Decyzja o nałożeniu przez Rosję embarga na wieprzowinę z Polski i Litwy może mieć podłoże polityczne - ocenił w "Jeden na jeden" Janusz Piechociński, wicepremier i minister gospodarki. W jego opinii, nie bez znaczenia jest też to, że z rosyjską gospodarką nie jest najlepiej.
- Myślę, że coraz bardziej dostrzega się to, że wydarzenia wokół Ukrainy i działania Rosji wobec Krymu mają nie tylko wymiar polityczno-militarny - powiedział Piechociński, wskazując, że decyzja o nałożeniu przez Rosję embarga na wieprzowinę z Polski i Litwy może mieć podłoże o charakterze politycznym.
W jego opinii, "praźródłem" takiego rozstrzygnięcia jest też sytuacja ekonomiczna Rosji.
- W wyniku mniejszego niż planowali Rosjanie, popytu na surowce i energię w Europie, Rosja jako eksporter ropy i gazu, ma dużo mniej środków - powiedział Piechociński.
Wicepremier dodał, że zgodnie z zapowiedzią Brukseli, oczekuje ostrej riposty ze strony Unii Europejskiej.
- To wielki test na europejską solidarność, i deklaracje między Europą, a Rosja w kontekście Ukrainy i Krymu - powiedział Piechociński.
Dodał, że "mamy pole napięć", więc szczegóły swojego stanowiska ws. rosyjskiego embarga przekaże podczas posiedzenia Rady Gabinetowej (posiedzenia rządu pod przewodnictwem prezydenta), zwołanej przez Bronisława Komorowskiego na 4 kwietnia.
Rosja zakazała od 7 kwietnia importu przetworów z mięsa wieprzowego z Polski i Litwy - poinformował szef rosyjskiej Federalnej Służby Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego. Polski minister rolnictwa oświadczył, że to nic nowego, a premier oczekuje działań ze strony Komisji Europejskiej.
"Co to za język?"
Piechociński odniósł się także do wypowiedzi szefa MSZ Radosława Sikorskiego, że "byłby szczęśliwy, gdyby w Polsce stacjonowały dwie brygady wojsk Sojuszu Północnoatlantyckiego".
Nie ukrywał, że nie podobają mu się takie deklaracje, podobnie, jak słowa prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który - w reakcji na wypowiedź szefa MSZ - powiedział, że "nie życzyłbym sobie w Polsce wojsk niemieckich".
- Mógłbym dołączyć do tego chóru i żądać szwadronu kanadyjskiej policji konnej, oddziału Gurkhów, albo Legii Cudzoziemskiej - ironizował Piechociński.
I dodał: - Co to jest za język komunikowania się (przez Sikorskiego - red.) z naszym bardzo ważnym partnerem (USA - red.), którego prezydent będzie wkrótce w Polsce. Ustalmy na Radzie Bezpieczeństwa Narodowego z udziałem wszystkich liderów partyjnych, żeby nie wywoływać wokół tego wrzenia.
Pytany, czy Sikorski "szybciej mówi niż myśli", odpowiedział, że w kontekście Ukrainy, i wyzwań przed, którymi stoi nie tylko Polska, wypowiedzi polityków powinny być wyważone i stonowane. - Mniej słów, więcej konkretów - zaapelował Piechociński.
Autor: mac//kdj / Źródło: tvn24