Ponad 50 tysięcy protestów wyborczych wpłynęło do Sądu Najwyższego - zarejestrowano co piąty z nich, czyli ponad 10 tysięcy. - Indywidualnych protestów jest kilkaset. Ponad 90 procent to są protesty powielane, których wzór został udostępniony w internecie przez posła Romana Giertych – mówi pierwsza prezes SN Małgorzata Manowska.
Oglądaj najnowsze wydania programu "Polska i Świat" >>>
W Sądzie Najwyższym miało zabraknąć teczek na dokumenty, pracy jest dużo. Autorem jednego z protestów jest dr Krzysztof Kontek, specjalista od analiz statystycznych, który na co dzień nie zajmuje się polityką.
Przekonuje, że zbadał wyniki we wszystkich komisjach wyborczych w kraju - wytypował komisje, w których jego zdaniem wyniki były zaskakujące i odbiegające od trendu. - Komisji z anomaliami wyszło od 3500 do 5500 komisji. Komisji, w których wystąpiły przynajmniej dwie to 1482 – wskazuje.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Anomalie w komisjach i protesty wyborcze. Co wiemy i co dalej
Podejrzane wyniki wyborów w komisjach
Specjalista anomalie podzielił na kategorie, w których dochodziło do nadmiernego poparcia dla jednego z kandydatów, nienaturalnego przyrostu liczby głosów między turami, odwrócenia wyniku wbrew lokalnym trendom i niewiarygodnego spadku liczby głosów dla kontrkandydata - to wszystko jego zdaniem może przełożyć się na konkretną liczbę głosów.
- Oszacowałem, że to może mieć taki wpływ, że od 315 tysięcy głosów do 457 tysięcy głosów, a to może odwrócić wynik przy różnicy 369 tysięcy – podkreśla dr Krzysztof Kontek.
O przekazanie dokumentów, analiz i danych komisji, w których wyniki były nietypowe do dr Kontka zwróciła się prokuratura. Śledczy do tej pory przyjrzeli się ponad stu protestom wyborczym - część uznali za bezpodstawne. W dwóch przypadkach chcą ponownego liczenia głosów.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Jak do tej pory Sąd Najwyższy zlecił przeliczenie głosów w 13 komisjach wyborczych. Zdaniem OKO.press, w 11 z nich głosy oddane naprawdę na Rafała Trzaskowskiego trafiły na konto Karola Nawrockiego - te komisje wychwycił system dr Kontka.
- Co to za demokratyczne państwo prawne, w którym funkcjonariusze sądowi mówią, że nie będziemy przeliczać, bo nie ma takiego przepisu, czyli zakłada się, że w części stwierdzono błędy, a co do reszty to być może są albo nie, ale nie będziemy się tym zajmować? – pyta były przewodniczący PKW i sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku Wojciech Hermeliński.
- Jeżeli nie chcemy karmić teorii spiskowych, które na bazie wyników 13 komisji już powstają, to takie przeliczenie powinno się odbyć – mówi prezes Ibris Marcin Duma.
Spór o prawo do rozstrzygania protestów wyborczych
Protesty wyborcze rozpatruje Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, która według unijnego Trybunału Sprawiedliwości nie jest sądem, bo została powołana wadliwie przez upolitycznią Krajową Radą Sądownictwa. W tej izbie zasiadają sami neosedziowie, ale nawet wśród nich nie ma zgodności, co do rozstrzygania protestów wyborczych, dlatego szef tej Izby odsunął dwóch z nich od orzekania.
- Ci sędziowie odmawiają orzekania – twierdzi rzecznik SN Andrzej Stępkowski. Na argument, że sędziowie mówią, że to działalność Izby jest niezgodna z prawem, mówi: "Jeżeli tym sędziom nie pasują ramy instytucjonalne i ramy prawne, w których funkcjonuje Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, to powinni złożyć urząd".
Odsunięci sędziowie mówią, że to wpływanie na linię orzeczniczą i jest niezgodne z prawem, manipulowanie składami sędziowskimi. W założeniu Sąd Najwyższy powinien rozpatrzeć wszystkie protesty wyborcze do 2 lipca, ale termin ten może zostać opóźniony.
Autorka/Autor: Łukasz Łubian/adso
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Krzysztof Kaniewski/REPORTER