specjalista podkreśla, że celem leczenia nie jest jedynie poprawa wyników densytometrycznych, lecz realna ochrona przed złamaniami. - Leczymy po to, aby pacjentki mogły zachować sprawność i bezpieczeństwo w codziennym życiu - mówi lekarz.

- Po 20. roku życia ubytek masy kostnej przeważa nad tym, co organizm jest w stanie odbudować. U kobiet po menopauzie proces ten przyspiesza, co zwiększa ryzyko złamań. U mężczyzn zmiany przebiegają wolniej, ale również prowadzą do osteoporozy starczej w podeszłym wieku - podsumowuje.

Czy innowacyjne leczenie będzie refundowane również dla panów? - Ten lek jest zarejestrowany w zasadzie tylko do leczenia tej osteoporozy pomenopauzalnej, a więc nie jest refundowany u mężczyzn. Myślimy, że to jest tylko kwestia przyszłości. Aktualnie trwa proces refundacyjny. Konsultant krajowa w dziedzinie reumatologii jest bardzo zaangażowana w tym, żeby rozszerzyć dostępność leczenia - powiedziała Dominika Janiszewska-Kajka.

Hormonalna terapia zastępcza może się sprawdzić w prewencji

Z badań przeprowadzonych przez naukowców z Queen Mary University w Londynie wynika, że rolę w zapobieganiu rozwojowi osteoporozy u kobiet w wieku okołomenopauzalnym może, poprzez wpływ na układ odpornościowy, odgrywać hormonalna terapia zastępcza. Menopauza zwiększa ryzyko osteoporozy z powodu spadku poziomu estrogenów, odgrywających kluczową rolę w utrzymaniu gęstości kości. Po menopauzie ich poziom spada, co zaburza równowagę metaboliczną kości i prowadzi do jej osłabienia. U pań stosujących hormonalną terapię zastępczą stwierdzano mniej monocytów prozapalnych, wyższy poziom białka C3 dopełniacza oraz wzrost liczby monocytów zdolnych do fagocytozy, czyli do zwalczania szkodliwych mikrobów, w porównaniu z kobietami niestosującymi HTZ.

- Terapia hormonalna wydaje się przywracać kluczowe aspekty zdrowia układu odpornościowego, oferując korzyści wykraczające poza łagodzenie objawów menopauzy - komentuje główna autorka pracy, dr Emma Chambers.

Autorzy pracy podkreślają, że choć wyniki ich badania są obiecujące, nie oznaczają, iż hormonalna terapia zastępcza powinna być automatycznie przepisywana kobietom w okresie okołomenopauzalnym.

Czytaj także: