Kariera Jacka Kurskiego to pasmo zaskakujących sukcesów i bolesnych porażek. Wielokrotnie zmieniał polityczne barwy, był dziennikarzem, specem od PR, najwierniejszy jest jednak polityce. W 2014 roku w błysku fleszy pożegnał się z wyborcami. Bez polityki wytrzymał tylko kilkanaście miesięcy, by wrócić jako wiceminister kultury w rządzie Beaty Szydło. Teraz to telewizja publiczna ma być jego żywiołem. W piątek zajął się jej kierowaniem, jest 16. prezesem TVP.
Zmiany w kierownictwie Telewizji Polskiej SA to efekt nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji, która wygasiła kadencję obecnej rady nadzorczej i zarządu. Na stanowisku prezesa TVP Jacek Kurski zastąpił Janusza Daszczyńskiego, który telewizją publiczną rządził tylko przez niespełna pół roku.
Działacz, potem dziennikarz
Kurski, rocznik 1966, już w liceum zaangażował się w działalność opozycyjną. W latach 80. roznosił ulotki, organizował manifestacje. W Stoczni Gdańskiej oczarowali go wykładowcy akademiccy bracia Lech i Jarosław Kaczyński. Jak twierdzi, to oni otworzyli mu oczy, stali się jego politycznymi mentorami.
Na przełomie lat 80. i 90. publikował w prasie niezależnej, m.in. w "Tygodniku Solidarność", współpracował z zachodnimi mediami: DPA i BBC. Po obradach Okrągłego Stołu ruszył w Polskę, brał udział w wiecach opozycji w całym kraju, występował z gitarą, śpiewał.
Potem poszedł do telewizji, do której ściągnął go - jak twierdzi - sam ówczesny szef Radiokomitetu Marian Terlecki. W telewizji współtworzył programy publicystyczne "Refleks", "Lewiatan", "Sprawę dla reportera", "Rozmowy kanciastego stołu". W historii mediów zapisał się książką napisaną wspólnie z dziennikarzem Piotrem Semką "Lewy czerwcowy" - serią wywiadów z politykami związanymi z kulisami odwołania rządu Jana Olszewskiego. Potem na jej podstawie nakręcił film dokumentalny "Nocna zmiana".
Z telewizją pożegnał się kilka miesięcy po odejściu Olszewskiego, co pociągnęło za sobą zmiany w kierownictwie na Woronicza.
Polityczny lawirant
Z politykami związany od zawsze. Na początku lat 90. współpracował z Porozumieniem Centrum (z niego wyłoniło się później PiS), prowadził jego kampanię wyborczą w wyborach parlamentarnych z 1993 roku. Wtedy po raz pierwszy zapragnął zostać posłem, jednak na legitymację musiał czekać przez kolejnych 12 lat.
Był w założonym przez Olszewskiego Ruchu Odbudowy Polski, potem w ZChN i AWS. Po klęsce AWS w 2001 roku przeszedł do Prawa i Sprawiedliwości, odszedł rok później, bo nie dostał miejsca na listach wyborczych. Związał się z Ligą Polskich Rodzin Romana Giertycha, ale ostatecznie w wyborach parlamentarnych z 2005 roku wystartował z list PiS. W końcu zdobył wymarzony mandat posła.
"Dziadek z Wehrmachtu", "bulterier Kaczyńskich"
Mówi się, że podwójne zwycięstwo wyborcze PiS z 2005 roku to m.in. zasługa Kurskiego. To on poprowadził kampanię ugrupowania, zmienił logo partii, "zniszczył" ubiegającego się o urząd prezydenta Donalda Tuska "dziadkiem z Wehrmachtu". Fama poszła i choć w plotce było tylko ziarno prawdy (Kurski twierdził, że Józef Tusk zgłosił się na ochotnika, w rzeczywistości wcielono go siłą i po dwóch miesiącach zdezerterował), to Lech Kaczyński wybory wygrał.
Po prezydenckiej debacie telewizyjnej - jak relacjonowały media - Tusk miał zapytać Lecha Kaczyńskiego: "Dlaczego trzymasz tego sk... Kurskiego?". Kaczyński miał odpowiedzieć: "Może i jest sk..., ale wolę go mieć po swojej stronie".
"Z tym Wehrmachtem to lipa, ale jedziemy w to, bo ciemny lud to kupi" - miał stwierdzić z kolei przed programem w redakcji TOK FM. Innym raze zapowiedział, że będzie "bulterierem Kaczyńskich".
Z resztą cała jego kariera przesiąknięta jest ostrymi wypowiedziami i dowcipnymi bon motami. - Są dwie szkoły, jak długo prezes Jarosław Kaczyński będzie rządził Prawem i Sprawiedliwością: szkoła pesymistyczna, która mówi, że dożywotnio i optymistyczna, że wiecznie - wyjaśnił innym razem dziennikarzom.
Europoseł z Solidarnej Polski
"Bulterierowi" nie zawsze uchodziło wszystko na sucho. Przegrał proces z Platformą Obywatelską i Donaldem Tuskiem i musiał przeprosić za to, że w programie "Teraz my" TVN insynuował, że kampanię prezydencką Tuska sfinansowało PZU.
W 2007 roku ponownie zdobył mandat poselski, a dwa lata później dostał się do Parlamentu Europejskiego. W rankingu polskich eurodeputowanych za pierwszy rok kadencji, sporządzonym przez dziennikarzy i ekspertów, zajął przedostatnie miejsce. Choć należał do posłów z najsłabszą frekwencją ze wszystkich deputowanych, to zapisał się na kartach historii jako pirat drogowy po tym, jak Bruksela podważyła jego rozliczenie podróży. Zadeklarował, że 840 km przejechał w niewiele ponad 6 godzin.
Potem na łamaniu przepisów drogowych wielokrotnie przyłapywali go dziennikarze. Pewnego razu podczepił się pod policyjny konwój, innym razem pędził po Warszawie z prędkością ponad 150 km/h.
W 2011 roku Kurski w towarzystwie Zbigniewa Ziobry i Tadeusza Cymańskiego zostali wykluczeni z Prawa i Sprawiedliwości. Powód? Politycy zaczęli stawiać się w roli partyjnej opozycji, co nie spodobało się kierownictwu.
W czerwcu 2012 roku Kurski dołączył do nowej inicjatywy Ziobry, Solidarnej Polski, której został wiceprezesem. W wyborach europejskich w 2014 roku bezskutecznie ubiegał się o reelekcję. Kilka tygodni później rozczarowany porażką ogłosił, że wycofuje się z polityki i składa legitymację Solidarnej Polski.
Wielki powrót Jacka Kurskiego
Choć z polityką oficjalnie się pożegnał, to nie przestał z nią romansować. W lipcu 2014 roku pojawił się na konwencji wyborczej Prawa i Sprawiedliwości, im bliżej wyborów, tym coraz częściej pojawiał się w otoczeniu polityków. Na listy wyborcze w wyborach parlamentarnych z 2015 roku się nie dostał, ale dostał ministerialną posadę. W rządzie Beaty Szydło do czwartku pełnił funkcję wiceministra kultury.
Został odwołany, bo w piątek rano decyzją ministra skarbu mianowano go na stanowisko prezesa TVP.
Autor: pk\mtom / Źródło: tvn24.pl