"Wsadzenie" tragedii smoleńskiej w problemy i zagrożenia NATO zmienia proporcje i myślę, że stajemy się przez to mniej wiarygodni - mówił w "Faktach po Faktach" Jerzy Buzek. Były premier skomentował w ten sposób sobotnią wypowiedź Antoniego Macierewicza, która padła przy okazji 53. Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa.
Chodzi o wystąpienie szefa MON, w którym uznał on katastrofę smoleńską - wraz z inwazją na Gruzję i aneksją Krymu - za kolejne etapy rosyjskiej agresji.
"Najpoważniejsze wyzwania od 27 lat"
Jerzy Buzek mówił w niedzielę w "Faktach po Faktach", że wypowiedź tę trzeba rozpatrywać w nieco szerszym kontekście.
- Stoimy dzisiaj w najbezpieczniejszym momencie od czasu zimnej wojny i stoimy przed wyborem naszych priorytetów, określeniem naszego miejsca w przyszłej Europie, przyszłym świecie, w NATO - tłumaczył były premier. - To są najpoważniejsze wyzwania od 27 lat - dodał.
- Mam takie wrażenie, że dołączenie tego (sprawy katastrofy smoleńskiej - red.) bardzo rozmyło tę sekwencję zdarzeń, która mówi o tym, że naprawdę trzeba przygotowywać się do czegoś niezwykłego - przekonywał Buzek.
Jak mówił, nie chce oceniać, czy wypowiedź szefa MON była "prowokacją". - To było szkodliwe dla Polski i wielki błąd - stwierdził. - Jeśli popełniamy błędy, to oczywiście jest to korzyść dla Rosji. Tak na chłodno: to lepiej dla Rosji i gorzej dla nas - dodał.
- Jeśli my zachowujemy takie zaburzenia proporcji najważniejszych zdarzeń, to nie potrafimy się znaleźć w tym nowym świecie i traktuje się nas jako kraj, który nie potrafi zdefiniować tego, co jest naprawdę ważne - ocenił Buzek.
"Obsuwamy się w dół tabeli"
Były szef Parlamentu Europejskiego - dziś europoseł - powiedział w "Faktach po Faktach", że w Brukseli ciągle słyszy pytania takie jak "Co się u was dzieje?". - Oceniają ogólną sytuację w Polsce, i to z troską - tłumaczył.
Dodał, że rysujący się podział Unii Europejskiej na "dwie prędkości" będzie zły dla Polski.
- To niedobre, bo będziemy bliżej Rosji, a dalej od jądra Europy, które daje nam jakieś gwarancje - przekonywał. Jego zdaniem dziś Warszawa nie ma już takiego wpływu na rozwój wydarzeń w UE jak dawniej.
- Obsuwamy się w tej tabeli z wysokiego środka - mówił. - Teraz musimy znaleźć nowe sposoby na to, żeby oceniano nas w świecie najwyżej jak to jest możliwe. Mam nadzieję, że ciągle "gramy w ekstraklasie" - powiedział Buzek.
Polityk był też pytany o przyszłość Donalda Tuska, który według ostatnich informacji pochodzących z PiS raczej nie uzyska poparcia rządu w swoich staraniach o drugą kadencję w Brukseli. - Chciałbym, żeby Polak kierował Radą Europejską. Źle by było i trudno by to było wytłumaczyć naszym sąsiadom europejskim, że nasz rząd nie popiera naszego kandydata - mówił gość "Faktów po Faktach".
"Nie kibicuję tym zmianom"
Buzek odniósł się także do zmian wprowadzanych przez rząd Beaty Szydło, które w wielu aspektach odwracają skutki reform przeprowadzonych przed laty przez jego gabinet. - Nie kibicuję tym zmianom. One obsuwają nas wstecz - ocenił.
- My dzisiaj prawo dostosowujemy do patologii i piszemy pod patologie. A patologie trzeba zwalczać, twardo - tak mówił o propozycjach PiS dotyczących reformy sądownictwa czy samorządów. - Oni chcą wyeliminować niezależność sędziów, to jest zagrożenie dla trójpodziału władzy - dodał.
Autor: ts/adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24