Unijny komisarz do spraw sprawiedliwości Didier Reynders mówił na posiedzeniu komisji sejmowych, że reformy wymiaru sprawiedliwości w Polsce "nadal stanowią źródło poważnego zaniepokojenia". Ocenił też, że "zwiększyły wpływ władzy wykonawczej i ustawodawczej na system wymiaru sprawiedliwości ze szkodą dla niezawisłości sędziów". Reynders zabrał głos również w sprawie sytuacji dziennikarzy, kobiet i osób LGBTI w kraju. Spotkał się także z marszałkiem Sejmu Tomaszem Grodzkim.
Didier Reynders, unijny komisarz do spraw sprawiedliwości, przebywa z wizytą w Warszawie. Reynders wystąpił między innymi na czwartkowym posiedzeniu sejmowych komisji sprawiedliwości i ds. Unii Europejskiej, gdzie przedstawił "Sprawozdanie na temat praworządności z 2021 r.". Obejmuje ono cztery obszary: wymiar sprawiedliwości, ramy walki z korupcją, pluralizm mediów i inne kwestie instytucjonalne związane z mechanizmami kontroli i równowagi.
Didier Reynders o wymiarze sprawiedliwości: reformy nadal stanowią źródło poważnego zaniepokojenia
Reynders podkreślał na posiedzeniu sejmowych komisji, że praworządność stanowi prawną, polityczną i ekonomiczną podstawę UE, a uchybienia jej dotyczące mają wpływ na inne państwa. Mówił, że sprawozdanie to element dialogu wewnątrz Unii, które ma na celu zapobieganie problemom lub pogłębiania się tych już istniejących.
- Jeżeli chodzi o system sprawiedliwości [w Polsce - przyp. red.], w naszym sprawozdaniu stwierdzamy, że reformy, w tym najnowsze wydarzenia, nadal stanowią źródło poważnego zaniepokojenia - przekazał.
Powiedział, że "reformy przeprowadzane od 2015 roku zwiększyły wpływ władzy wykonawczej i ustawodawczej na system wymiaru sprawiedliwości ze szkodą dla niezawisłości sędziów" i skłoniły Komisję Europejską do wszczęcia procedury na podstawie art. 7 ust. 1 Traktatu o Unii Europejskiej, która nadal jest w toku.
Przypomniał, że w kwietniu tego roku Komisja skierowała sprawę przeciwko Polsce do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w związku z ustawami dotyczącymi sądownictwa, które - jak mówił - podważają niezawisłość sędziów i są niezgodne z prawem UE, a w lipcu tego roku TSUE zarządził w tej sprawie środki tymczasowe. Unijny Trybunał nakazał zawieszenie działalności nieuznawanej przez Sąd Najwyższy jego Izby Dyscyplinarnej, która w opinii wielu prawników, sędziów i konstytucjonalistów nie jest sądem w rozumieniu prawa.
Reynders wskazywał, że w konsekwencji niedostosowania się do tego nakazu nałożono na Polskę dzienną grzywnę, która ma być uiszczana do czasu gdy wszystkie środki zostaną wprowadzone lub do czasu wydania prawomocnego wyroku w sprawie.
Przypomniał, że również w lipcu TSUE uznał, że system dyscyplinarny dla sędziów w Polsce jest niezgodny z prawem UE, a Krajowa Rada Sądownictwa nadal działa pomimo kwestionowania jej niezależności.
Zauważył, że wskazano też na nieprawidłowości w procedurze powołania sędziów Trybunału Konstytucyjnego. - Komisja jest też bardzo zaniepokojona ostatnimi wyrokami polskiego Trybunału z 14 lipca i 7 października. Wyroki te kwestionują podstawę Unii Europejskiej i bezpośrednio podważają jedność europejskiego porządku prawnego. Polacy muszą móc polegać na sprawiedliwym i równym traktowaniu przez wymiar sprawiedliwości, tak jak wszyscy obywatele Unii Europejskiej. Nie możemy pozwolić i nie pozwolimy na to, żeby nasze wspólne wartości były narażone na ryzyko - oświadczył.
14 lipca TK rozpatrując pytanie nieuznawanej Izby Dyscyplinarnej SN orzekł, że przepis traktatu unijnego, na podstawie którego Trybunał Sprawiedliwości UE zobowiązuje państwa członkowskie do stosowania środków tymczasowych ws. sądownictwa, jest niezgodny z konstytucją. Natomiast 7 października polski Trybunał orzekł, że wybrane przepisy Traktatu o Unii Europejskiej są niezgodne z konstytucją.
Unijny komisarz o sytuacji dziennikarzy, kobiet i osób LGBTI w Polsce
Reynders mówił, że Komisja Europejska wskazała też w sprawozdaniu na ryzyko, jeśli chodzi o skuteczność walki z korupcją na wysokim szczeblu, w tym wywierania nieuzasadnionego wpływu na oskarżenia o korupcję dla celów politycznych. Podkreślał, że są wątpliwości dotyczące m.in. podporządkowania Centralnego Biura Antykorupcyjnego władzy wykonawczej oraz faktu, że minister sprawiedliwości jest jednocześnie prokuratorem generalnym. Obie te funkcje pełni Zbigniew Ziobro (Solidarna Polska, klub PiS).
Ponadto - mówił - KE wskazała, że choć polski rynek medialny był do tej pory uważany za zróżnicowany, to są obawy dotyczące "negatywnych skutków przejęcia Polska Press przez państwowy koncern Orlen" oraz gorszych warunków dla podmiotów zagranicznych. Zauważyła też m.in., że "od 2020 roku środowisko zawodowe dziennikarzy pogorszyło się z powodu zastraszania, postępowań sądowych, rosnącego braku ochrony i brutalnych działań podczas protestów, w tym ze strony sił policyjnych".
Komisarz dodał, że KE zwróciła też uwagę na szybką ścieżkę legislacyjną w odniesieniu do kwestii niedotyczących pandemii COVID-19, tylko reform strukturalnych, bez konsultacji ze stronami zainteresowanymi lub z bardzo ograniczonymi konsultacjami.
Mówił, że Komisja zaakcentowała też kluczową rolę Rzecznika Praw Obywatelskich w ochronie praworządności i wskazała, że "przestrzeń społeczeństwa obywatelskiego wciąż jest silna, ale została dotknięta ogólnymi problemami dotyczącymi praw kobiet oraz atakami na grupy LGBTI".
Kryzys na granicy Polski z Białorusią. Reynders: prowadzimy prace na rzecz sankcji
Didier Reynders nawiązał też do sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. Podkreślił, że była ona przedmiotem rozmowy z innymi komisarzami Unii Europejskiej. - Wyrażamy naszą solidarność wobec Polaków i wobec polskich władz, ponieważ nadal prowadzimy prace na rzecz sankcji wobec Białorusi i będziemy współpracować z krajami pochodzenia [migrantów - przyp. red.], by zatrzymać migrantów w krajach ich pochodzenia oraz z liniami lotniczymi, by zahamować ten przepływ - zadeklarował.
Podkreślił, że zastanawiają się nad tym, czy organizacje międzynarodowe, takie jak ONZ, mogłyby uzyskać dostęp do osób znajdujących się na granicy, które nie odpowiadają na sytuację ogromnego kryzysu humanitarnego, w którym się znalazły.
Reynders z Grodzkim
W czwartek z komisarzem UE do spraw sprawiedliwości spotkał się również marszałek Senatu Tomasz Grodzki. Rozmowa dotyczyła między innymi sytuacji na granicy polsko-białoruskiej, kwestii praworządności oraz reakcji Polski na decyzje TSUE - poinformowała Kancelaria Senatu.
"Rozmowa odbyła się w cztery oczy, dotyczyła m.in. sytuacji na granicy polsko-białoruskiej, kwestii praworządności oraz reakcji Polski na decyzje Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, których brak realizacji powoduje, że środki z Funduszu Odbudowy nie mogą trafić do naszego kraju" - podano w informacji Kancelarii Senatu. Poinformowano też, że komisarz Reynders wyraził "ogromną troskę o losy ważnego członka Unii Europejskiej, jakim jest Polska i dawał temu wyraz kilkakrotnie". "Jednocześnie podkreślał, że obecność w UE wymaga przestrzegania traktatów, które podpisała Polska" - podano.
Marszałek Senatu - poinformowano - zapewnił komisarza Reyndersa, że "Izba Wyższa polskiego parlamentu stoi na straży praworządności, praw człowieka, szacunku dla mniejszości oraz zobowiązań Polski wobec Wspólnoty Europejskiej". Ponadto Grodzki "wyraził gotowość do wsparcia każdego działania, które przyczyni się do zażegnania sporu Polski z Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej i Komisją Europejską".
Decyzja TSUE, stanowisko polskich władz
Trybunał Sprawiedliwości UE 4 lipca 2021 roku zobowiązał Polskę do natychmiastowego zawieszenia stosowania przepisów krajowych odnoszących się do uprawnień Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego w kwestiach między innymi uchylania immunitetów sędziowskich. Po niespełna dwóch miesiącach, 7 września, Komisja Europejska zdecydowała o zwróceniu się do TSUE o nałożenie kar finansowych na Polskę za nieprzestrzeganie decyzji w sprawie środków tymczasowych. KE podała wówczas, że uważa, iż Polska nie podjęła wszystkich środków niezbędnych do pełnego wykonania nakazu Trybunału.
Pod koniec października TSUE poinformował, że Polska - z uwagi na to, że nie zawiesiła stosowania przepisów krajowych odnoszących się w szczególności do uprawnień Izby Dyscyplinarnej SN - została zobowiązana do zapłaty na rzecz Komisji Europejskiej okresowej kary pieniężnej w wysokości 1 mln euro dziennie, licząc od dnia doręczenia tego postanowienia do dnia zastosowania się do lipcowego postanowienia. Wcześniej - we wrześniu br. - TSUE postanowił, że Polska ma płacić Komisji Europejskiej 500 tys. euro dziennie za niewdrożenie środków tymczasowych i niezaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów. Na początku tygodnia Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro skierował wniosek do TK dotyczący przepisów, na podstawie których TSUE nałożył kary na Polskę w sprawie kopalni Turów i Izby Dyscyplinarnej SN.
Polski Krajowy Plan Odbudowy, w ramach którego wydatkowane mają być przypadające Polsce środki z unijnego Funduszu Odbudowy, nie został jeszcze zaakceptowany przez Komisję Europejską. Łącznie w ramach KPO zaplanowano wydatkowanie ponad 35,5 mld euro.
Posłowie komentują unijny raport
Szef komisji sprawiedliwości Marek Ast (PiS) podkreślał, że nie zgadza się z tezami zawartymi w raporcie. Mówił, że Polska uznaje wyższość prawa europejskiego w częściach wskazanych w traktatach, ale uważa, że zakres spraw nieprzekazanych UE pozostaje wyłączną domeną prawa krajowego. Przekonywał, że podobnie do polskiego TK orzekały sądy konstytucyjne m.in. Francji i Niemiec, ale - jego zdaniem - tylko od Polski żąda się płacenia kar. Według niego świadczy to o podwójnych standardach stosowanych przez UE.
Rzeczniczka PiS Anita Czerwińska uznała, że raport nie jest rzetelny i zawiera wiele nieprawdziwych informacji. Stwierdziła, że polski rząd ma silną legitymację, by realizować reformę wymiaru sprawiedliwości. Protestowali także inni posłowie PiS, zarzucając raportowi tendencyjność i pytając, czemu nie uwzględnia m.in. problemu "rosnącego antysemityzmu we Francji i Niemczech". Przekonywali, że zagrożeniem dla praworządności są wykroczenia sędziów, a nie zmiany dotyczące ich dyscyplinowania.
Posłowie opozycji, w tym Cezary Tomczyk (Koalicja Obywatelska) przekonywali, że "Polska to nie jest PiS", a w interesie każdego polskiego obywatela jest to, by system sprawiedliwości działał prawidłowo. Arkadiusz Myrcha (KO) mówił o "postępującej w Polsce orbanizacji, czyli prywatyzacji instytucji państwowych na rzecz wąskiej grupy politycznej".
Inni pytali o spotkanie Reyndersa z szefem Najwyższej Izby Kontroli Marianem Banasiem, a Krzysztof Śmiszek (Lewica) pytał, jak naprawić sytuację po wyrokach Trybunału Konstytucyjnego i czym może grozić utrzymywanie obecnego stanu.
Reynders: liczy się to, by zapewnić niezależność sędziów
Didier Reynders zapewniał, że Komisja Europejska stosuje jednolitą metodologię wobec wszystkich krajów i oczekuje stosowania takich samych standardów. Podkreślał, że debata na temat wymiaru sądownictwa toczy się w wielu państwach, ale "główna zasada jest taka, by nie było regresu, by nie pogarszać sytuacji". Przekonywał, że KE nie chce narzucać jednakowego systemu w sądownictwach i szanuje historię i tradycję prawną krajów członkowskich.
Zauważył, że akcesja do Unii była momentem, w którym Polska zgodziła się na wszystkie zapisy traktatu, także na art. 19, gdzie jest mowa o niezależności sądownictwa. - Jeśli cedują państwo jakąś część suwerenności, zaciągając zobowiązania, to proszę ich potem przestrzegać - mówił.
Podkreślał, że "liczy się to, by zapewnić niezależność sędziów". - Zależy nam na tym, by nie było możliwości dyscyplinowania sędziów za to, że któryś z nich zwrócił się do TSUE z zapytaniem - dodał. Wskazywał, że polski sędzia jest też europejskim sędzią i należy pozwolić, by sprawiedliwość i jej mechanizmy zadziałały. Podkreślał, że TSUE to najwyższa wykładnia w sądownictwie UE i kluczowe jest to, by wykonywać jego orzeczenia.
Unijny komisarz mówił o obawach, jakie budzą wyroki TK w Polsce. - Mamy też inne narzędzia, by reagować: będziemy kontrolować dyskusję w sprawie artykułu 7, może zwrócimy się znowu do Trybunału Sprawiedliwości - wyliczał. Podkreślił, że nadrzędność prawa europejskiego stanowi podstawę do tego, by jednolicie chronić interesy obywateli w UE.
Źródło: PAP