Ta nieszczęsna wypowiedź padła w takim fragmencie spontanicznego pożegnania - mówił w "Faktach po Faktach" metropolita łódzki, kardynał nominat Grzegorz Ryś, odnosząc się do słów papieża o "wielkiej Rosji". Ocenił też, że wypowiedzi Ojca Świętego nie mają wpisywać się w "realną politykę".
Piotr Marciniak rozmawiał w "Faktach po Faktach" w TVN24 z kardynałem nominatem, metropolitą łódzkim arcybiskupem Grzegorzem Rysiem. Duchowny komentował między innymi słowa papieża Franciszka o "wielkiej Rosji". Pod koniec sierpnia - po odczytaniu przygotowanego tekstu w czasie zdalnej rozmowy z rosyjską młodzieżą katolicką - Franciszek powiedział: - Nie zapominajcie nigdy o waszym dziedzictwie. Jesteście dziećmi wielkiej Rosji. Wielkiej Rosji świętych, króla, wielkiej Rosji Piotra I, Katarzyny II, tego wielkiego imperium, o tak wielkiej kulturze i wielkim człowieczeństwie.
Później, podczas spotkania z dziennikarzami, papież zapewnił, że mówiąc o "wielkiej Rosji", nie miał na myśli imperializmu, lecz dziedzictwo kultury rosyjskiej.
Arcybiskup Ryś: słowa "nie do obrony", ale "papież ma prawo się mylić"
- Nie ukrywam, że też byłem zdumiony, jak przeczytałem ten tekst, ale natychmiast sięgnąłem po całość. Bo tak zwykle robię w tych sytuacjach, kiedy wypływają jakieś wątpliwości czy oskarżenia, szczególnie w odniesieniu do Franciszka - powiedział abp Ryś.
Według niego "cała konferencja, jaką miał dla tych 400 Rosjan, którzy z oczywistych powodów nie byli w Lizbonie (na Światowym Dniu Młodzieży - przyp. red.), była przepiękną konferencją". - Właściwie streszczającą wszystko to, czego papież uczył młodych w Lizbonie - ocenił. - A ta nieszczęsna wypowiedź padła w takim fragmencie spontanicznego pożegnania - wskazywał.
Papież - mówił abp Ryś - powiedział najpierw "o dziedzictwie świętych, o dziedzictwie kultury i potem to bardzo niewłaściwe sformułowanie". Przyznał, że słowa Ojca Świętego były "nie do obrony". - Natomiast można tylko przyjąć tłumaczenie, jakie papież sam wypowiedział. Myślę, że się okazał o wiele bardziej pokorny niż niejeden człowiek pytany o swoje błędy - powiedział.
Podkreślał, że "papież ma prawo się mylić". - My nieraz do wielu wypowiedzi kościelnych podchodzimy na skróty, za szybko. W Kościele jest kilka poziomów orzekania i u nas jest naprawdę za dużo takich momentów łapania papieża za słowo tam, gdzie wypowiedzi jego nie mają żadnej wyjątkowej rangi uroczystego nauczania - ocenił. - Natomiast mamy za mało uwagi na tych wypowiedziach, do których on przywiązuje ogromną wagę - dodał.
Metropolita łódzki: papież nie uprawia realnej polityki
Kardynał nominat został poproszony o ocenę wypowiedzi papieża na temat Rosji, które padły w ciągu wielu miesięcy od wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie. Ojciec Święty mówił między innymi o "szczekaniu NATO pod drzwiami Rosji" czy że "wszyscy jesteśmy winni". Choć Franciszek wielokrotnie apelował o pokój na Ukrainie, unikał wskazywania, kto jest agresorem, za co bywał krytykowany.
Metropolita łódzki przekazał, że interpretuje wypowiedzi Franciszka w "dwóch kluczach". - Po pierwsze, że to nie są wypowiedzi, które mają się wpisywać w tak zwaną realną politykę. Zresztą chyba tego nikt nie oczekuje od Kościoła, przynajmniej na poziomie deklaracji. Papież nie uprawia realnej polityki - podkreślał.
- Po drugie, i to jest dla mnie ważniejsze, papież mówi, że wygranie wojny nie oznacza zaprowadzenia pokoju. To jest taki fragment refleksji, której właściwie nie ma w dyskursie na temat wojny. Pokój nie jest tylko brakiem wojny - kontynuował.
Przekonywał też, iż "kiedy Franciszek mówił na przykład, że wszyscy jesteśmy winni, to wcale nie chciał minimalizować winy Rosji, tylko chciał powiedzieć: nie stworzyliśmy takiego świata, w którym panuje pokój".
"Ocena moralna zawsze jest też odnoszona do konkretnego kontekstu"
Kolejnym tematem rozmowy była sytuacja na granicy polsko-białoruskiej. Hierarcha został zapytany, czy ocena polityczna działań hybrydowych Alaksandra Łukaszenki przysłania ocenę moralną, związaną z losem uchodźców.
CZYTAJ WIĘCEJ: O sytuacji na granicy z Białorusią i wojnie hybrydowej, do której Łukaszenka instrumentalnie wykorzystuje uchodźców >>>
Abp Ryś zastrzegł, że "ocena moralna zawsze jest też odnoszona do konkretnego kontekstu". - Są zasady moralne, które są niezmienne, ale człowiek musi je aplikować i robi to ostatecznie każdy w swoim własnym sumieniu - ocenił. Jak mówił, "zasadą moralną, którą Kościół głosił, będzie głosił i aktualnie głosi, jest to, że każdy człowiek ma prawo zamieszkać w tym miejscu, które uważa dla siebie za najlepsze".
- On, jego rodzina, człowiek jest, jak mówimy, sam dla siebie opatrznością. Czyli sam decyduje o tym, gdzie chce żyć, w jaki sposób chce żyć. I tam, gdzie wybiera to miejsce do życia, ma prawo być sobą. Tego się domagamy także dla nas wszystkich, dla naszych rodaków, którzy żyją po całym świecie - zauważył. - To jest nauczanie niezmienne, natomiast to niezmienne nauczanie za każdym razem trzeba odnosić do konkretnych, realnych, aktualnych kontekstów - zaznaczył.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24