W zeszłym miesiącu AP poinformowała, że grupa badaczy z Citizen Lab, działająca przy Uniwersytecie w Toronto, w swojej ekspertyzie wykazała, że w Polsce inwigilowani oprogramowaniem Pegasus byli mecenas Roman Giertych, prokurator Ewa Wrzosek oraz senator KO Krzysztof Brejza. 29 grudnia 2021 roku Prokuratura Okręgowa w Warszawie odmówiła Wrzosek wszczęcia śledztwa w sprawie cyberataku na jej telefon. Fakt, że Brejza był inwigilowany potwierdziła też niezależnie Amnesty International - podała agencja AP.
Według Citizen Lab senator Krzysztof Brejza był 33 razy inwigilowany w trakcie kampanii przed wyborami parlamentarnymi w 2019 roku.
OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W TVN24 GO
W piątek ukazał się fragment wywiadu tygodnika "Sieci" z wicepremierem ds. bezpieczeństwa oraz prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim. Polityk przyznał w nim, że rząd kupił Pegasusa. Jednak ocenił, że kwestia inwigilacji tym systemem "to kolejna sprawa pod hasłem 'afera z niczego'." Kaczyński odpowiedział również na pytanie, dlaczego zakup Pegasusa został sfinansowany z Funduszu Sprawiedliwości.
Do fragmentów wywiadu Kaczyńskiego odniósł się na antenie TVN24 Brejza. Jak ocenił, "Jarosław Kaczyński w nocy wpadł w histerię". - Kaczyński histeryzuje, stąd ten pilny wywiad, wrzutka fragmentu, ponieważ wczoraj nastąpiło potwierdzenie włamania do mojego telefonu w drugim badaniu, tym razem specjaliści Amnesty International zbadali dwa telefony i potwierdzili ustalenia Citizen Lab - powiedział.
Zdaniem Brejzy "nocna histeria Kaczyńskiego wynika z tego, że musi pilnie zmienić narrację". - Przecież słyszeliśmy przez ostatnie dni zaprzeczania, insynuacje premiera, że włamań dokonywały obce służby. Minister (Wojciech - red.) Skurkiewicz i posłowie PiS mówili, że nie mają Pegasusa, że Polska nie ma tej cyberbroni, że nie była używana do walki z opozycją. A wczoraj, po doniesieniach amerykańskich agencji o używaniu tej broni do walki z opozycją, ta informacja trafiła na główną stronę "Washington Post" - dodał.
Brejza ocenił, że "sprawa jest bardzo poważna, stąd też taka nerwowa reakcja Jarosława Kaczyńskiego".
Brejza: to Kaczyński opowiada bzduryBrejza został zapytany o komentarz do słów Kaczyńskiego, który powiedział, że "opowieści opozycji o użyciu Pegasusa w celach politycznych to całkowite bzdury". - My mamy wierzyć ludziom, którzy jeszcze wczoraj mówili co innego? Zaprzeczają sami sobie - ocenił senator KO.
Jego zdaniem, "to Jarosław Kaczyński opowiada bzdury". - Skoro mieli podsłuch w sztabie Koalicji Obywatelskiej w trakcie kampanii wyborczej i podsłuch skończył się niemalże co do dnia po wyborach, to jest jasne, po co mieli ten podsłuch. Tylko osoba bardzo naiwna uwierzy w narrację Jarosława Kaczyńskiego, że oni zainstalowali podsłuch w sztabie Koalicji Obywatelskiej i z niego nie korzystali - powiedział Brejza. - Korzystali, nasłuchiwali setek ludzi i ustaleń sztabu. Chodziło oczywiście o zebranie informacji na temat opozycji i wykorzystywanie ich w kampanii wyborczej - dodał.
- Byliśmy świadkami również oczerniających kampanii z wykorzystaniem rzeczy wykradzionych z mojego telefonu. Przypomnę tylko, że sfałszowano mi SMS-y i w formie spreparowanej byłem atakowany w telewizji rządowej właśnie poprzez wykradzenie ich wcześniejsze Pegasusem - mówił Brejza. - W tym znaczeniu dziękuję za ten wywiad, ponieważ Jarosław Kaczyński potwierdza, że tego Pegasusa użyto do tak niecnych czynów. Wreszcie nie zaprzecza i jest dowód bardzo ważny, że Pegasus był do walki z opozycją wykorzystywany - dodał.
Brejza skomentował też słowa Kaczyńskiego na jego temat. "Te wszystkie opowieści pana Brejzy są puste, nic takiego nie miało miejsca. Przypominam, że on sam pojawia się w sprawie inowrocławskiej w poważnym kontekście, jest tam podejrzenie poważnych przestępstw. Z wyborami nie miało to nic wspólnego" - mówił w wywiadzie prezes PiS.
- To było wiadomo w 2019 roku, kiedy była organizowana kampania rządowa przy użyciu mojej sfałszowanej korespondencji, że dotyczy to tak zwanej sprawy kruszwicko-inowrocławskiej, tylko ona miała miejsce w 2017 roku - powiedział Brejza. - Tam była działaczka PiS-u miała postawione zarzuty i z całym szacunkiem, ja mam uwierzyć, że po dwóch latach miałem być podsłuchiwany w trakcie kampanii wyborczej w tamtej sprawie? To jest nonsens - dodał.
Jak ocenił senator KO, "to są insynuacje Jarosława Kaczyńskiego". - Bardzo ogólne, ale nie na tyle, żebym nie poddał tego analizie prawnej. Moi prawnicy się zajmą tą sprawą i wobec tych insynuacji Jarosława Kaczyńskiego, człowieka, który uwielbia poruszać się w takich ogólnych słowach, ale mających zostawić w opinii publicznej jakiś ślad, będą wyciągane konsekwencje - powiedział.
- Chciałem podkreślić jeszcze raz, że w żadnej sprawie nie byłem przesłuchiwany, nie toczyło się wobec mnie żadne postępowanie w tym 2019 roku, nie byłem nawet nigdzie wezwany - dodał.
CZYTAJ WIĘCEJ: Działaczka PiS z zarzutem. "Wystawiała faktury za niewykonane usługi"
Senator KO: to atak na Polaków i ich prawo do uczciwych wyborówW rozmowie z senatorem KO przywołano również słowa Kaczyńskiego o tym, dlaczego zakup Pegasusa sfinansowano z Funduszu Sprawiedliwości. "To sprawa o charakterze technicznym, bez większego znaczenia. Pieniądze publiczne wydano na ważny cel publiczny, związany z walką z przestępczością, ochroną obywateli" - oświadczył prezes PiS.
W poniedziałek "Gazeta Wyborcza" napisała o kulisach zakupu systemu Pegasus w 2017 roku. 25 milionów złotych na ten cel Centralne Biuro Antykorupcyjne miało dostać z Funduszu Sprawiedliwości, którego dysponentem jest Ministerstwo Sprawiedliwości.
Brejza skomentował, że "jeżeli Kaczyński uważa, że sztab Koalicji Obywatelskiej to terroryści to już to jest dowodem jego postępowania". - Ta nagła histeryczna reakcja Jarosława Kaczyńskiego zmienia diametralnie przekaz PiS. Zaraz pewnie pójdą SMS-y, trzeba będzie gryźć się w języki, odszczekiwać jakieś rzeczy pod stołem, a niektórzy będą musieli się tłumaczyć z tego, że zaprzeczali, że nie mają Pegasusa - powiedział.
- Nie zapominajmy, że z funduszu pokrzywdzonych zakupiono tego Pegasusa i uczyniono ze mnie pokrzywdzonego. Mam dzisiaj w postępowaniu sprawdzającym status osoby pokrzywdzonej - powiedział Brejza. Jak mówił, "zamiast dać pieniądze na psychiatrię dziecięcą, maltretowane przez mężów kobiety, ofiary pedofilii, to ludzie Kaczyńskiego wyjęli z funduszu pokrzywdzonych pół miliona złotych i przez pół roku zrobili zabawkę do podsłuchiwania Brejzy, a tak naprawdę do szpiegowania sztabu Koalicji Obywatelskiej". - Zrobili to oczywiście bezprawnie - dodał Brejza.
- Problem jest taki, że tak naprawdę w istocie ludzie Jarosława Kaczyńskiego nie zaatakowali mnie, mojego telefonu. To był atak nie tyle na sztab wyborczy, ale na Polaków i ich prawo do uczciwych wyborów. W tym znaczeniu wybory nie były uczciwe i nie były wolne - stwierdził Brejza.
Jego zdaniem "Jarosław Kaczyński i jego ludzie tą prowokacją służb specjalnych, która wychodzi na jaw, zabrali tak naprawdę prawo Polakom do wolnych wyborów w 2019 roku".
Brejza: im więcej osób będzie badać telefony, tym bardziej ten mechanizm będzie wychodził na jawBrejza podkreślał, że "Pegasus jest nielegalny". - To jest tak, jak posiadanie prawa jazdy na samochód osobowy i korzystanie z niego, prowadząc czołg. Nie ma legalnej możliwości zastosowania broni przeciwko terrorystom w ramach kontroli operacyjnej - powiedział.
Pytany, czy spodziewa się, że podsłuchiwani byli też inni politycy, Brejza odparł, że jest o tym przekonany. - Sądzę, że w najbliższych tygodniach im więcej osób będzie badać telefony, tym bardziej ten mechanizm próby kontroli nad opozycją, używania służb do jej niszczenia będzie wychodził na jaw - ocenił.
Autorka/Autor: pp
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24