- Krystyna Janda przyznaje się do aborcji. I aż trudno nie dostrzec, że całe to gadanie o wolności, czarnych marszach, poniedziałkach strajkowych ma przykryć wyrzuty sumienia - skomentował słowa Krystyny Jandy o aborcji publicysta Tomasz Terlikowski. - Pan jest człowiekiem pozbawionym wszelkich zasad moralnych - odpowiedziała aktorka tłumacząc, że nie mówiła, że miała aborcję.
- Ja na przykład uświadomiłam sobie, że dwa razy w życiu byłam w takiej sytuacji, że gdyby mi nie pomogli lekarze, właśnie z ciążą, to bym nie żyła. Dzisiaj, gdyby mi się to zdarzyło, to by mnie już nie było na świecie. I zdałam sobie z tego sprawę - powiedziała na antenie Radia Zet Krystyna Janda.
- Gdybym chciała działać zgodnie z tym prawem, to bym prawdopodobnie nie żyła. Moja ciąża była zagrożeniem życia. Ale według tej, jak przeczytałam dokładnie tę nowelizację ustawy, dzisiaj by mnie lekarz nie ratował - dodała aktorka. Tłumaczyła w ten sposób, czemu weźmie udział w "Czarnym Poniedziałku", ogólnopolskim strajku ostrzegawczym kobiet przeciw zaostrzaniu przepisów dot. aborcji.
"To spotkanie kobiet dotkniętych syndromem"
Tę wypowiedź na swoim profilu na Facebooku skomentował publicysta Tomasz Terlikowski. "Krystyna Janda przyznaje się do aborcji. I aż trudno nie dostrzec, że całe to gadanie o wolności, czarnych marszach, poniedziałkach strajkowych ma przykryć wyrzuty sumienia. To nie żaden czarny marsz, to spotkanie kobiet dotkniętych syndromem, które chcą się przekonać, że przecież nic się nie stało. Tym bardziej trzeba się za nie modlić. Panowie, w poniedziałki różańce w dłoń" - napisał.
Na jego wypowiedź zareagowała Janda, która postanowiła na swoim profilu na portalu społecznościowym wyjaśnić, jak dokładnie wyglądały sytuacje, o których mówiła w Radiu Zet. "Panie Terlikowski, nie mówiłam, że miałam aborcję, Pana niewiedza w tych sprawach jest przerażająca, widzę, że mnie dopadła konieczność tłumaczenia się, na razie przed Panem, a nie przed prokuratorem. Trudno" - napisała.
"Mam nadzieję, że Bóg panu wybaczy"
Dodała, że miała dwie ciąże pozamaciczne i była operowana w ostatniej chwili. "Nie uratowali jednego jajowodu i jajnika. Mimo to starałam się dalej. Przez 15 lat po pierwszym dziecku walczyłam, w rezultacie urodziłam dwóch synów, przeżywając dwie bardzo trudne ciąże, z zatruciem ciążowym organizmu i z niemożnością wstawania z łóżka przez kilka miesięcy. Z komplikacjami i zagrożeniami, doszło do szczęśliwych porodów, a pan jest człowiekiem pozbawionym wszelkich zasad moralnych. Czuję się upokorzona" - stwierdziła aktorka.
"Mam nadzieję, że Bóg panu wybaczy, wszystko co pan mówi i robi" - dodała Janda na koniec.
Terlikowski wystosował już przeprosiny i napisał, że "jeśli Krystyna Janda czuje się upokorzona, to jest mu bardzo przykro, bo nie taka była jego intencja". "Jestem gotów przeprosić (i przepraszam) za oceny na wyrost, ale - równocześnie nie byłoby ich, gdy od samego początku jasno powiedziane było, że chodziło o ciąże pozamaciczne. To zmienia ocenę moralną i prawną" - napisał.
Dodał, że wpis Krystyny Jandy "jest doskonałym przykładem tego, że ludzie, którzy zaangażowali się w czarne marsze, nie przeczytali projektu Ordo Iuris i nie mają pojęcia o stanowisku organizacji pro life, a opierają się w swoich opiniach na kłamstwach kolportowanych przez środowiska aborcyjne". Dodał, że według projektu lekarzom wolno podejmować działania lecznicze konieczne dla ratowania życia matki, nawet jeśli mogą wywołać skutki śmiertelne dla dziecka.
"Zamiast więc angażować się w czarne marsze, wystarczyłoby zajrzeć do projektu ustawy" - napisał Terlikowski.
"Strata dziecka jest traumą"
Zdaniem publicysty reakcja aktorki pokazuje też, że "niezależnie od tego, jak bardzo uzasadnione były działania lekarzy, i jak usprawiedliwione moralnie, strata dziecka na skutek działań medycznych, jest dla kobiety gigantyczną traumą". "Traumą, którą jak pokazują słowa pani Jandy, odczuwa się wiele lat po wydarzeniach, które wpływają na kolejne decyzje i kształtują emocje. I właśnie po to, by inne kobiety takiej traumy nie musiały przeżywać, warto zakazać aborcji" - dodał.
Zaapelował też, aby "pani Krystyna pokazała, że nie chce podobnych emocji dla innych kobiet, by zapoznała się z ustawą i zobaczyła, że jej historii ona nie obejmuje, i by walczyła o życie innych dzieci tak, jak walczyła o życie swoich synów". "To byłoby pozytywne wykorzystanie emocji, z którymi się zmaga" - stwierdził.
Autor: mart/kk / Źródło: tvn24.pl, Radio Zet
Źródło zdjęcia głównego: tvn24