Od czasu rozstrzygnięcia drugiej tury wyborów prezydenckich, które wygrał kandydat PiS Karol Nawrocki, pojawiają się medialne doniesienia o nieprawidłowościach dotyczących liczenia głosów w niektórych komisjach.
W poniedziałek w Radiu ZET pierwsza prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska poinformowała, że do SN wpłynęło ponad 50 tysięcy protestów przeciwko wyborowi prezydenta RP.
CZYTAJ TEŻ: Anomalie w komisjach i protesty wyborcze. Co wiemy i co dalej
Leo: każdy protest powinien zostać rozpatrzony
Sprawę komentowali w "Kropce nad i" w TVN24 Aleksandra Leo z Polski 2050 oraz Michał Wójcik, pełniący obowiązki wiceprezes PiS, były wiceminister sprawiedliwości.
Aleksandra Leo zaznaczyła, że ponad 50 tysięcy protestów wyborczych "to jest prawie dziesięciokrotnie więcej niż w 2020 roku, gdzie było ich niespełna sześć tysięcy".
- Każdy taki protest powinien zostać rozpatrzony, bo każdy obywatel ma prawo złożyć taki protest wyborczy, a zadaniem i rolą Sądu Najwyższego jest to, żeby w sposób rzetelny taki protest rozpatrzył - dodała.
Leo: nikt nie kwestionuje tych wyborów
Posłanka podkreśliła, iż "nikt nie mówi otwarcie, że było jakieś masowe fałszowanie wyborów, nikt nie kwestionuje tych wyborów". - Ludzie chcą mieć tylko pewność, że nie było nieprawidłowości. Jeśli o nich wiemy, powinny zostać wyjaśnione. Konstytucja jasno mówi, że każdy obywatel ma prawo złożyć właśnie taki protest. 50 tysięcy to jest całkiem pokaźna liczba tych protestów - zwracała uwagę posłanka Polski 2050.
Jednocześnie zastrzegła, że "tutaj nikt nie mówi o tym, że te wybory były masowo fałszowane i że tak naprawdę wygrał je Rafał Trzaskowski". - Ale naprawdę obywatele powinni mieć 100 procent pewności, że to oni wybrali prezydenta, a nie zrobił to za nich ktoś z komisji wyborczej - dodała.
Wójcik o "bajce o sfałszowanych wyborach"
O sprawie mówił też Michał Wójcik. - Gdyby teraz było przeliczanie 20 milionów głosów (wszystkich głosów - red.), to pewnie już do końca historii Polski, do końca życia, można powiedzieć, byśmy musieli przeliczać każde wybory parlamentarne. To jest nonsens, tych protestów istotnie nie jest tak dużo, bo jest ponad 50 tysięcy, ale z tych 50 tysięcy tak naprawdę jest kilkaset protestów osób indywidualnych - przekonywał.
Polityk PiS ocenił, iż "bajka o tym, że wybory prezydenckie zostały sfałszowane, została tak naprawdę stworzona na użytek Koalicji Obywatelskiej, która ma w tej chwili bardzo poważny problem". - Przegrali wybory, wszystko się sypie, ministrowie odchodzą i teraz po prostu jest taka wrzutka do debaty publicznej, żeby mówić o sfałszowanych wyborach - kontynuował.
Wójcik: nie wyobrażam sobie, żeby nie dopuścić do Zgromadzenia Narodowego
- Cieszę się, że 6 sierpnia Karol Nawrocki złożył przysięgę wobec całego Zgromadzenia Narodowego. Mam nadzieję, że żadnych jakichś dziwnych rzeczy nie przygotują ci, którzy rządzą, bo na różne rzeczy ich stać. Ale nie wyobrażam sobie, że tak po prostu zaatakują dobre imię Polski, żeby nie dopuścić do Zgromadzenia Narodowego - mówił dalej Michał Wójcik.
Zapytany, czy ma wiedzę, iż jest taki pomysł, odparł twierdząco. - Jest taki pomysł, żeby zgłosić między innymi przerwę, wniosek formalny w sprawie przerwy. Nie wyobrażam sobie, że będą w Polsce przedstawiciele państw, że będą byli prezydenci, że będą najważniejsze postaci życia politycznego, społecznego, duchowieństwo i wobec wszystkich wyjdzie ktoś i powie: "składam wniosek" (o przerwę - red.) - wyjaśnił gość TVN24.
Autorka/Autor: mjz
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24