Nie wszyscy, ale większość, nie zawsze, ale bardzo często - politycy dają dowody na to, że jak mówią, to mówią. I, żeby nie przywiązywać się do składanych przez nich obietnic, zapewnień, czasem ostrej krytyki. Ostatnio przykład dał Leszek Miller, który bez mrugnięcia okiem wycofał się z powtarzanych wiele razy deklaracji. Ale uczciwie trzeba powiedzieć, że nie jest wyjątkiem.
Leszek Miller znów wchodzi. Do gry o najwyższą partyjną stawkę. - Zamierzam zgłosić swoją kandydaturę na przewodniczącego SLD - oświadczył w czwartek Leszek Miller, szef klubu SLD.
Taka poważna deklaracja, a konkurencja z Ruchu Palikota się śmieje. Być może dlatego, że doskonale pamięta słowa, które padły w tym samym miejscu niecałe dwa miesiące temu. - Nie będę ubiegał się o tę godność - powiedział Miller 19 października 2011 r., pytany, czy będzie się ubiegał o stanowisko szefa SLD.
Miałem taki sen, gdzie dobry anioł powiedział mi, żebym kandydował miller
Podobnie jak pewien klasyk, Miller naprawdę nie chciał, ale niestety, musiał się poświęcić. - Moje koleżanki i koledzy namawiają mnie do podjęcia się tej roli - tłumaczył Miller, choćby nawet koledzy o tym nie wiedzieli.
- Nie słyszałem, żeby po raz drugi ten anioł przyfrunął i nie słyszałem, żeby Leszek Miller miał kandydować - nie krył zdziwienia Dariusz Joński z SLD.
Jaki anioł na lewicy? Ten sam, który kazał Leszkowi Millerowi zmienić decyzję i kandydować na szefa klubu SLD. - Miałem taki sen, gdzie dobry anioł powiedział mi, żebym kandydował - ogłosił Miller, 10 października 2011 r.
Siły nadprzyrodzone często mieszają w naszej polityce. Jarosław Kaczyński też coś kiedyś obiecał.
- Jeżeli wyborów nie wygramy, no to oczywiście ja pozostawię miejsce innym - powiedział prezes PiS 21 kwietnia 2008 r.
Ale niestety, po prostu tak nie mógł. - Mnie witają okrzykami "Jarosław, Polskę zbaw". Można to oczywiście różnie oceniać, ale to jest fakt - kwitował Kaczyński.
"Nie chcę, ale muszę..."
Tyle, że w sytuacji, gdy politycy zmieniają zdanie, nigdy - jak zapewniają nie chodzi im o stanowiska.
- Postanowiłem wziąć udział w wyborach prezydenckich. Po raz pierwszy w życiu zmieniam wcześniej podjętą decyzję. Największy wpływ miały na to niezliczone głosy rodaków - mówił Włodzimierz Cimoszewicz 28 czerwca 2005 r.
Mnie witają okrzykami "Jarosław, Polskę zbaw". Można to oczywiście różnie oceniać, ale to jest fakt kaczyński
Czyli znów - nie chcę, ale... - jak mawiał Lech Wałęsa.
Ale nie tylko tą wypowiedzią zasłynął były prezydent.
- Jestem za, a nawet przeciw - mawiał także Wałęsa. To klasyka.
Skoro już klasycznie - to jeszcze jedna perła z klasyki gatunku. - Żadne krzyki i płacze nas nie przekonają, że białe jest białe, a czarne jest czarne - powiedział Jarosław Kaczyński, 19 lipca 2006 r., kiedy wygłaszał w Sejmie expose.
To było dawno, ale jak się okazuje wciąż jest aktualne. - Czerń i biel jest już tylko na ekranach czarno-białych telewizorów. Życie jest bogatsze - oznajmił w piątek Miller.
Cytując znane powiedzenie - tylko krowa nie zmienia poglądów. Zgoda. Ale - pozostając już w zagrodzie - czasem jest to taka zmiana, że cała nasza trzódka po prostu może zbaranieć.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN/fot. sxc