Samolot z osobami ewakuowanymi z Afganistanu wylądował dziś rano w Warszawie. Na jego pokładzie było ponad 116 osób, w tym 37 dzieci poniżej piątego roku życia, a łącznie Polska ewakuowała do tej pory 770 osób z Kabulu. - Nie możemy dać gwarancji każdej osobie, która się do nas zgłasza, że zostanie ewakuowana. Nie pomożemy wszystkim - przyznał w czasie konferencji prasowej wiceszef MSZ Marcin Przydacz.
Po południu w poniedziałek na warszawskim lotnisku wylądował samolot, na pokładzie którego było ponad 70 osób. Był to ósmy samolot z ewakuowanymi z Afganistanu. Dziewiąty wylądował w Polsce w nocy z poniedziałku na wtorek.
Dziesiąty samolot wylądował w Warszawie we wtorek po 9 rano. Na jego pokładzie było ponad 116 osób, w tym 37 dzieci poniżej piątego roku życia - poinformował na Twitterze szef kancelarii premiera Michał Dworczyk. Łącznie Polska ewakuowała z Afganistanu 770 osób.
Ewakuacja z Afganistanu. Michał Dworczyk o ewakuowanych
Szef kancelarii premiera Michał Dworczyk podkreślił, że ewakuacja dotyczy Afgańczyków, którzy współpracowali z Polską. "Afgańczyków, którzy w ostatnich latach pomagali w czasie naszej misji w tym kraju, pomagali żołnierzom Wojska Polskiego, pomagali polskim dyplomatom. Dzisiaj my pomagamy im oraz ich rodzinom, dbając o to, aby mogli bezpiecznie wyjechać z Afganistanu i uniknąć zagrożenia" - podkreślił w poniedziałek Dworczyk.
Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych o ewakuacji
PAP na początku sierpnia skierowało do Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych (DORSZ) pytania o losy afgańskich współpracowników polskiego kontyngentu po zakończeniu misji w Afganistanie.
Dowództwo Operacyjne RSZ zapewniło, że możliwość wyjazdu z Afganistanu zaoferowano już w tracie wycofywania się polskiego wojska z tego kraju. "Praktycznie do końca czerwca, wraz z zakończeniem naszej misji w Afganistanie, ewakuowaliśmy wszystkich współpracowników afgańskich (wraz z rodzinami), którzy wtedy byli zainteresowani wyjazdem. Po zaostrzeniu się sytuacji w Afganistanie zgłosiły się kolejne osoby" - napisano w odpowiedzi.
Jednocześnie DORSZ przypomniał, że w poprzednich latach Polska także udzielała wsparcia osobom współpracującym z Wojskiem Polskim. "Takie programy stosowano między innymi w Iraku oraz Afganistanie. Stosowano alternatywne formy pomocy: wypłacenie bezzwrotnej, jednorazowej zapomogi osobie współpracującej lub jej rodzinie, która ma pozwolić na zorganizowanie sobie na nowo dalszego życia, pomoc w osiedleniu się w państwach sąsiadujących, wskazanych przez kandydata oraz udzielenie bezzwrotnej, jednorazowej zapomogi na osiedlenie się czy umożliwienie cudzoziemcowi ubiegania się o ochronę na terytorium Polski. Większość zainteresowanych skorzystała z rozwiązań finansowych, ale była też grupa osób, która przyjechała do Polski (także w ostatnich miesiącach)" - napisano.
Jednocześnie DORSZ potwierdziło informacje przekazywane przez władze. "Obecnie żołnierze Wojska Polskiego przebywają w Afganistanie, gdzie zabezpieczają ewakuację obywateli Polski oraz Afganistanu współpracujących w przeszłości z Polską" - stwierdzono.
Dowództwo wyjaśniło też, że ze względów bezpieczeństwa nie informuje szczegółowo o prowadzonych działaniach i nie przekazuje danych dotyczących afgańskich współpracowników PKW Afganistan i ich rodzin. "Najlepszym dowodem na to, że nie pozostawiamy swoich współpracowników jest fakt, że do dzisiejszego poranka do Polski ewakuowaliśmy wszystkich obywateli Polski, o istnieniu których wiedzieliśmy, a także ponad 750 obywateli Afganistanu (w tym zdecydowaną większość naszych – polskiej dyplomacji oraz PKW – współpracowników)" - zapewniono.
Marcin Przydacz: nie możemy gwarantować, że ewakuujemy każdego chętnego
Wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz mówił na konferencji prasowej we wtorek, że 31 sierpnia to data, którą Amerykanie wyznaczają jako koniec ewakuacji. - Nie możemy dać gwarancji każdej osobie, która się do nas zgłasza, że zostanie ewakuowana. Tak naprawdę to są tysiące osób albo nawet pewnie już więcej niż tysiące osób, setki tysięcy osób, które chciałyby być stamtąd ewakuowane. Nie pomożemy wszystkim. My możemy robić wszystko, co w naszej mocy, ale musimy dbać też o bezpieczeństwo naszych ludzi, naszych żołnierzy - mówił.
Dodał, że "jeśli w koordynacji z sojusznikami zapadnie decyzja o wycofaniu, to te osoby, które zostaną ewakuowane, będą w Polsce bezpieczne, a inne będą musiały także szukać innej drogi na ewakuację".
Trwają poszukiwania bliskich 13-latka
We wtorek Dworczyk zamieścił na swoim profilu na Twitterze zdjęcie 13-letniego chłopca, który przebywa pod opieką polskich żołnierzy w Afganistanie. Poszukuje on swojej rodziny. "Poszukiwania jego bliskich trwają od niedzieli. Informacje zostały wysłane do organizacji pozarządowych" - napisał szef KPRM.
- W niedzielę w trakcie przejmowania ewakuowanych Afgańczyków na część lotniska, która jest pod kontrolą sił sojuszniczych, po zebraniu już grupy na tej bezpiecznej stronie muru okazało się, że jest trzynastolatek, który nie ma rodziców, nie ma żadnych krewnych. Tak naprawdę od tego momentu rozpoczęło się poszukiwanie jego bliskich - mówił Dworczyk w rozmowie z TVN24.
Dodał, że "warunki przy bramie, tam gdzie są przejmowane właśnie osoby przeznaczone do ewakuacji, są bardzo trudne". - Jest tam kilka tysięcy osób, jest niesamowity ścisk, od czasu do czasu dochodzi tam do strzałów, do użycia gazu. Te osoby są w skrajnie trudnych warunkach przejmowane przez polskich żołnierzy, przez polskich dyplomatów. Właśnie ten trzynastolatek w podobnych okolicznościach został przejęty przez polskich żołnierzy i trafił pod opiekę polskich dyplomatów - opisał Dworczyk. Poinformował, że polskie władze starają się zlokalizować jego bliskich, ale od niedzieli się to nie udało. - Chcemy zrobić wszystko, by mógł połączyć się z rodzicami - zaznaczył.
Wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz poinformował, że jeśli rodzice chłopca się nie znajdą, zostanie on ewakuowany z Kabulu do Polski.
Mariusz Błaszczak: wszyscy obywatele Polski ewakuowani z Afganistanu
Szef MON Mariusz Błaszczak powiedział we wtorek rano w radiowej Jedynce, że polscy żołnierze, którzy przebywają obecnie w Afganistanie, to przede wszystkim piloci, którzy obsługują trzy statki powietrzne, oraz "cała ochrona tego przedsięwzięcia".
Dodał też, że wszyscy współpracownicy polskiego kontyngentu wojskowego, którzy chcieli wrócić do Polski, zrobili to do czerwca tego roku. - Są to ludzie, którzy rzeczywiście mogli się obawiać represji ze strony talibów, a są zasłużeni dla bezpieczeństwa naszej ojczyzny, bo realnie wspierali służbę naszych żołnierzy w Afganistanie - mówił.
Pytany, czy możemy liczyć na to, że ewakuacja zostanie zakończona do 31 sierpnia br., Błaszczak odparł: "W zasadzie mogę powiedzieć tak, że wszyscy obywatele naszego kraju zostali ewakuowani z Afganistanu, również współpracownicy – czy to polskich służb dyplomatycznych, czy to Wojska Polskiego podczas misji".
- Pomagamy też naszym sojusznikom - zaznaczył szef MON.
Ewakuacja z Afganistanu do Polski
Po tym, jak Stany Zjednoczone wycofały większość swoich wojsk z Afganistanu, dużą część terytorium tego kraju zajęli talibowie. 15 sierpnia wkroczyli do stolicy kraju Kabulu i przejęli kontrolę nad pałacem prezydenckim. Państwa UE i NATO ewakuują swych obywateli oraz swoich współpracowników z Afganistanu.
Osoby z Afganistanu są ewakuowane z Kabulu do Uzbekistanu samolotami wojskowymi, a następnie samolotami cywilnymi do Polski.
Do Afganistanu zgodnie z decyzją prezydenta Andrzeja Dudy poleciał Polski Kontyngent Wojskowy, liczący do 100 osób, który ma wspierać ewakuację afgańskich współpracowników Polski i innych krajów NATO z tego kraju.
Źródło: PAP, TVN24