Nieoficjalne doniesienia o próbach cyberataków na urządzenia pracowników Najwyższej Izby Kontroli komentowali w niedzielę w "Kawie na ławę" w TVN24 politycy. Zdaniem posłów opozycji, w tej sprawie powinna zostać powołana komisja śledcza. Przedstawiciele władz argumentowali, że istnieje już sejmowa Komisja do spraw Służb Specjalnych.
Według nieoficjalnych informacji TVN24, 544 urządzenia Najwyższej Izby Kontroli próbowano zaatakować 7300 razy. Chodzi o telefony, komputery i tablety. Urządzenia te należały do kontrolerów, kierowców, pracowników administracji. Do ataków miało dojść w ciągu niemal dwóch lat - w 2020 i 2021 roku. Wśród urządzeń, które były celem tych działań, około 100 należało do kontrolerów.
Urzędnicy NIK są w kontakcie z działającym przy Uniwersytecie w Toronto Citizen Lab - kanadyjskim laboratorium, które potwierdziło między innymi dotychczasowe ataki Pegasusem w Polsce.
W opinii ekspertów, z posiadanych przez nich danych nie wynika jednoznacznie, że do ataków na urządzenia pracowników NIK doszło z pomocą Pegasusa używanego w Polsce, choć nie można tego wykluczyć.
CZYTAJ WIĘCEJ: Kilka tysięcy cyberataków na NIK. Nieoficjalne ustalenia >>>
Leszczyna: nikt już tam nie wie, kto kogo śledzi
Doniesienia te komentowali w programie "Kawa na ławę" w TVN24 politycy. Posłanka Koalicji Obywatelskiej Izabela Leszczyna stwierdziła, że "z polityczną histerią mamy do czynienia w obozie władzy". - Zjednoczona Prawica jest absolutnie rozhisteryzowana, ponieważ nikt już tam nie wie, kto kogo śledzi, kto kogo podsłuchuje właściwie i kto na kogo ma haki - dodała.
- Jeśli potwierdzą się te doniesienia - i to nie musi być wcale Pegasus - jeśli się okaże, że jakimkolwiek innym środkiem inwigilacji konstytucyjny organ państwa, jakim jest Najwyższa Izba Kontroli, był inwigilowany przez rząd, który jest przecież i ma być kontrolowany przez NIK, to to jest atak PiS-u na państwo polskie - stwierdziła.
Trela: Kaczyński chciałby tak sterować obywatelami jak steruje premierem
Zdaniem posła Lewicy Tomasza Treli "to obnaża tchórzostwo Jarosława Kaczyńskiego". - Tchórzostwo, które przejawia się w utrzymaniu za wszelką cenę władzy, a żeby utrzymać władzę, państwo pod przywództwem Kaczyńskiego stosuje podsłuchy. Nie stosuje podsłuchów tylko wobec opozycji, co już jest skandaliczne, tylko zaczyna podsłuchiwać pracowników, którzy robią ciężką pracę, pracując w Najwyższej Izbie Kontroli od kilkunastu, kilkudziesięciu lat, którzy pracowali za różnych rządów i wykonują sumiennie swoją pracę zgodnie z przyrzeczeniem pracownika Najwyższej Izby Kontroli - mówił.
- Kontrola zawsze ma służyć władzy, wytykać im błędy, ale wskazywać również nieprawidłowości i mechanizmy, które rozwiązują te nieprawidłowości, a Kaczyński tego nie chce słuchać, bo on by chciał mieć państwo indywidualnie sterowane przez siebie swoim własnym pilotem. Chciałby tak sterować obywatelami jak steruje premierem, prezydentem i tak dalej - powiedział polityk.
Trela stwierdził, że "komisja śledcza w tej sprawie powinna powstać natychmiast, bo naprawdę mamy do czynienia ze zgnilizną obozu kiedyś zjednoczonej, dzisiaj popękanej prawicy".
Stachowiak-Różecka: obrady komisji musiałyby być tajne
Posłanka PiS Mirosława Stachowiak-Różecka odpowiadała, że zdaniem ekspertów "to jest zwyczajnie niemożliwe", aby doszło do ataków w takiej skali Pegasusem. - Ja naprawdę z powagą się temu przyglądam i z uwagą, ale sami państwo to sprowadzacie do absurdu, dlatego że forsujecie tezę, że oto Prawo i Sprawiedliwość i Zjednoczona Prawica zakupują i używają narzędzi tego rodzaju jak Pegasus, żeby tropić opozycję (by sprawdzać - red.), jaki oni mają tam program i plany. Szanowni państwo, o waszym programie i planach to ja już wiele lat czekam i chętnie posłucham - powiedziała.
- Niepotrzebne są do tego podsłuchy, po prostu wyjdźcie i to opowiedzcie - dodała posłanka PiS, zwracając się do przedstawicieli opozycji.
Przypomniała, że w Sejmie funkcjonuje Komisja do spraw Służb Specjalnych i "to ona w pierwszej kolejności powinna się tą sprawą zajmować". - Natomiast gdy chodzi o komisję śledczą, moje wątpliwości są bardzo proste. To jest materia, która w dużej mierze, żeby ją zbadać, korzystałaby z materiałów tajnych i te obrady komisji musiałyby być tajne, więc pytanie, jak by to się przysłużyło opinii publicznej, skoro wszystko byłoby utajnione? - pytała.
Zgorzelski pyta o skalę podsłuchów i bezpieczeństwo obywateli
Wicemarszałek Sejmu z ramienia PSL-Koalicji Polskiej Piotr Zgorzelski stwierdził, że NIK to "oczy i uszy Sejmu, czyli posłów, a w sposób pośredni także obywateli". - Ten organ kontroli państwa, jakim jest NIK, był podsłuchiwany przez służby tego państwa. Oczywiście dzisiaj to jeszcze warunkujemy, bo nie ma co do tego pełnych dowodów, ale podejrzenie jest bardzo mocne - powiedział.
- Jeżeli się okaże, że ponad pięćset razy były infekowane telefony kontrolerów i było ponad siedem tysięcy incydentów, a "peaki" (szczyty - red.) tych incydentów przypadają akurat na czas, kiedy badane przez Najwyższą Izbę Kontroli były wybory kopertowe, czy też Fundusz Sprawiedliwości, to naprawdę już obracanie w żart przez posłów Prawa i Sprawiedliwości tego wszystkiego niestety się nie uda - ocenił. - Wtedy będzie konstatacja taka, że przez siedem lat PiS zbudowało aparat bezpieczeństwa, który jest w stanie podsłuchiwać nie tylko przestępców, a także opozycję, ale przede wszystkim zwykłych obywateli - dodał.
Jego zdaniem trzeba "bardzo mocno stawać przeciwko temu, co Prawo i Sprawiedliwość robi". - Nie możemy być obojętni - mówił Zgorzelski. Stwierdził, że jeśli powstanie komisja śledcza w Sejmie, to powinna rozwiązać te sprawy i "pokazać opinii publicznej jak dzisiaj zostały naruszone standardy demokratyczne".
Sroka: w najbliższych dniach będziemy dowiadywać się o kolejnych takich sytuacjach
- Dzisiaj nie ma możliwości innej do tego, aby wyjaśnić te kwestie, ponieważ gdyby to rzeczywiście były jedynie osoby ze strony opozycyjnej, które mogłyby chcieć rozkręcać tego typu podejrzenia w stosunku do rządzących, ale tutaj mamy również sytuację taką, gdzie pan minister Ardanowski również takie wątpliwości posiada - mówiła posłanka Porozumienia Magdalena Sroka.
Jej zdaniem jedynym krokiem do wyjaśnienia sprawy inwigilacji jest powołanie komisji śledczej, "na którą niestety rządzący i PiS nie będą chcieli się zgodzić ze względu na jedną bardzo ważną kwestię - ponieważ dokonali zakupu systemu Pegasus będąc przekonanymi, że jest to tak świetne urządzenie, które nie pozostawi śladów inwigilacji".
- Mam wrażenie, że w najbliższych dniach będziemy dowiadywać się o kolejnych takich sytuacjach, dlatego komisja śledcza jest bardzo potrzebna - dodała.
Dera: te sprawy powinny być wyjaśnione
Prezydencki minister Andrzej Dera stwierdził, że "sprawa wykorzystywania technik operacyjnych interesuje pana prezydenta i te sprawy powinny być wyjaśnione". - Dla mnie jest bardzo mało prawdopodobne to, co mówią przedstawiciele Najwyższej Izby Kontroli, aby to w skali kilkuset numerów, czy urządzeń, tak jak oni mówili, była tego typu technika stosowana - powiedział. Przypomniał, że zgodnie z prawem, techniki operacyjne można stosować za zgodą sądu.
- Wolałbym najpierw poczekać na fakty, niż opowiadać, tak jak niektórzy tutaj państwo w kategoriach takich "co prawda to nie jest jeszcze potwierdzone", ale już ze swoim przekazem jedziecie - ocenił.
Również stwierdził, jak posłanka Stachowiak-Różecka, że komisja śledcza nie mogłaby upublicznić tych spraw. - Techniki operacyjne są chronione tajemnicą państwową i nie można z tego zwolnić. Natomiast bez problemu można się dowiedzieć w Komisji do spraw Służb Specjalnych - powiedział. Zapytał opozycję, "dlaczego nie chce z tego korzystać i za wszelką cenę chce odgrywać jakiś teatr w parlamencie", na co posłanka Leszczyna odpowiedziała, że takie pytania były zadawane na komisji oraz przez dziennikarzy.
Informację o próbach cyberataków na NIK jako pierwsze podało RMF FM. Stwierdziło, że "doszło do ponad 6 tysięcy ataków systemem Pegasus". Przekazało, że "największe wzmożenie wykrytych działań odnotowano tuż po wyborach prezydenckich w 2020 roku, gdy NIK zapowiedziała kontrolę głosowania kopertowego". Wymieniono, że do drugiej fali ataków miało dojść jesienią 2021, gdy kontrolerzy NIK zakończyli prace nad raportem dotyczącym kontroli Funduszu Sprawiedliwości. Do tych informacji odniósł się rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn. Powiedział, że "insynuacje inspirowane przez Mariana Banasia, dotyczące rzekomej inwigilacji przez służby specjalne pracowników NIK, są nieprawdziwe".
Źródło: TVN24