Komentarze po piątkowej debacie w Końskich wciąż nie cichną. W niedzielę burzliwy przebieg dyskusji analizowali dziennikarze Radomir Wit, Piotr Kraśko oraz dziennikarka Maja Wójcikowska w programie "W kuluarach" w TVN24. Zdradzili w nim kulisy przebiegu debaty. Czego obawiał się sztab Szymona Hołowni? Kto podpowiedział Magdalenie Biejat odebranie flagi od Rafała Trzaskowskiego?
W piątek w Końskich odbyła się debata prezydencka. Właściwie do momentu rozpoczęcia nie było pewne, kto weźmie w niej udział. Początkowo miało dojść do retorycznego starcia jedynie dwóch kandydatów: Rafała Trzaskowskiego (Koalicja Obywatelska) i Karola Nawrockiego (Prawo i Sprawiedliwość), jednak ostatecznie udział wzięło ośmiu z 13 zarejestrowanych kandydatów: Rafał Trzaskowski, Karol Nawrocki, Szymon Hołownia, Magdalena Biejat, Krzysztof Stanowski, Joanna Senyszyn, Marek Jakubiak i Maciej Maciak.
W niedzielę dziennikarze Radomir Wit, Piotr Kraśko oraz dziennikarka Maja Wójcikowska zdradzili w programie "W kuluarach" na antenie TVN24, jak wyglądała atmosfera w sztabach przed i w trakcie debaty. - Decyzja dotycząca Szymona Hołownia miała zapaść w bardzo wąskim gronie. Stąd też po stronie polityków Polski 2050 rano i przed południem nie było tej wiedzy - mówił Radomir Wit.
- Właściwie to Szymon Hołownia doszedł do wniosku, że może mu się to opłacać. To znaczy pokazać się i spróbować w ten sposób zrobić coś w rodzaju restartu kampanii - dodał.
Z kolei Maja Wójcikowska mówiła o obawach w sztabie marszałka Sejmu w związku z jego ewentualnym udziałem w debacie. - Sam Szymon Hołownia też się o tyle wahał, że była taka wątpliwość: a co jeżeli nas nie wpuszczą? A co jeżeli ja, druga osoba w państwie, marszałek Sejmu, będę się dobijał? - zdradziła dziennikarka.
Co sztab podpowiedział Magdalenie Biejat?
Wójcikowska, która była w Końskich w trakcie debaty relacjonowała również, jak wyglądał moment odebrania tęczowej flagi Rafałowi Trzaskowskiemu przez Magdalenę Biejat.
W czasie debaty Nawrocki postawił przed Trzaskowskim tęczową flagę, a ten położył ją obok mównicy. Niedługo potem Biejat powiedziała: - Chciałam zaproponować Rafałowi Trzaskowskiemu, bo właśnie widziałam, że schował tęczową flagę. Ja się jej nie wstydzę, chętnie ją od pana przejmę. Podeszła następnie do Trzaskowskiego i wzięła od niego flagę.
Dziennikarka zasugerowała, że Biejat mogła uzyskać taką podpowiedź od swoich sztabowców. - Widać (było) scrollowanie i telefony w rękach polityków. Tak miało być, tak. Więc poszła, wykonała ten gest - oceniła.
Wójcikowska podkreśliła również, że gest Biejat "jest symbolem tej debaty". Z kolei Radomir Wit zwrócił uwagę na wykorzystywanie symbolu społeczności LGBTQ+ w kampanii prezydenckiej. - Uważam, że to jest haniebne i oburzające, że są nadal sztabowcy, są nadal ugrupowania - właściwie jedno konkretne - które nadal próbuje rozpamiętywać nagonkę wobec społeczności LGBT i budować tę atmosferę - skomentował dziennikarz.
- Zgadzam się z tobą i to smutne, że w XXI wieku, w roku 2025 w Polsce ktoś wpada na pomysł, że flaga społeczności LGBT będzie czymś, czym "dowali" swojemu rywalowi. Ale to było bardzo pocieszające i optymistyczne, że jest ktoś, kto tę flagę bierze w ręce i stawia przed sobą na pulpicie - dodał Piotr Kraśko. Ocenił, że Biejat "tylko na tym zyskała, nie straciła".
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Kiedy Nawrocki potwierdził udział w debacie?
Wójcikowska zdradziła również, o której godzinie sztab kandydata PiS wysłał maila do sztabu Trzaskowskiego z informacją, że będzie uczestniczył w debacie. Według reporterki była to godzina 20.01. Wydarzenie rozpoczęło się około godziny 20.30.
"Oblężona twierdza"
Wójcikowska, opisując atmosferę wewnątrz hali, gdzie odbywała się debata, mówiła o "napięciu" między sztabowcami, ale również tym panującym na zewnątrz, przed budynkiem. - Mieszkańcy Końskich nie byli obecni na tej debacie. Ja zresztą rozmawiałam z takimi ludźmi, którzy akurat mówili: jesteśmy wyborcami Rafała Trzaskowskiego. Myśleliśmy, że będziemy mogli wejść i jej posłuchać (...) mieszkańcy mogli na telebimie oglądać, ale do samej hali nie mogli wejść - opisywała dziennikarka.
- Byli trochę rozgoryczeni, bo myśleli, że będzie im trochę bliżej. To jednak była oblężona twierdza, z różnych względów, również ze względu na to, jakie były ogromne emocje - kontynuowała.
Do kandydatów na urząd prezydenta szarżą próbowali dołączyć politycy Prawa i Sprawiedliwości pod dowództwem posła Mariusza Goska, Jana Kanthaka oraz pracownicy związanej z PiS-em Telewizji Republika.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Autorka/Autor: os/kg
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24