Mariusz Błaszczak, szef klubu PiS, stwierdził, że w przypadku wygranej Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w USA premier Donald Tusk powinien podać się do dymisji. - My nie popełniamy błędu PiS postawienia wszystkich żetonów na Donalda Trumpa - komentował szef MSZ Radosław Sikorski. Wypowiedź jest też szeroko komentowana w mediach społecznościowych. Wicemarszałkini Sejmu Monika Wielichowska oceniła, że "te słowa pachną zdradą". Szef klubu KO Zbigniew Konwiński ocenił, że Błaszczak "ociera się nie tylko o śmieszność, ale i o służbę na rzecz przywódcy innego kraju".
Szef MSZ Radosław Sikorski będzie gościem "Faktów po Faktach" o godz. 19.30 w TVN24.
Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak powiedział w niedzielę wieczorem w Polsat News, że "w polskim interesie jest to, aby relacje ze Stanami Zjednoczonymi były jak najściślejsze i jak najbliższe". - Niepokoi mnie to, że obecna władza - Donald Tusk i jego ekipa - postawili na Kamalę Harris, a więc po wygranej Donalda Trumpa Donald Tusk powinien podać się do dymisji - ocenił Błaszczak.
- Jeśli wygra Trump, to obecne władze polskie znajdą się w bardzo złym położeniu, bo oni konfliktują Polskę ze Stanami Zjednoczonymi i przeszłym, a także być może przyszłym prezydentem Trumpem, z którym bardzo dobrze współpracował rząd PiS - stwierdził.
Błaszczak ocenił, że wygrana Trumpa w amerykańskich wyborach prezydenckich "jest w polskim interesie, ze względu na to, że mamy bardzo dobre doświadczenia z prezydentem Trumpem, kiedy był prezydentem USA".
- Jeśli wygrałby Donald Trump, to sądzę, że natychmiast powinien się zmienić rząd w Warszawie, bo Niemcy nie są w stanie nas wspierać, jeśli chodzi o obronność, a Stany Zjednoczone - tak - dodał Błaszczak. Jak stwierdził, "tylko współpracując ze Stanami Zjednoczonymi, możemy budować realną polską politykę obronną".
Sikorski: Polska ma "obstawione" obydwa pola
Do tych słów odniósł się w poniedziałek w TOK FM szef MSZ Radosław Sikorski.
- Widziałem tę wypowiedź, zdumiała mnie. Po pierwsze - to nieprawda. My nie popełniamy błędu PiS postawienia wszystkich żetonów na Donalda Trumpa - powiedział. - Bardzo pilnowałem, by spotykać się z ludźmi Trumpa, widziałem się z Robertem O'Brienem (doradcą Trumpa ds. bezpieczeństwa za jego prezydentury między 2019 a 2021 r. - przyp. red.), Mikiem Pompeo (byłym sekretarzem stanu USA - red.), Keithem Kelloggiem (byłym doradcą wiceprezydenta ds. bezpieczeństwa w czasach Trumpa - red.), Elbridgem Colbym (zastępcą sekretarza obrony za Trumpa - red.) i tak dalej mógłbym kontynuować - wyliczył.
Tymczasem - jak ocenił - "PiS znowu postawił na Trumpa". - To rząd zachowuje się odpowiedzialnie. W sumie Polska ma "obstawione" obydwa pola. To, co mnie zdumiało, to to, że pan Błaszczak uważa, że polski rząd nie zależy od głosu polskich wyborców, polskiego Sejmu, tylko jakichś decyzji zagranicznych - myślałem, że PiS jest partią suwerenistyczną. (...) Uważają, że Unia Europejska nam zagraża, a gotowi są poddać się werdyktowi wyborczemu w innym kraju - dodał Sikorski.
Sikorski: Tusk powiedział ważną rzecz
Szef MSZ został też zapytany o niedawny wpis premiera Donalda Tuska na platformie X, w którym premier wskazał na koniec epoki "geopolitycznego outsourcingu", w ramach którego Europa de facto polega na USA między innymi w dziedzinie bezpieczeństwa. "Niektórzy twierdzą, że przyszłość Europy zależy od wyniku amerykańskich wyborów, podczas gdy w pierwszej kolejności zależy ona od nas" - zauważył premier.
- Premier Tusk powiedział rzecz ważną, którą nawet działacze PiS powinni zrozumieć - mianowicie, że niezależnie od tego, kto wygra, uwaga i zasoby USA przesuwają się na Pacyfik, na ich rywalizację z Chinami. Stany Zjednoczone według ich własnej doktryny nie są w stanie prowadzić dwóch wojen jednocześnie i wobec tego jako Europa mamy obowiązek wobec naszych obywateli zacząć traktować bezpieczeństwo i obronność poważnie - powiedział Sikorski.
Zwrócił w tym kontekście uwagę między innymi na tworzenie wspólnych europejskich oddziałów wojskowych. - Teraz przygotowujemy wzmocnioną brygadę, między 5 a 10 tysięcy (żołnierzy - red.). Powinna powstać w ciągu dwóch lat. Mamy budżet obronny - niestety, blokuje go sojusznik ideologiczny PiS Viktor Orban (premier Węgier). (...) Unia Europejska prowadzi operacje wojskowe w Afryce, uderzenia na piratów somalijskich i tak dalej, ale oczywiście nie byłaby jeszcze zdolna do odstraszenia (Władimira) Putina. Winna zbudować przemysł obronny i zdolności obronne, które będą znaczące w globalnej rozgrywce - dodał.
"Mentalność prosto z PRL"
Słowa Błaszczaka komentują też politycy w mediach społecznościowych.
Odniósł się do nich między innymi szef MSWiA Tomasz Siemoniak. "Mariusz Błaszczak uważa, że to nie polscy wyborcy będą decydować, kto sprawuje władzę w Polsce, tylko wynik wyborów w USA. Mentalność prosto z PRL" - napisał polityk.
Głos zabrał też szef klubu Koalicji Obywatelskiej Zbigniew Konwiński.
"Mariusz Błaszczak postulujący dymisję polskiego premiera w związku z ewentualną wygraną Trumpa ociera się nie tylko o śmieszność, ale i o służbę na rzecz przywódcy innego kraju" - stwierdził.
"Te słowa pachną zdradą.... Błaszczak chce zmiany rządu Rzeczpospolitej po wyborach w innym kraju. Skandal!" - dodała wicemarszałkini Sejmu Monika Wielichowska, także z KO.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Art Service